Stadionowi chuligani nadal są bezkarni
REKLAMA
Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych jest dziurawa. Podczas wakacyjnych prac nad jej nowelizacją z tekstu wypadł przepis o sankcjach za złamanie zakazu stadionowego. Teraz posłowie z sejmowej komisji spraw wewnętrznych w pośpiechu chcą załatać tę lukę.
Istnienie poważnej dziury w ustawie potwierdził wyrok Sądu Rejonowego w Zamościu, który prawomocnie umorzył postępowanie karne wobec kibiców, którzy złamali zakaz stadionowy. – Pod koniec marca miejscowy Hetman grał z drużyną z Brzeska. W komendzie miało stawić się czternastu kibiców, którzy mieli obowiązek meldowania się u nas w trakcie meczów swojej drużyny – wyjaśnia oficer lubelskiej policji.
Ale policjanci nie doczekali się na kibiców. A sytuacja powtórzyła się dwa tygodnie później. Zniecierpliwieni policjanci poinformowali o sprawie prokuraturę. Ta oskarżyła kibiców o niestosowanie się do wyroku sądu.
Parlamentarny bubel
REKLAMA
Jednak rozpatrujący sprawę sędzia nie ukarał chuliganów, a sprawę zdecydował się umorzyć. Dlaczego? Uzasadniając swój wyrok, wskazał na świeżą nowelizację ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych z dnia 1 sierpnia tego roku. Podczas procesu legislacyjnego wypadł z niej artykuł 22a, który brzmiał: „kto nie stosuje się do orzeczonego zakazu wstępu na imprezę masową, albo nie stosuje się do orzeczonego obowiązku osobistego stawiennictwa na policji, podlega karze do lat trzech”. – To faktyczna depenalizacja złamania zakazu stadionowego. To nie tylko luka, to bardzo poważny błąd ustawodawcy wskazujący na jego niechlujność. Wyszedł prawniczy bubel – komentuje tę sytuację były zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik.
Jak doszło do popełnienia tak rażącego błędu? Światło na sprawę rzuca dokumentacja przebiegu prac nad projektem w sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji. Pojawia się podczas nich wniosek, aby karę za złamanie zakazu stadionowego dopisać do kodeksu karnego. Kto go zgłasza? Ze stenogramu posiedzeń nie da się tego ustalić. Członkowie komisji nie pamiętają, czyj to był postulat. Jeden z nich tłumaczy tylko, że chodziło o zachowanie porządku legislacyjnego, aby wszystkie sankcje znajdowały się w jednym akcie prawnym, czyli właśnie w kodeksie karnym.
REKLAMA