Wyjedżają specjaliści
REKLAMA
Niewielu ekspertów spodziewało się, że wejście Polski do Unii przyczyni się do masowych wyjazdów Polaków w poszukiwaniu zatrudnienia do krajów starej Unii. Nie przewidywano także tak dużego spadku bezrobocia. Przyczynił się do tego nie tyle wzrost gospodarczy i chęć zatrudniania pracowników przez pracodawców w kraju, ile wyjazdy młodych, mobilnych osób, specjalistów wielu branż.
Swobodny przepływ osób
1 maja 2004 r. Polacy zyskali możliwość pracy bez ograniczeń w Wielkiej Brytanii, Szwecji i Irlandii. Do dziś decyzje o otwarciu swoich rynków pracy m.in. dla Polaków podjęły także: Hiszpania, Portugalia, Grecja, Finlandia, Włochy oraz nowe kraje członkowskie (z wyjątkiem Malty). Od jutra otwarty dla Polaków będzie także holenderski rynek pracy - 26 kwietnia 2007 r. bowiem decyzję w tej sprawie ogłosił parlament holenderski.
Francja, Belgia i Luksemburg tymczasem zdecydowały się wprowadzić stopniowe otwarcie rynku pracy liberalizując dostęp do niektórych branż. Dania utrzymała konieczność uzyskiwania pozwoleń na pracę, jednak wprowadziła ułatwienia w załatwianiu formalności. Z kolei Austria zliberalizowała dostęp do wykonywania pracy w charakterze pomocy domowych. Żadnych ułatwień nie wprowadziły Niemcy, które zapowiadają, że okresy przejściowe mogą utrzymać nawet do 2011 roku.
Nie wyjechało zbyt wielu
Wprawdzie przystąpienie Polski do UE przyspieszyło proces migracji Polaków, jednak z kraju wyjeżdża zdecydowanie mniej osób niż się powszechnie uważa. Z najnowszego raportu Zatrudnienie w Polsce 20006 wynika, że na przykład w 2005 roku przez okres powyżej dwóch miesięcy za granicą przebywało od 165 tys. do 370 tys. osób więcej niż bezpośrednio przed rozszerzeniem Unii. Wtedy bowiem za granicą dłużej niż rok (nie tylko w krajach Wspólnoty) przebywało średnio 1,8 mln Polaków. Z tej liczby około 0,6 mln osób to migranci podejmujący głównie prace sezonowe.
- W Polsce brak rzetelnej wiedzy o wielkości migracji. Wyliczenia najczęściej są dokonywane na podstawie danych przesyłanych z innych krajów - podkreśla Michał Boni, ekspert rynku pracy.
Dodaje, że ani GUS, ani inne jednostki nie dysponują informacjami pozwalającymi na zobrazowanie tego zjawiska.
W opinii Macieja Bukowskiego, redaktora raportu i szefa Instytutu Badań Strukturalnych, poprawa sytuacji gospodarczej w kraju będzie wpływać na zmniejszenie zainteresowania Polaków podejmowaniem pracy za granicą. Sprzyjać temu też będzie nasycenie migrantami zagranicznych rynków pracy, a także wzrost wynagrodzeń.
Wzrost zarobków, według Leszka Wrońskiego, partnera w firmie doradczej KPMG, łączy się z obecną sytuacją na rynku pracy. Pensje w określonych branżach, np. w budownictwie, gdzie brakuje pracowników, rosną szybciej niż inflacja.
Brak kadry
Zaraz po przystąpieniu Polski do Unii zjawisko braku pracowników nie było odczuwalne. Obecnie jest inaczej. Nałożyły się na to dwa czynniki: ożywienie gospodarcze w kraju i jednocześnie swobodniejszy dostęp do unijnych rynków pracy.
- W związku z tym w niektórych grupach zawodowych brak pracowników jest odczuwalny bardzo silnie, np. w budownictwie. To, co będzie się działo w przyszłości, będzie zależeć od sytuacji w naszym kraju i w krajach UE - twierdzi Jeremi Mordasewicz.
Nie wiadomo bowiem, w jego przekonaniu, jak długo potrwa jeszcze boom budowlany w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy Hiszpanii. Jednak nie tylko budownictwo jest branżą odczuwającą braki pracowników. Obok pracowników fizycznych, w Polsce poszukiwani są także np. nauczyciele języka angielskiego i informatyki.
Dostosowanie prawa
Wejście Polski do Unii Europejskiej nie przyniosło natomiast dużych zmian w prawie pracy. Wyjątkiem był art. 251 kodeksu pracy, który ograniczył liczbę kolejnych umów o pracę na czas określony zawieranych z pracownikami przez jednego pracodawcę.
Takie zbiorowe dostosowanie kodeksu pracy wprowadziła ustawa z dnia 14 listopada 2003 r. o zmianie ustawy Kodeks pracy oraz o zmianie niektórych innych ustaw, Dz.U. nr 213, poz. 2081. Większość zmian istotnych dla pracodawców i pracowników, które ta ustawa wprowadziła, weszła w życie już z dniem 1 stycznia 2004 r.
Na jej podstawie najniższy wymiar urlopu wypoczynkowego wynosi obecnie 20, a nie 18 dni. Możliwe jest także skorzystanie z urlopu w zamian za wypracowane godziny nadliczbowe. Wprowadzone zostały także okresy odpoczynku dobowego i tygodniowego. Tak zwana unijna nowelizacja z 14 listopada 2003 r. uzupełniła nasz sytem prawa pracy o przepisy dotyczące zakazu dyskryminacji i równego traktowania pracowników, mobbingu, molestowania seksualnego.
Przedstawiciele załogi
Wstąpienie naszego kraju do Unii wymusiło także implementację do polskiej ustawy przepisów dyrektywy o europejskich radach zakładowych. Rady te to pracowniczy organ przedstawicielski, który umożliwia pracownikom uczestniczenie w zarządzaniu przedsiębiorstwem. Taka rada musi być informowana o sprawach dotyczących m.in. sytuacji w dziedzinie zatrudnienia przedsiębiorstwa i możliwego rozwoju w tym zakresie czy zwolnień grupowych.
Podobne uprawnienia mają członkowie rad pracowników, które są tworzone w polskich firmach. One zostały usankcjonowane w innej ustawie, do której zostały implementowane postanowienia dyrektywy o informowaniu i konsultowaniu. Zgodnie z ustawą pracodawcy nie mogą odmówić udzielenia wspomnianych informacji - chyba że mogłoby to narazić ich na znaczną szkodę.
Nieuregulowane dyżury
Nie wszystkie przepisy zostały jeszcze dostosowane do unijnych wymogów. Zgodnie z dyrektywą o czasie pracy, lekarze w ciągu tygodnia nie mogą pracować dłużej niż 48 godzin łącznie z dyżurami medycznymi. Inaczej jest w naszym prawie. W polskich szpitalach lekarze pracują ponaddwukrotnie dłużej, bo dyżury nie są wliczane do normalnego czasu pracy.
Ma to się jednak zmienić. Ministerstwo Zdrowia pracuje nad projektem nowelizacji ustawy o zakładach opieki zdrowotnej. Resort nie chce jednak, by dyżury medyczne były wliczane do czasu pracy. Projektowane regulacje zakładają ponadto, że lekarze w ciągu tygodnia mogą - w ramach tzw. klauzuli opt-out - pracować nawet 78 godzin. Muszą jednak wyrazić na to pisemną zgodę i w takim zwiększonym wymiarze czasu pracy pracować nie dłużej niż trzy miesiące.
Praca na odległość
Polska pracuje także nad wdrożeniem postanowień uzgodnionych w unijnym Porozumieniu Ramowym w sprawie telepracy zawartym przez unijnych partnerów społecznych i przyjętym przez polskie organizacje pracodawców i związków zawodowych.
Polski rząd opracował projekt noweli kodeksu pracy w tej sprawie. Zgodnie z nim, wprowadzenie telepracy w firmie będzie możliwe po zawarciu przez pracodawcę ze związkami zawodowymi porozumienia określającego warunki korzystania z niej.
Pracodawca ponadto będzie mógł kontrolować wykonywanie pracy przez telepracownika w miejscu świadczenia pracy, np. w jego mieszkaniu. Pracodawca jednak będzie musiał wcześniej uzyskać na to pisemną zgodę pracownika.
Równe traktowanie
Polska nie dokonała także pełnej implementacji prawa europejskiego dotyczącego zakazu dyskryminacji kobiet i mężczyzn. Aby spełnić unijne normy w tym zakresie, resort pracy przygotował projekt ustawy o równym traktowaniu.
Zgodnie z nim, osoba, wobec której naruszono zasadę równego traktowania w rozumieniu niniejszej ustawy, może dochodzić swych roszczeń na drodze sądowej.
Będzie też mieć możliwość żądania przed sądem lub w postępowaniu mediacyjnym zaniechania działań dyskryminujących, usunięcia skutków takich działań oraz odszkodowania lub zadośćuczynienia pieniężnego.
Izabela Rakowska-Boroń, Tomasz Zalewski
gp@infor.pl
OPINIA POLITYKA
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
MARCIN LIBICKI
europarlamentarzysta
Polska, mimo że jest krajem członkowskim Unii, wciąż jest dyskryminowana pod względem dostępu do wszystkich unijnych rynków pracy. Chcemy wywrzeć na Komisję Europejską wpływ, by bezzwłocznie wszczęła postępowanie w sprawie o naruszenie prawa wspólnotowego przewidzianego w art. 226 Traktatu o Przystąpieniu do Unii Europejskiej.
Problem ustanowionej prawem traktatowym możliwości wprowadzania tzw. okresów ochronnych w otwieraniu przez stare państwa Unii rynków pracy dla obywateli nowych państw członkowskich (od 2004 roku) stwarza paradoksalną sytuację, w której większe prawa pracownicze i socjalne w państwach starej UE mają rezydenci długoterminowi z państw spoza Unii niż obywatele nowych państw Wspólnoty.
Wprawdzie sami zgodziliśmy się na okresy przejściowe i w tym kontekście, w ujęciu prawnym, nie można mówić o dyskryminacji. Możemy jednak mówić o dyskryminacji faktycznej, wynikającej z praktyki stosowanej przez państwa starej unii, podczas kiedy nie ma racjonalnych przesłanek, oprócz strachu, dla przedłużania okresów przejściowych.
OPINIA EKSPERTA
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
URSZULA MŁYNARCZYK
radca prawny w kancelarii Rachelski & Wspólnicy
Proces dostosowywania polskiego prawa pracy jest płynny. Unia wciąż reguluje nowe obszary stosunków pomiędzy pracodawcą i pracownikiem. W najbliższych więc latach należy się spodziewać kolejnych zmian dostosowujących nasze prawo do dyrektyw Unii.
Dotychczas jedną z najważniejszych zmian w prawie pracy wynikającą ze wstąpienia Polski do Unii było uchwalenie i wejście w życie ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji. Obliguje ona pracodawców do utworzenia w zakładzie pracy rady pracowników i implementuje Dyrektywę Parlamentu Europejskiego dotyczącą tzw. partycypacji pracowniczej.
W wyniku przystąpienia Polski do Unii Europejskiej, do kodeksu pracy wprowadzone zostały przepisy chroniące pracowników przed dyskryminacją i mobbingiem ze strony pracodawcy. Wreszcie w wyniku nowelizacji kodeksu pracy z czerwca 2006 r. na pracodawców nałożone zostały pewne obowiązki związane z informowaniem pracowników o warunkach zatrudnienia.
REKLAMA