Z szefem na ty?
REKLAMA
Zapamiętaj proste reguły przechodzenia na ty: propozycję składa starszy-młodszemu, kobieta-mężczyźnie, przełożony-podwładnemu, starszy pracownik-młodszemu pracownikowi. Wykluczona jest sytuacja, w której przychodzisz do nowej pracy, dobrze ci się rozmawia z szefową, więc proponujesz jej przejście na ty, bo wydaje ci się, że tak będzie łatwiej nawiązać kontakt. Inicjatywa zawsze wychodzi od szefa i jeśli ją poczyni, ty tę propozycję musisz przyjąć. Nietaktem będzie jej odrzucenie, nawet kiedy powiesz, że z racji szacunku trudno ci będzie zwracać się do szefa po imieniu. Taka propozycja jest przywilejem i tak trzeba ją traktować. Nie należy jednak popaść w drugą skrajność, i imieniem szefa szastać na prawo i lewo. Mimo że mówicie sobie na ty, naturalny dystans między pracodawcą a pracownikiem nie zmniejszył się, pod tym względem nic się nie zmieniło. Naturalne jest, że kiedy zaczynamy mówić komuś po imieniu, automatycznie zaczynamy się czuć w jego towarzystwie swobodniej i pewne granice topnieją. Dlatego część szefów unika „tykania” ze swoimi pracownikami, po to, żeby nie naruszać odwiecznych biurowych barier.
Jeżeli jednak twój szef nie ma takich obaw i zaczęliście mówić sobie po imieniu, pamiętaj żeby mądrze z tego korzystać. Przede wszystkim nie zdrabniaj imienia szefa! Używaj zawsze pełnej lub minimalnie zdrobnionej formy imienia. O ile „Jarosławie, czy mógłbyś...” lub „Magdaleno, co mam odpisać...” brzmi nieco sztucznie i w większości przypadków można sobie pozwolić na Jarka i Magdę, to wszelkie Jacuś, Krzyś, Madzia i Kasieńka są wykluczone! Poza tym pamiętaj o tym, że kiedy w towarzystwie mówisz o szefie, a jego tam nie ma, nie powinnaś używać jego imienia, tylko nazwiska, dodając pana lub panią na początku. Nie możesz sobie pozwolić na powiedzenie: „Zosia wyjeżdża pod koniec tygodnia i wróci dopiero w sierpniu”. Jedyna dopuszczalna forma to: „Pani Nowacka wyjeżdża...”.
Również w sytuacji, kiedy szef jest obecny przy rozmowie, np. w czasie konferencji lub służbowego przyjęcia, nie „tykaj” go zbyt otwarcie, a najlepiej zaobserwuj, jak zwraca się szef do ciebie. Jeśli nadal mówi ci po imieniu, ty też możesz się tak do niego zwracać, ale bez spoufalania się! Jeżeli natomiast mówi ci na pani, potraktuj to jako wskazówkę i też zacznij mówić mu na pan.
Następna kwestia, ważna szczególnie w przypadku szefów od niedawna piastujących wysokie stanowiska. Początkowo mogą proponować przejście na ty w nadziei, że to przełamie lody i uprzyjemni pracę, ale kiedy po jakimś czasie zauważą, że przynosi to więcej szkody niż pożytku (np. znika dystans pomiędzy szefem a pracownikiem), mogą pożałować swojej decyzji i chcieć się z niej delikatnie wycofać. Dlatego jeśli zauważysz, że szef, który do tej pory mówił do ciebie po imieniu, nagle przechodzi na „pani Małgosiu”, nie wykrzykuj zdziwiona: „No co ty, Marek, przecież byliśmy na ty!”'', tylko spokojnie przyjmij do wiadomości, że czas przełamywania lodów się skończył i wracacie do tradycyjnych zasad.
Bardzo ważne jest uświadomienie sobie, że w pracy mówienie sobie na ty jest tylko technicznym ułatwieniem, jedną z wielu możliwych form zwracania się do siebie. W przeciwieństwie do życia prywatnego, nie skraca dystansu i nie oznacza, że możemy sobie pozwolić na więcej. Jeśli przyjmiesz ten mechanizm, łatwiej będzie ci powiedzieć do szefa po imieniu, nie przesadzić z familiarnością i nie przekroczyć granic, których samo mówienie sobie na ty nie pozwala przekraczać.
Grażyna Rawska
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.