Ochrona danych osobowych podczas kampanii wyborczej
REKLAMA
REKLAMA
"Wielu polityków w Polsce sądzi, że jedyne przepisy, które regulują prowadzenie kampanii wyborczej, to te, które znajdują się w kodeksie wyborczym. W związku z tym często pomijają kwestie związane z ochroną prywatności tych, do których chcą kierować swoje działania" - powiedział w piątek podczas konferencji prasowej Wojciech Wiewiórowski, prezentując publikację.
W dokumencie GIODO podkreślił, że kodeks wyborczy praktycznie nie zawiera przepisów dot. przetwarzania danych osobowych, dlatego należy stosować przepisy stosownej ustawy.
REKLAMA
Z poradnika, który jest w formie pytań i odpowiedzi, komitety wyborcze, partie polityczne oraz kandydaci mogą się m.in. dowiedzieć, jakie mają obowiązki, jeśli administrują danymi osobowymi oraz jak powinni je zabezpieczać. Można tam również znaleźć informację o obowiązku rejestracji u GIODO każdego zbioru danych osobowych - wiele partii zapomina o tym w ogniu kampanii. Dokument przypomina, że z obowiązku rejestracji ustawowo zwolnione są listy członków partii politycznych, ale już nie listy kandydatów - jeśli są na nich osoby niebędące członkami ugrupowania - ani też listy sympatyków danej partii.
Niedopuszczalne, według generalnego inspektora, jest wykorzystywanie do marketingu politycznego danych zdobytych przez kandydatów lub ich rodziny w innym celu. Jako przykład podał wykorzystywanie danych rodziców przez startującą w wyborach nauczycielkę czy danych spółdzielców przez prezesa spółdzielni.
Poradnik informuje też m.in. jakich obowiązków powinien dopełnić komitet wyborczy, jeśli chce agitować wyborców telefonicznie oraz jakie uprawnienia ma wyborca, jeśli chodzi o kontrolę jego danych zebranych przez komitet wyborczy.
REKLAMA
Dokument przypomina także, że w kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu partiom nie wolno wykorzystywać danych, zebranych we wcześniejszych kampaniach - np. do samorządu lub Parlamentu Europejskiego. "Gdy kampania się kończy, zgromadzone dane osobowe powinny zostać zniszczone, gdyż cel, dla którego zostały zgromadzone, został zrealizowany" - zaznaczył Wiewiórowski.
GIODO przypomniał, że w każdym przypadku bezpośredniego marketingu politycznego obywatele mają prawo spytać przedstawicieli komitetu wyborczego, skąd uzyskali ich dane osobowe, jakie dokładnie dane posiadają oraz jak mogą je zmienić. Wyborcy mogą również kierować pytania lub skargi bezpośrednio do GIODO. Gdy podejrzewają popełnienie przestępstwa, inspektor radzi od razu informować organy ścigania.
Według generalnego inspektora, partie mają prawo zbierać tzw. dane kontaktowe obywateli (imię, nazwisko, adres, e-mail etc.), ale nie powinny ich łączyć z danymi wrażliwymi (np. sytuacja finansowa, zdrowotna, orientacja seksualne etc.). Tego typu dane powinny być zbierane wyłącznie z zachowaniem anonimowości.
Za złamanie przepisów o ochronie danych osobowych grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do dwóch lat. Wiewiórowski dodał także, że często wystarczającą karą dla polityka jest publiczne pokazanie jego wyborcom, że nie potrafi on chronić ich danych.
Poradnik jest dostępny na stronie giodo.gov.pl.
Wejdzie on w skład "wyprawki" dla nowo wybranych posłów i senatorów, przygotowywanej na początku każdej kadencji przez Kancelarię Sejmu.
Po wyborach samorządowych w 2010 r. GIODO poinformował o ok. 20 przypadkach nielegalnego pozyskania danych wyborców. Największy wyciek nastąpił wówczas we Wrocławiu - asystent jednego z kandydatów wykorzystał dane z karty miejskiej do marketingu wyborczego.
REKLAMA