Raport: ściąganie z internetu nie szkodzi przemysłowi kulturalnemu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
Celem raportu, który zaprezentowano w środę w Warszawie, było zbadanie nieformalnego obiegu treści kulturowych w internecie i jego wpływu na obieg formalny. "Statystyka życia kulturalnego Polaków w dużej mierze koncentruje się na tym, co zostało zapośredniczone przez rynek i instytucje publiczne. Mieliśmy poczucie, które się zresztą w badaniach potwierdziło, że dużo ciekawych rzeczy dzieje się pod powierzchnią, na poziomie nieformalnej wymiany treści. Chcieliśmy uzupełnić obraz życia kulturalnego Polaków" - powiedział jeden z autorów raportu dr Mirosław Filiciak.
Przeprowadzone badanie podważa argument o tym, że korzystanie w internecie z treści kulturowych, filmów, muzyki i książek zastępuje ich obieg formalny - powiedział współautor badania dr Alek Tarkowski. Osoby ściągające treści kulturowe z internetu tworzą największy segment wśród kupujących w oficjalnym obiegu: stanowią 32 proc. kupujących książki, 31 proc. kupujących filmy oraz 50 proc. kupujących nagrania muzyczne. Użytkownicy internetu - poinformowano w raporcie - prawie trzy razy częściej kupują książki i filmy od osób niekorzystających z internetu, siedem razy częściej są klientami sklepów muzycznych.
REKLAMA
Najaktywniejszymi konsumentami kultury w sieci są ludzie młodzi reprezentujący grupę wiekową od 15 do 24 lat (69 proc.). 42 proc. przedstawicieli tej grupy korzysta z dóbr kultury, nabywając je w księgarniach, sklepach muzycznych czy kinach. Korzystanie z treści kulturowych w internecie deklaruje 48 proc. osób w wieku od 25 do 39 lat, 17 proc. osób - od 40 do 59 lat, i 1 proc. - powyżej 60. roku życia. W obiegu formalnym (rynek i instytucje publiczne) uczestniczy 14 proc. osób w przedziale wiekowym od 25 do 39 lat, 9 proc. - od 40 do 59 lat, i 8 proc. - powyżej 60. roku życia.
"To nie jest raport o piractwie" - zastrzegł Filiciak. Podkreślił, że wymiana treści w internecie, sferze pozostającej poza kontrolą państwa i rynku, niekoniecznie oznacza łamanie prawa. Obieg treści cyfrowych jest zróżnicowany, nie każdy, kto z niego korzysta jest piratem. Sami konsumenci kultury w sieci często nie uświadamiają sobie, że korzystają z treści zgodnie z prawem, lub nie są tego w stanie jasno określić - tłumaczył Filiciak.
Jak wynika z raportu, 62 proc. Polaków nie uczestniczy w formalnym i nieformalnym obiegu treści kulturowych, jedynie ogląda filmy lub słucha muzyki poprzez masowe media nadawcze, najczęściej telewizję i radio. Internet jest drugim źródłem dostępu do kultury, 33 proc. Polaków bierze udział w obiegu treści kulturowych w sieci. 13 proc. badanych zadeklarowało, że kupiło książkę, muzykę lub film w ostatnim roku, czyli uczestniczyło w formalnym obiegu treści kulturowych.
Internet stał się kopalnią nowych zasobów kultury, które można pozyskiwać, kreować i przekazywać bez ograniczeń, jest to przestrzeń przez cały czas oddolnie społecznie przekształcana - powiedział, komentując raport, etnograf i antropolog dr Tomasz Rakowski. Badacz zastanawiał się, czy prawna regulacja i zdefiniowanie tego kreatywnego środowiska internetowego nie zatrzyma rozwoju prawdziwych, bardzo naturalnych zjawisk kulturowych, polegających np. na publikowaniu własnych filmów czy utworów muzycznych. Według niego, fenomen internetu nie polega tylko na szerokim dostępie do dóbr kultury, ale przede wszystkim na otwarciu pola do rozwoju umiejętności, gdzie każdy użytkownik może stać się producentem i odbiorcą kultury.
Badanie przeprowadzono w maju i październiku 2011 r. w dwóch etapach. Najpierw przeprowadzono wywiady bezpośrednie wśród ponad tysiąca osób w wieku powyżej 15 lat. W drugim etapie zbadano prawie 1,3 tys. polskich internautów.
Badanie zrealizowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach programu Obserwatorium Kultury przy wsparciu Narodowego Instytutu Audiowizualnego. Raport jest dostępny na stronie www.obiegikultury.centrumcyfrowe.pl
Obecnie trwa dyskusja nad przystąpieniem Polski do międzynarodowego porozumienia ACTA dotyczącego zwalczania handlu towarami podrobionymi i walką z naruszeniami własności intelektualnej, również w internecie. ACTA (Anti-Counterfeiting Trade Agreement) to umowa handlowa zainicjowana w 2006 r. przez USA i Japonię. Przystąpiło do niej osiem państw wysoko rozwiniętych, wkrótce ma dołączyć UE. Polski rząd przyjął już uchwałę o udzieleniu zgody na podpisanie ACTA i o warunkach jej wykonania. Planowane podpisanie umowy przez Polskę wywołało protest internautów i ataki na strony internetowe urzędów państwowych.
REKLAMA