"Trzeba zlikwidować bariery hamujące rozwój telepracy"
REKLAMA
W Polsce zaledwie 3,2 proc. pracodawców decydowało się na zatrudnienie pracowników w formie telepracy, podczas gdy w krajach Unii Europejskiej odsetek ten sięga kilkunastu procent, np. w Skandynawii jest to 15 proc., a w krajach Beneluksu 14 proc. - mówiła ekspert Pracodawców RP Wioletta Żukowska podczas czwartkowej debaty pod hasłem "Co hamuje rozwój telepracy?".
Według danych Pracodawców RP, wyłącznie w formie telepracy chciałoby pracować 11,2 proc. Polaków, zaś 36,8 proc. mogłoby być zatrudnionych w tej formie częściowo. Ponad połowa (58,4 proc.) zatrudnionych deklaruje, że nie chciałaby takiej formy pracy.
REKLAMA
Jak przypomniała, w Polsce ustawa o telepracy obowiązuje od 2007 r. Według niej główne bariery rozwoju tej formy pracy to "zbyt szczegółowe obowiązki nałożone na pracodawców dotyczące BHP w domu telepracownika, problemy z dostępem do nowoczesnych technologii oraz ograniczenie wykazu stanowisk, które mogą być organizowane w tej formie".
Żukowska podkreśliła, że zalety telepracy dla pracownika to możliwość godzenia życia zawodowego z prywatnym, redukcja kosztów dojazdu, elastyczny czas pracy oraz aktywizacja niepełnosprawnych i osób sprawujących opiekę nad dziećmi, natomiast dla pracodawcy to m.in. ograniczenie kosztów utrzymania stanowiska pracy, wzrost wydajności pracowników oraz możliwość zatrudnienia specjalistów z różnych regionów. Wśród wad wymieniła z kolei obawę pracowników przed izolacją od współpracowników, a ze strony pracodawców - obawę utraty kontroli nad telepracownikiem oraz konieczność poniesienia kosztów związanych z zakupem i utrzymaniem sprzętu.
REKLAMA
Doradca prezydenta Pracodawców RP ds. prawa pracy Witold Polkowski podkreślił, że w Komisji Trójstronnej rozpoczynają się rozmowy dotyczące niezbędnych zmian w Kodeksie pracy, chodzi m.in. o rozszerzenie wykazu stanowisk organizowanych w formie telepracy oraz przepisy dotyczące zapewnienia warunków BHP przez pracodawcę. "Absurdalne są zapisy, z których wynika że pracodawca ma odpowiadać za poziom wilgoci, temperaturę czy instalację elektryczną w domu pracownika" - ocenił.
Natomiast radca prawny, były sędzia Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Paweł Korus zwrócił uwagę na konieczność zmian przepisów dotyczących czasu pracy. "Pracodawca ma obowiązek wyznaczyć godziny rozpoczęcia i zakończenia pracy oraz prowadzić ewidencję czasu pracy, co w przypadku telepracy jest często niewykonalne" - wyjaśnił. Według niego, brakuje też zapisów o możliwości wypłacania telepracownikowi ekwiwalentu np. za środki higieny osobistej jak mydło i przerzuceniu na pracownika obowiązku zaopatrzenia w takie środki.
Doradca ds. prawnych Polskiej Organizacji Pracodawców Osób Niepełnosprawnych Mateusz Brząkowski mówił, że potencjalnie największą korzyść z takiej formy zatrudnienia odniosłyby osoby z niepełnosprawnością ruchową lub osoby niewidome i niedowidzące. Jednak, jak zaznaczył, te osoby zwykle są słabiej wykształcone, natomiast pracodawcy oferują zatrudnienie w formie telepracy dla osób dobrze wykwalifikowanych. "Od 2007 r. jakaś grupa niepełnosprawnych korzysta z telepracy, ale ten odsetek jest nadal bardzo mały" - dodał.
Natomiast zdaniem eksperta NSZZ "Solidarność" Barbary Surdykowskiej, bariery są bardziej mentalnościowe. "Pracodawcy obawiają się, że stracą kontrolę nad pracownikiem, który stanie się mniej efektywny" - oceniła. Dodała, że barierą jest także ograniczony dostęp do internetu w regionach mniej rozwiniętych. Według niej oprócz zmian w prawie, do rozwoju telepracy mogłyby przyczynić się ulgi podatkowe zachęcające pracodawców, np. ulgi dotyczące zakupu i utrzymania sprzętu.
Według polskich przepisów, telepraca to praca regularnie wykonywana poza zakładem pracy z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej.
Według danych Pracodawców RP, na świecie w formie telepracy zatrudnionych jest ok. 60 mln osób, z czego połowa to Amerykanie.
REKLAMA