Skazani za niektóre przestępstwa nie mogą zarządzać firmami
REKLAMA
REKLAMA
Radca prawny, wspólnik GWW Legal Michał Sękowski pytany, czy polskie przepisy dopuszczają, by osoba skazana kilkakrotnie, np. za wyłudzenie, mogła zakładać kolejne firmy i je prowadzić (jak donosiły media na szefie Amber Gold ciąży kilka takich wyroków w zawieszeniu) poinformował, że kwestie te reguluje kodeks spółek handlowych.
REKLAMA
Zgodnie z nim osoby skazane prawomocnie za niektóre przestępstwa (m.in. przeciwko: wiarygodności dokumentów, mieniu, obrotowi gospodarczemu) nie mogą zasiadać w zarządach i radach nadzorczych spółek z o.o. i akcyjnych. Według Sękowskiego nie ma przy tym znaczenia, czy wyrok jest w zawieszeniu, czy nie - dotyczy to bowiem zawieszenia wykonania kary, a nie zawieszenia skazania.
"Utrata zdolności do pełnienia funkcji (...) następuje z chwilą uprawomocnienia się wyroku za popełnione przestępstwo i skutek ten następuje z mocy samego prawa. Sąd nie musi orzekać o tym w wyroku skazującym. Utrata tej zdolności powoduje, że czynności prawne dokonane przez takiego członka zarządu są nieważne" - zaznaczył mecenas.
Wskazał, że na tej podstawie można zakwestionować wszystkie umowy zawierane przez przedsiębiorcę reprezentowanego przez zarząd niemający zdolności do takiej reprezentacji.
Prawnik Jan Kieszczyński z kancelarii Woźniak Kocur zwrócił uwagę, że sąd w wyroku skazującym może też zakazać prowadzenia konkretnego rodzaju działalności gospodarczej, jeżeli działalność taka zagrażałaby "istotnym dobrom chronionym prawem". Taki zakaz może zostać orzeczony na maksymalnie 10 lat.
REKLAMA
Prawnicy, z którymi rozmawiała PAP są zgodni, że prawomocne skazanie lub orzeczony przez sąd zakaz nie zabraniają sprawowania w spółkach funkcji nieobjętych zakazem, posiadania udziałów w przedsiębiorstwach lub zakładania nowych spółek.
Kieszczyński zwrócił uwagę, że w polskich przepisach nie ma też uregulowań, które wymuszałyby na sądach rejestrowych sprawdzanie, czy członkowie organów spółek figurują w Krajowym Rejestrze Karnym. "Tylko niektóre sądy, np. na Śląsku, korzystają z tej możliwości. Sądy nie mają także obowiązku odbierania od członków zarządu oświadczeń o niekaralności" - dodał.
Zdaniem mecenasa Sękowskiego wprowadzenie wymogu złożenia zaświadczenia o niekaralności lub stosowanego oświadczenia pod rygorem odpowiedzialności karnej ograniczyłoby w znacznym stopniu ryzyko rynkowej działalności przedsiębiorców reprezentowanych przez osoby skazane.
Sękowski pytany, co musiałoby się stać, aby firma typu Amber Gold przestała działać, zwrócił uwagę, że działalność tego typu przedsiębiorców, to tzw. działalność parabankowa - firma ma cechy banku, ale formalnie bankiem nie jest. W efekcie nie podlega nadzorowi bankowemu.
"Komisja Nadzoru Finansowego nie ma instrumentów pozwalających na zakazanie działalności takiemu przedsiębiorcy, nawet jeśli zostanie stwierdzone, że dana instytucja prowadziła działalność bankową bez zezwolenia. W grę może jednak wchodzić odpowiedzialność osób fizycznych prowadzących taką działalność, za co grozi do 5 mln zł grzywny i do trzech lat więzienia" - wyjaśnił mecenas.
Dodał, że do wszczęcia ewentualnego procesu likwidacji spółki potrzebna jest uchwała wspólników. "Takie postępowanie wymaga jednak uregulowania zobowiązań przedsiębiorcy, co w przypadku spółek zadłużonych i bez środków na spłatę zobowiązań czyni ją (likwidację) praktycznie niemożliwą" - zaznaczył.
W takiej sytuacji możliwa jest likwidacja w ramach postępowania upadłościowego, o której orzeka sąd na wniosek samego dłużnika lub jego wierzycieli.
"Organy państwa nie mają możliwości przerwania działalności podmiotu, której działalność nie podlega szczególnej regulacji ustawowej. Nie ma zatem możliwości przymusowej likwidacji, czy zakazania prowadzenia działalności spółce, jeżeli działalność tej spółki nie wymaga ani koncesji, ani zezwolenia" - dodał Kieszczyński.
REKLAMA