Zakaz reklamowania aptek niekonstytucyjny?
REKLAMA
REKLAMA
Ustawa o refundacji leków, która wprowadziła m.in. urzędowe ceny i marże na leki finansowane ze środków publicznych, zakazuje również reklamowania aptek.
Jak podkreślał na konferencji prasowej prezes PharmaNET Artur Dżagarow, zakaz reklamowania aptek "wyszedł poza rozsądne granice". Według niego skutkiem będzie spadek konkurencyjności oraz zamknięcie wielu aptek internetowych, a także mniejszych aptek stacjonarnych. Dodał, że otrzymał już informacje o zamknięciu kilku aptek internetowych, które bez możliwości reklamy nie mogą funkcjonować.
REKLAMA
"Zapisy ustawy miały chronić małe apteki, a skutek jest odwrotny, ponieważ małe apteki nie mają środków na dostosowanie się do nowych wymogów" - ocenił. Zaznaczył, że ustawa spowodowała dodatkowe koszty: usuwania logo i nazw aptek z budynków oraz samochodów dostawczych, oraz koszty zamykania programów lojalnościowych dla klientów, np. wysłanie listów w tej sprawie.
Dżagarow przypomniał, że zapisu o zakazie reklamowania aptek nie było w projekcie rządowym, a został wprowadzony w toku prac sejmowych. Dodał, że ma negatywną opinię Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów dotycząca zakazu reklamy aptek.
Z kolei dyrektor departamentu ekonomicznego PKPP Lewiatan Jacek Adamski przekonywał, że zapis ten nie ma żadnych pozytywnych skutków, nie jest także uzasadniony merytorycznie ani ekonomicznie. Zwrócił uwagę, że zakaz reklamowania leków refundowanych jest zrozumiały, jednak apteki oferują także kosmetyki, które są dostępne również w sklepach, które mogą swobodnie się reklamować i walczyć o klienta. Zakaz reklamy dla aptek - jak przekonywał - "stawia je w sytuacji nierównej konkurencji".
REKLAMA
Adamski dodał, że zapis jest niekonstytucyjny i sprzeczny z prawodawstwem UE, więc Lewiatan będzie zabiegać o to, aby Rzecznik Praw Pacjenta złożył wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie takiego przepisu. Jak wyjaśnił, Lewiatan nie ma uprawnień, aby złożyć wniosek w tym zakresie.
Ponadto Dżagarow poinformował, że apteki zrzeszone w PharmaNET nie przyłączają się do protestu polegającego na zamykaniu aptek na godzinę, ponieważ ogranicza to dostęp pacjentów do leków. Dodał, że apteki te realizują też recepty z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ", a pacjenci otrzymują leki refundowane zgodnie z przysługującymi zniżkami na podstawie przedstawionej recepty, w oparciu o komunikaty i oświadczenia resortu zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia.
"Mamy zastrzeżenia do ustawy refundacyjnej, ale pacjenci nie mogą być zakładnikami w grze interesów, prowadzonej przez część środowiska aptekarskiego i lekarskiego" - powiedział Dżagarow.
W PharmaNET zrzeszone są przedsiębiorstwa prowadzące ok. 6 tys. aptek pod szyldami: Apteka Dbam o Zdrowie, Mediq, Super-pharm, Dr. Max, Euro Apteka, Apteki Medyczne, Farmacja Plus i inne.
Ustawa o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych weszła w życie 1 stycznia 2012 r. Wprowadza ona m.in. urzędowe ceny na leki finansowane ze środków publicznych, które ministerstwo będzie negocjowało z producentem. Od ich wartości będzie ustalana urzędowa marża - w wysokości 5 proc. (obecnie 8,91 proc.). Oznacza to, że ceny leków refundowanych nie będą mogły być ani niższe, ani wyższe od ustalonych.
Zastrzeżenie dotyczące zgodności ustawy refundacyjnej z konstytucją w zakresie swobody działalności gospodarczej wyrażali prawnicy, m.in. profesorowie: Zbigniew Ćwiąkalski i Michał Kulesza. Według UOKiK wprowadzenie sztywnych cen i marż przeczy zasadom wolnego rynku, a hurtownie i apteki pozbawia możliwości konkurowania. Business Centre Club zwracał się do prezydenta z prośbą o skierowanie ustawy refundacyjnej do Trybunału Konstytucyjnego.
REKLAMA