Wielbiciel w biurze
REKLAMA
REKLAMA
O jakich zachowaniach jest mowa? Wszelkich niechcianych przez kobietę, wykraczających poza zwyczajne relacje między pracownikami, bez względu na ich miejsce w hierarchii służbowej oraz między pracownikiem a interesantem.
Spoufalanie się, bezceremonialne i bez przyzwolenia zwracanie się do sekretarki czy asystentki po imieniu, przesadne komplementowanie, namawianie na spotkania po pracy (a czasem i w godzinach pracy), natarczywe zapraszanie na kolację czy wspólny wyjazd, całowanie w dłoń mimo protestu jej właścicielki, obejmowanie, przytulanie, słowem - wszelkie próby zbliżenia, przez nas nie akceptowane. Coś jednak robić trzeba, ponieważ bierność bywa zawsze odczytywana jako przyzwolenie i akceptacja niemiłych zachowań.
Pani ma piękne włosy
REKLAMA
Jak przyjmować komplementy, z których część jest mówiona w najlepszych intencjach? Sympatycznie jest odpowiedzieć: „Miło mi!”, lub „Zauważył pan? Właśnie zmieniłam fryzurę!”. Sympatycznie odpowiadamy na komplementy miłe, bez dwuznacznych podtekstów, osobom, które znają umiar. Ale nie zawsze komplement zasługuje na taką odpowiedź. Kontakt osobisty czy telefoniczny może prowokować do wyrażania niechcianych przez nas cudzych emocji.
Może zacząć się od natarczywych komplementów: „Jak pani ślicznie dzisiaj wygląda!”, „Ale obcisła ta bluzeczka”, „Pani to ma coś takiego w oczach”, „Jak panią widzę, to...” i tak dalej. W przypadku natrętów znacznie lepiej jest odpowiedzieć grzecznie, bez uśmiechu, rzeczowo: „Dziękuję”, nie zachęcając do kontynuowania tego wątku rozmowy. Ważne, aby nie patrzeć na rozmówcę, omijać go wzrokiem, bo kontakt wzrokowy zawsze bywa odczytany jako zachęta do rozmowy.
Jeśli „komplementem” ma być wypowiedź, której treści nie akceptujemy (śmiałe propozycje wspólnego spędzenia czasu), doskonałym wyjściem jest, nadal bez nawiązywania kontaktu wzrokowego z rozmówcą, poproszenie: „Czy może pan powtórzyć, nie zrozumiałam, o co chodzi!” i powtarzanie prośby o wyjaśnienie tak długo, aż delikwent zrezygnuje z zalotów. Sposób niezawodny.
Należy tylko wykazać sporo inwencji w kolejnych pytaniach: „Nie rozumiem, co pan ma na myśli”, „Nie zrozumiałam pointy”, „Nie wiem, o co właściwie pan pyta”, „Nadal nie wiem, co pan chce przez to powiedzieć”. Odpowiedzi powinny być sformułowane tak, aby nie zachęcać do dalszej rozmowy, nie podtrzymywać tematu ani go nie rozwijać, jedynie zmuszać osobnika do powtarzania w kółko tego samego. Lepiej, gdy nie mają formy pytania, tylko zdania chłodno oznajmującego, że nie wiemy w czym rzecz.
Granice muszą być jasno wytyczone, póki „zaloty” są jeszcze na etapie słownym. Sztuka przyjmowania komplementów to o wiele więcej niż uśmiech i uprzejma odpowiedź. To także kontrolowanie intencji komplementującego oraz, zwłaszcza w tak szczególnym miejscu firmy, jakim jest sekretariat, umiejętność połączenia nienagannego zachowania i odpowiedzi na komplement - miłej, serdecznej, wzruszonej lub zimnej, zniechęcającej.
Jak się zachować, gdy miłe słówka niezauważalnie zmieniają się w aluzje i intymne propozycje? Nie wolno ich ignorować (z wyjątkiem e-maili), ponieważ milczenie będzie odebrane jako przyzwolenie.
- Może wybierzemy się razem na weekend?
- Wyjazd na weekend to wspaniała rzecz! Razem z mężem (czy narzeczonym) zawsze staramy się gdzieś wybrać, Mamy tyle planów! On jest naprawdę cudowny, zawsze o wszystkim myśli!
- Ale ja chciałbym z panią...
- Wolę z mężem!
- Pani Jolu, czy pozwoli się pani zaprosić na kolację? Może taką ze śniadaniem?
- Kolacja! Zupełnie zapomniałam o kolacji! Wie pan, mój mąż (narzeczony) to świetny facet, a właśnie mamy małą, ale miłą rocznicę. Dziękuję, że mi pan o niej przypomniał. Jak pan myśli, co mu będzie bardziej smakowało? Ryba czy pieczeń? A może lepiej wyjdziemy do restauracji. A teraz przepraszam, mam jeszcze mnóstwo pracy!
- A co pani robi dzisiaj wieczorem?
- Dzisiaj mam wielki dzień! Mój narzeczony (mąż) ma zawody, muszę trzymać za niego kciuki! Wie pan, boks, nawet amatorski, nie jest bezpieczną zabawą, a on to traktuje bardzo serio.
- A czy mógłbym pani towarzyszyć? Gdzie to się odbędzie?
- Szczerze mówiąc, jeszcze nie wiem, lecz nie skorzystam z pana propozycji, jak zwykle wpadnie po mnie on sam albo któryś z jego kolegów!
- Pani Ewuniu, a może skoczymy sobie za miasto?
- Myśli pan, że to dobry pomysł? Chętnie poznamy pana żonę, bardzo jestem jej ciekawa, opowiadałam mężowi o panu!
- Chodziło mi o wypad tylko we dwoje, pani i ja...
REKLAMA
- Pan to zawsze umie mnie rozbawić! Ale na przyszłość niech pan nawet nie próbuje tak żartować. Przecież widzę, że jest pan porządnym człowiekiem i na pewno nie mówiłby pan takich rzeczy serio, bo całkiem zmieniłabym o panu zdanie, a pan przecież nie jest TAKI!
Doskonałym sposobem jest też natychmiastowe, bez słowa, wyjęcie z szuflady wielkiego zeszytu w jaskrawym kolorze, otwarcie go i poproszenie z miłą minką: „Jak pan to powiedział ? Proszę powtórzyć, bo ja sobie wszystkie TAKIE rzeczy zapisuję. Dzisiaj jest środa, godzina 12.38, pan Artur Iksiński... jak to tam szło?...”. Nie zaszkodzi, gdy zeszyt ma na okładce wielki, z dala widoczny napis, np. „LISTA NATRĘTÓW”.
Niechciany kontakt fizyczny
Kiedy dochodzi do niechcianego kontaktu, jak obejmowanie, umyślne ocieranie się w wąskim przejściu, gładzenie po dłoni czy karku oraz inne podobne zachowania, trzeba zająć od razu jednoznaczne stanowisko, mówiąc głośno i wyraźnie, najlepiej tak, aby słyszały to osoby postronne: „Już drugi raz kładziesz mi rękę na nodze, to nie jest przyjemne!”, „Nie rozumiem, dlaczego znowu stoisz tak blisko. To mi się nie podoba!”, „Nie zgadzam się na to, żebyś stale przesiadywał przy moim biurku, nie ma tu dla ciebie miejsca!”, „Twoje zachowanie jest dla mnie obraźliwe, nie rób tego więcej!”, „Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz, poproszę o pomoc prawnika: sprawdź sobie, co mówi o twoim zachowaniu kodeks pracy, art. 94 oraz 941, 2, 3. Nie żartuję.”
To zazwyczaj definitywnie odstrasza „zalotnika”, lecz nie zawsze poddaje się on łatwo. Ale ja mam taki sposób bycia! - usłyszymy w odpowiedzi. Nie szkodzi. - odpowiadamy natychmiast - To mnie nie interesuje. JA mam zupełnie inny i chcę, żebyś szanował moje prawa!
W skrajnych przypadkach pozostaje droga sądowa, choć nie jest przyjemna i łatwa. Ale kobieta w pracy nie jest już bezbronna. Stoi za nią prawo.
Katarzyna Jasiek
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.