Eurokraci mają dostać podwyżki, ale i tak planują strajki
REKLAMA
Tę podwyżkę będzie jeszcze musiała formalnie zaaprobować Rada UE, czyli rządy krajów członkowskich. Biorąc pod uwagę protesty zwłaszcza w krajach-płatnikach netto do budżetu UE przeciwko nadmiernym wzrostom unijnych wydatków w czasach kryzysu, można oczekiwać, że i ta podwyżka wywoła wiele kontrowersji.
REKLAMA
Zwłaszcza, że tegoroczna decyzja o indeksacji pokrywa się z negocjacjami Komisji Europejskiej ze związkami zawodowymi ws. reformy rozporządzenia o statusie eurokratów. "Związki zawodowe są na krawędzi strajków" - powiedział PAP jeden z urzędników KE, który otrzymał w tej sprawie już kilka maili. Ubiegłotygodniowe zebranie jednego ze związków zawodowych ściągnęło do siedziby KE ponad 2 tys. osób.
Związkowcy nie zgadzają się z zaproponowaną przez KE w czerwcu reformą, która w ramach oszczędności przewiduje likwidację 5 proc. miejsc pracy (m.in. przez niezastępowanie funkcjonariuszy odchodzących na emerytury) do 2017 r., wydłużenie wieku emerytalnego z 63 do 65 lat, wydłużenia tygodnia pracy z 37,5 do 40 godz. oraz likwidację niektórych pochodzących sprzed kilkudziesięciu lat przywilejów finansowych (w tym np. dopłat na podróże do domów w wysokości do kilkuset euro rocznie, w zależności od odległości od Brukseli) oraz likwidację rozporządzenia o obowiązkowej indeksacji w "czasach kryzysu".
Funkcjonariusze obawiają się, że niezależnie od przyszłorocznej indeksacji, w przyszłości ich pensje będą maleć.
"Jeśli funkcjonariusze chcą znowu strajkować, to ich problem, ale powinni żyć w świecie realnym, a nie w wirtualnym świecie instytucji europejskich" - powiedział PAP na konferencji prasowej lider Zielnych w Parlamencie Europejskim Daniel Cohn-Bendit. I dodał, że jest za podwyżkami, ale tylko dla mało zarabiających urzędników.
REKLAMA
Wynagrodzenia ok. 50-tysięcznej rzeszy unijnych urzędników wahają się od 2,5 tys. euro miesięcznie dla świeżo zatrudnionych asystentów najniższego szczebla do około 20 tys. euro dla dyrektorów generalnych, komisarzy i sędziów Trybunału Sprawiedliwości.
Komisja Europejska, jak co roku, ma zaproponować 23 listopada indeksację płac dla eurokratów w oparciu o unijne rozporządzenie, które nakazuje uwzględniać dane o zarobkach urzędników w ośmiu państwach członkowskich (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Holandia, Belgia, Luksemburg), a także brukselski wskaźnik inflacji.
Zarobki funkcjonariuszy nominalnie wzrosły w pięciu z tych ośmiu państw, a spadły tylko w trzech: Hiszpanii, Włoszech i Luksemburgu. Spadły jednak na tyle dużo, że po wyciągnięciu średniej, zarobki powinny spaść o 1,8 proc. Po uwzględnieniu inflacji w Belgii, KE ma zaproponować wzrost o 1,7 proc.
Zdaniem lidera największej chadeckiej frakcji w PE Josepha Daula, indeksacja w oparciu o unijne rozporządzenie urzędnikom UE się należy.
"Pensje wzrosły w Niemczech o około 3,8 proc. to i rosną w Unii" - powiedział. I przypomniał, że kiedy Rada UE dwa lata temu zakwestionowała podwyżkę eurokratów, to Trybunał Sprawiedliwości UE przyznał rację Komisji i eurokraci dostali podwyżkę. Podobne zdanie ws. podwyżek wyraził lider frakcji socjaldemokratycznej Martin Schulz. "To wynika z obowiązującego mechanizmu indeksacyjnego w oparciu o osiem państw" - powiedział.
Eurodeputowani, pobierający pensję z budżetu UE, też objęci są rozporządzeniem o indeksacji.
REKLAMA