"Zakaz zakrywania twarzy nie wymaga zmiany konstytucji"
REKLAMA
REKLAMA
"Sensowny jest pomysł uniemożliwienia przeprowadzenia demonstracji ulicznych w tym samym czasie w sąsiednich miejscach, czy w tym samym miejscu, niezależnie od tego, czy te demonstracje są robione przez siły antagonistyczne czy też nie. Ale np. gdyby w piątek w Warszawie jedna demonstracja była na Żoliborzu, a druga na Ursynowie, wiadomo że nie doszłoby do żadnych starć między manifestantami, a w razie awantur np. z policją, wiadomo by było, kto za to odpowiada. Wprowadzenie takiego zakazu nie wymagałoby zmian w konstytucji. (...)
REKLAMA
Bardzo sensowne byłoby też wprowadzenie zakazu zasłaniania twarzy. Tak jest w przepisach dotyczących kibiców (wprowadziła to tegoroczna nowelizacja ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych - PAP). Ułatwiałoby to ustalenie tożsamości w razie awantur. To, moim zdaniem, nie naruszałoby konstytucji.
Pytanie, po co zasłaniać twarz? Jaki to ma cel? Ktoś, kto np. opatula twarz szalikiem po same oczy, czyni to po to, żeby go nie rozpoznano w razie czego. Pytanie, czy jeżeli demonstranci korzystają z wolności do demonstrowania, ze swobody wyrażania przekonań, to czy te przekonania mogą być wyrażone w sposób utajony czy też w sposób jawny. Moim zdaniem w ten drugi sposób, bo tylko wtedy to ma sens. To wtedy jest demonstracja, która pokazuje, że ludzie mają jakieś przekonania, których się nie wstydzą i nie boją. Jeżeli to ma natomiast służyć utajnieniu osoby, bo ona może chcieć wywoływać jakieś awantury tak, jak to zazwyczaj bywa, no to jest to po prostu rodzaj ucieczki przed odpowiedzialnością. (...)
REKLAMA
Natomiast od czasu do czasu pojawia się pomysł, by organizatorzy zgromadzenia składali kaucję pieniężną, która by ulegała przepadkowi, gdyby się okazało, że nie potrafili upilnować uczestników demonstracji, a ci dopuściliby się niszczenia mienia. Takie rozwiązanie oznaczałoby, że ci, którzy organizują takie demonstracje, muszą mieć pieniądze. Pytanie, czy to nie ogranicza prawa do demonstracji. Trzeba się zapoznać ze szczegółami, żeby móc ocenić, czy to wkracza, czy nie wkracza w zakres konstytucyjnych regulacji.
Jest jeszcze jedna delikatna sprawa. Konstytucja zakazuje mianowicie propagowania przekonań o charakterze nazistowskim, faszystowskim i komunistycznym. Teraz pytanie, czy ta ogólna reguła mogłaby być zastosowana przy ocenie, jakiego to rodzaju zgromadzenie miałoby być. Jednak trudno ocenić to z góry - wydarzenia mogą iść w różnym kierunku, np. coś, co wydaje się bardzo bezpieczne, staje się niebezpieczne. Poza tym oceny, co jest, a co nie jest danym przekonaniem, jest ciężką sprawą".
REKLAMA