REKLAMA

REKLAMA

Kategorie
Zaloguj się

Zarejestruj się

Proszę podać poprawny adres e-mail Hasło musi zawierać min. 3 znaki i max. 12 znaków
* - pole obowiązkowe
Przypomnij hasło
Witaj
Usuń konto
Aktualizacja danych
  Informacja
Twoje dane będą wykorzystywane do certyfikatów.

Globalizacja i piłka nożna

Dani Rodrik

REKLAMA

REKLAMA

Afrykańscy piłkarze, którzy na co dzień grają w Europie, uczą nas jednego: na globalizacji korzystają ci, którzy potrafią wykorzystać zagraniczne doświadczenia u siebie.

Jak globalizacja wpływa na zamożność i szanse, stojące przed ludźmi? Czy jest siłą sprzyjającą dobru, umożliwiającą biednym narodom wydźwignięcie się z nędzy poprzez uczestnictwo w globalnym rynku? Czy może stwarza ogromne szanse tylko nielicznej mniejszości?

REKLAMA

Żeby odpowiedzieć na te pytania, wystarczy przyjrzeć się piłce nożnej. Odkąd europejskie kluby złagodziły ograniczenia liczby zagranicznych graczy, ta dyscyplina stała się naprawdę globalna. Wszechobecni stali się zwłaszcza piłkarze afrykańscy, uzupełniający tradycyjny poczet Brazylijczyków i Argentyńczyków. Skala obecności cudzoziemców w piłce nożnej naprawdę przekracza wszystko, co dzieje się w innych dziedzinach światowego handlu.

Arsenal, który obecnie przewodzi angielskiej pierwszej lidze, wystawia 11 zawodników, wśród których zwykle nie ma nawet jednego Brytyjczyka. Ze wszystkich Anglików, grających w czterech angielskich klubach, które ostatnio awansowały do finałowej ósemki Ligi Mistrzów, trudno byłoby chyba skompletować jedną drużynę.

REKLAMA

Niewiele jest wątpliwości co do tego, że zagraniczni piłkarze podnieśli jakość rozgrywek podczas mistrzostw klubów europejskich. Europejska scena piłkarska nie byłaby nawet w połowie tak ekscytująca, gdyby nie napastnicy, tacy jak pochodzący z Wybrzeża Kości Słoniowej Didier Drogba (Chelsea) czy Kameruńczyk Samuel Eto'o (Barcelona). Łatwo również dostrzec korzyści, jakie to daje utalentowanym graczom afrykańskim. Sprzedając swoje umiejętności w Europie, nie tylko w pierwszej lidze angielskiej czy hiszpańskiej, ale także w niezliczonych nowobogackich klubach w Rosji, na Ukrainie czy w Turcji, mogą zarobić znacznie więcej niż u siebie w kraju.

Trzeba uczciwie zauważyć, że międzynarodowa ruchliwość piłkarzy zwiększyła lukę zarobkową między takimi gwiazdami jak Drogba czy Eto'o a ich rodakami w kraju. To nieodłączny element globalizacji: większe możliwości ekonomiczne w skali globalnej prowadzą do wzrostu nierówności między tymi, którzy mają umiejętności (albo szczęście), żeby je wykorzystać i tym, którzy ich nie mają. Ten typ nierówności nie musi być zły. Sprawia, że choć jednym wiedzie się lepiej, to innym nie wiedzie się gorzej.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Entuzjaści futbolu troszczą się jednak nie tylko o klub, ale i o kraj, a w tym przypadku konsekwencje globalnego przemieszczania się talentów nie są już tak jednoznaczne. Wiele osób uważa, że dostępność zagranicznych graczy szkodzi jakości drużyn narodowych. Po co inwestować w rozwój miejscowych talentów, skoro można je wynająć za granicą?

I pod tym względem przykładu dostarcza Anglia. O to, że kraj ten nie zakwalifikował się do odbywających się latem mistrzostw Europy, wielu obwinia dominację cudzoziemców w angielskich zespołach klubowych.

To zjawisko może mieć także istotniejsze skutki. Sepp Blatter, prezes FIFA, lansuje plan ograniczenia do pięciu liczby zagranicznych graczy, jakich klubom będzie wolno wprowadzać na boisko.

Wpływ globalizacji na kraje afrykańskie wydaje się odwrotny. Z jednej strony, poprawiła ona jakość wielu afrykańskich drużyn narodowych w porównaniu z europejskimi, a takie kraje, jak Kamerun i Wybrzeże Kości Słoniowej, wystawiają dziś zespoły, w których są niektórzy czołowi gracze klubów z Europy. Z drugiej strony, wskutek globalizacji prawdopodobnie pogorszyła się jakość ligi krajowej w krajach afrykańskich w zestawieniu z europejskimi.

Dla mieszkańca Yaoundé jakość gry na miejscowych boiskach może nie stanowić problemu - pod warunkiem, że może sobie pozwolić na telewizję kablową i przełączać się na mecze Pierwszej Ligi Angielskiej. Jeśli nie może, ma pełne prawo czuć się opuszczonym w potrzebie.

Odbywające się w styczniu i lutym w Ghanie tegoroczne rozgrywki Pucharu Narodów Afryki ujawniły, że globalizacja futbolu doprowadziła do powstania dwukierunkowych współzależności. Wiele europejskich klubów zostało wówczas bez swoich gwiazd, które wezwano do ekip narodowych. Z kolei afrykański piłkarze narzekali, że nieobecność w Europie podczas kluczowej fazy rozgrywek ligowych zmniejszyła ich szanse na sukces finansowy.

Najważniejszy wniosek z Pucharu Afryki jest jednak taki, że sukcesy odnoszą kraje, które łączą możliwości, jakie daje globalizacja, z solidnymi podstawami w kraju. Zwycięzcą Pucharu nie został bowiem Kamerun, Wybrzeże Kości Słoniowej czy inny kraj, w którego zespole roiło się od gwiazd z klubów europejskich, ale Egipt, w którego 23-osobowej drużynie było zaledwie czterech piłkarzy grających w Europie.

Kamerun - w finale pokonany przez Egipt - wystawił natomiast tylko jednego gracza z klubu krajowego i 20 z europejskich. Obserwujący te rozgrywki europejscy kibice znali niewielu egipskich piłkarzy, ale to ta drużyna grała o wiele lepiej i zasłużyła na zwycięstwo. Nie był to także fuks: w turnieju o Puchar Afryki drużyna Egiptu ciągle odnosi sukcesy i poprzednio wygrała go już pięć razy.

Nie płynie z tego wcale wniosek, że na uczestnictwie w zglobalizowanym futbolu źle się wychodzi. Gdyby z tego wynikał sukces Egiptu, to Sudan, którego żaden piłkarz nie gra w europejskim klubie, również powinien go odnieść. Tymczasem Sudan miał (wraz z Beninem) najgorsze wyniki w turnieju, przegrywają wszystkie trzy mecze, w jakich brał udział.

Tak naprawdę z tych rozgrywek płynie nauka, że wykorzystanie w pełni globalizacji wymaga, by równolegle z tworzeniem powiązań międzynarodowych następował rozwój możliwości w kraju. Egipt od innych uczestników turnieju różni się tym, że ma silna ligę krajową, która wychowuje talenty i sprzyja tworzeniu drużyny narodowej.

To samo dotyczy liderów globalizacji w innych dziedzinach. Kraje takie jak Chiny i Indie wyróżnia nie to, że poddały się one siłom globalizacji, lecz to, że wykorzystują się do przyspieszenia rozwoju potencjału wewnętrznego. Na globalizacji korzystają ci, którzy odrobią pracę domową.


Dani Rodrik

profesor ekonomii politycznej w Uniwersytecie Harvarda i pierwszy laureat Nagrody im. Alberta O. Hirschmana, przyznawanej przez amerykańską Social Science Research Council. Jego najnowsza książka to One Economics, Many Recipes: Globalization, Institutions, and Economic Growth


Tłum. A.G.

CProject Syndicate, 2008

www. project-syndicate.org

 


Z polskiej perspektywy

Kasa wyznacza jakość

Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska:

Globalizacja w polskiej piłce nożnej jest już faktem. Liczba piłkarzy zagranicznych w polskich klubach systematycznie rośnie. Dani Rodrik sugeruje, że każdy kraj musi odrobić swoją „pracę domową”, by dobrze wykorzystać siłę globalizacji. W polskim futbolu jesteśmy na etapie kupowania długopisów i zeszytów, w gospodarce natomiast widzę wielu prymusów.

Spójrzmy, jak globalizacja wpływa na poziom polskiej piłki nożnej. Limity zatrudnienia obcokrajowców zostały zniesione przez PZPN w 2005 roku, a w 2006 pojawiła się pierwsza drużyna w rozgrywkach celowo złożona wyłącznie z obcokrajowców - Brazylijczyków. Brazylijsko-szczecińsko-łódzka Pogoń grała fatalnie.

Czy inne drużyny wzmacniane przez obcokrajowców wybijały się ponad przeciętność? Oceniając to przez pryzmat udziału polskich klubów w rozgrywkach międzynarodowych, nie można dojść do optymistycznych wniosków. Właśnie minęło 12 lat, od kiedy ostatni polski klub - Legia - grał w Lidze Mistrzów. Od kilku lat polskie kluby raczej kompromitują się niż są niespodzianką w mniej prestiżowych rozgrywkach pucharu UEFA. Jedynie kilka świetnych meczów Groclinu oraz Wisły Kraków osładzało życie piłkarskim kibicom.

Można więc wyciągnąć wniosek, że im więcej obcokrajowców w polskiej lidze, tym wiodło się jej gorzej. Czy słusznie? Chyba tak, a to dlatego, że polskie kluby nie należą do bogatych i ściągają tylko tanich piłkarzy, tych którzy nie mogli znaleźć lepiej płatnej pracy w lepszych ligach. O słabości zagranicznych graczy dobitnie świadczy fakt, że w ostatnich latach tylko jeden gracz grający wcześniej w lidze polskiej - Kalu Uche - obecnie gra w dobrej lidze zagranicznej (lidze hiszpańskiej).

Z drugiej strony, w szczytowym okresie obecności obcokrajowców w polskiej lidze reprezentacja osiąga najlepsze sukcesy od lat. Dostrzegam tutaj jednak inny aspekt globalizacji: o sile kadry stanowią albo pojedynczy gracze, którzy jakiś czas temu wyjechali za granicę, albo zagraniczny trener. Zresztą zbawienny wpływ globalizacji umożliwiający zatrudnianie zagranicznych trenerów na wyniki polskich zespołów jest widoczny w wielu miejscach: od siatkarek i siatkarzy poczynając, przez piłkę nożną, na piłce ręcznej kończąc.

Poziom szkoleniowy i organizacyjny oraz zaplecze finansowe polskich klubów dopiero w ostatnich dwóch, trzech latach rozwija się, osiągając przyzwoite poziomy. Niestety, globalizacja wyprzedziła zdecydowaną większość działaczy piłkarskich. Brak rozwoju krajowej ligi spowodował, że polska ligowa piłka znalazła się na obrzeżach Europy. Z globalizacji dobrze i z sukcesami jednak korzysta reprezentacja.

Lepiej swoje zadanie domowe odrobili przedsiębiorcy. W połowie lat 90. nasze gospodarcze otwarcie na świat było mierne. W nowym milenium stosunki gospodarcze z innymi krajami stały się praktycznie codziennością dla każdego przedsiębiorcy. Wzrost eksportu oraz bogacenie się społeczeństwa są najlepszym dowodem na to, że otwarcie się na świat jest dla Polski i Polaków korzystne.

JACEK WIŚNIEWSKI

główny ekonomista Raiffeisen Bank Polska

REKLAMA

Źródło: GP

Oceń jakość naszego artykułu

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia jest dla nas bardzo ważna

Powiedz nam, jak możemy poprawić artykuł.
Zaznacz określenie, które dotyczy przeczytanej treści:
QR Code
Infor.pl
Zapisz się na newsletter
Zobacz przykładowy newsletter
Zapisz się
Wpisz poprawny e-mail
Renta wdowia nie dla wszystkich wdów: nie dla młodych wdów (nawet jeżeli zostały same z dzieckiem) i nie dla „porzuconych” kobiet

Renta wdowia, to nowe świadczenie dla wdów i wdowców, o które będzie można wnioskować już od 1 stycznia 2025 r. Choć nazwa sugeruje, że powinno ono dotyczyć wszystkich wdów i wdowców – będzie na nie mogła liczyć tylko ich ograniczona grupa, która spełnia wszystkie określone w ustawie przesłanki. Renty wdowiej nie otrzymają m.in. osoby, które owdowiały w młodym wieku, jak i osoby „porzucone” przez współmałżonka (nawet jeżeli nie doszło do rozwodu). 

Świadczenia z programu Aktywny rodzic zostaną wyłączone z definicji dochodu. Nie będą miały wpływu na prawo do świadczeń z pomocy społecznej

Rada Ministrów przyjęła projekt projektu ustawy o rynku pracy i służbach zatrudnienia. Świadczenia z programu „Aktywny Rodzic” zostaną wyłączone z definicji dochodu.

Nadchodzi rewolucja w urzędach pracy. Bezrobotni powinni się cieszyć czy martwić? Rząd zdecydował: będzie nowa ustawa o rynku pracy i służbach zatrudnienia

Rynek pracy potrzebuje nowej ustawy? Tak uważa ministerstwo pracy, a Rada Ministrów podzieliła zdanie resortu.  Rząd w Wigilię 24.12.2024 r. przyjął projekt ustawy autorstwa Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. To ma być prawdziwa rewolucja.

Czekasz na wdowią rentę, sprawdź już teraz czy ci się należy, apeluje zus i zaprasza do składania wniosków z wyprzedzeniem

W Wigilię 24.12.2024 Zakład Ubezpieczeń Społecznych – ZUS zwrócił się z komunikatem do wdów i wdowców, by jak najszybciej sprawdzili czy mają prawo do dwóch świadczeń. To ważne, bo choć samo nowe świadczenie – tzw. wdowia renta będzie wypłacane od lipca, to wnioski można już składać będzie zaraz z początkiem nowego roku.

REKLAMA

ZUS informuje: Od 1 stycznia 2025 r. można składać wnioski o rentę wdowią. Jakie warunki należy spełnić?

Od 1 stycznia 2025 r. ZUS zacznie przyjmować wnioski o rentę wdowią. Osoby uprawnione mogą składać wnioski, ale prawo do tego świadczenia zostanie im przyznane od miesiąca, w którym złożyły wniosek, jednak nie wcześniej niż od 1 lipca 2025 r.

40 tys. zł na zakup samochodu do wzięcia już na początku lutego 2025 r. [za zezłomowanie starego auta w ciągu ostatnich 4 lat – premia 5-10 tys. zł; cena nowego samochodu – do 225 tys. zł netto]

Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, w dniu 16 grudnia br., ogłosił iż na początku lutego 2025 r. – ruszy nabór wniosków o dofinansowanie do zakupu samochodu elektrycznego. W ramach programu „Mój elektryk 2.0” osoby fizyczne, będą mogły uzyskać nawet 40 tys. zł dopłaty do zakupu bezemisyjnego auta. Budżet programu ma wystarczyć na zakup ok. 40 tys. samochodów.

30 tysięcy złotych kary! Kierowcy mają na to siedem dni. Nowy obowiązek dla właścicieli aut mrozi krew w żyłach

Nie odbierają listów poleconych wysyłanych przez Główny Inspektorat Transportu Drogowego, podają nazwiska ludzi zza granicy, tak namierzeni przez fotoradary kierowcy unikają płacenia mandatów. Resort Infrastruktury mówi temu dość i od 2025 roku wprowadzi nowe mechanizmy ścigania sprawców łamania przepisów drogowych. Skóra cierpnie, włos się jeży od nowych zasad karania mandatami. 

To pewne: będzie wyższy wiek emerytalny. Najpierw zrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, potem wydłużenie lat pracy

Politycy i rząd nie mają wyboru – muszą podwyższyć wiek emerytalny. Politycznie może się to wydawać samobójstwem, ale realnie brak podwyższenia wieku emerytalnego to samobójstwo ekonomiczne. Dlatego cała sztuka polega na tym, by przekonać społeczeństwo, że podniesienie wieku emerytalnego jest w interesie wszystkich.

REKLAMA

Wigilia 24.12.2024 – czy po raz ostatni zgodnie z prawem to dzień roboczy, a od 2025 dzień ustawowo wolny od pracy

Ustawa, która zmieniła status 24 grudnia z dnia roboczego w dzień ustawowo wolny od pracy odbyła już niemal całą drogę legislacyjną. By stała się prawem powszechnie obowiązującym musi być jeszcze jedynie podpisana przez prezydenta i opublikowana w Dzienniku Ustaw. Jednak nie jest wcale pewne czy tak się stanie.

Na podium: Tusk, Duda i Kaczyński. 100 najczęściej pokazywanych polityków w Polsce w 2024 r. [ranking medialnej wartości]

Instytut Przywództwa przygotował ranking medialnej wartości polityków w Polsce. Ranking ten powstał na podstawie szacunków ekwiwalentu reklamowego publikacji na portalach internetowych z udziałem tych polityków w okresie styczeń - listopad 2024 r. Ekwiwalent reklamowy to kwota, jaką należałoby zapłacić za publikacje, gdyby były one reklamą. Na pierwszym miejscu znalazł się premier Donald Tusk - wartość przekazów medialnych z jego udziałem (gdyby przeliczyć to na koszt reklamy) osiągnęła imponującą kwotę 474,75 mln zł. Na podium znaleźli się również prezydent Andrzej Duda z wynikiem 272,98 mln zł oraz prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński – 203,35 mln zł.

REKLAMA