Nie każdy blog jest prasą
REKLAMA
REKLAMA
Czy blog internetowy jest zawsze formą prasy?
– Blog może stanowić przykład prasy i przepisy prawa prasowego będą miały odpowiednio zastosowanie zarówno do twórcy materiału prasowego, czyli blogera, jak i treści jego publikacji. Nie oznacza to, że prawo prasowe stosuje się do blogu i blogera w całości. Istnieją elementy, które uniemożliwiają bezpośrednie odniesienie się do przepisów prawa prasowego.
Jakie to elementy?
– Niektóre blogi z uwagi na ich zawartość zaliczane są do form twórczości literackiej i nie będą uważane za prasę. W takiej sytuacji bloger nie będzie posiadał statusu dziennikarza.
A co z blogami poszczególnych tytułów prasowych?
– Ani wśród prawników, ani w orzecznictwie sądów nie budzi wątpliwości, że w przypadku gdy blog ukazuje się periodycznie, może być zaliczony do prasy i w konsekwencji może podlegać rejestracji w sądzie. Obowiązek odrębnej rejestracji nie dotyczy przypadków, gdy blog związany jest z konkretnym tytułem prasowym.
Kto więc ostatecznie decyduje, co jest prasą, a co nią nie jest?
– Status prasy uzyskują periodyczne publikacje, ukazujące się nie rzadziej niż raz w roku, opatrzone stałym tytułem albo nazwą, numerem i bieżącą datą. W praktyce to sąd decyduje o tym, czy publikacja zostaje objęta definicją prasy – bądź to w postępowaniu związanym z rejestracją tytułów (orzecznictwo nie jest jednolite), w postępowaniu cywilnym w przypadku zarzutów naruszenia m.in. dóbr osobistych czy prawa autorskiego, bądź nawet w postępowaniu karnym.
Projekt nowelizacji prawa prasowego wprowadza obowiązek rejestracji w sądzie publikacji elektronicznych noszących ustawowe cechy prasy. Czy jest to dobre rozwiązanie?
– Tak. Jest to właściwe potraktowanie problemu. Rejestrowanie prasy internetowej pomoże w dochodzeniu przez osoby trzecie swoich praw, jak również umożliwi identyfikację osób, które dopuściły się naruszeń dóbr osobistych.
Jak dzisiaj można walczyć z anonimowym blogerem szalejącym w interencie?
– System prawa polskiego zawiera materialne podstawy do obrony przed takimi naruszeniami. Kwestią natomiast dyskusyjną jest to, czy są to wystarczające instrumenty do walki z tymi naruszeniami.
Osoba, której dobra osobiste zostały naruszone przez blogera, jest w szczególnie trudnej sytuacji, gdyż w zasadzie to na niej spoczywa obowiązek wskazania danych osobowych sprawcy naruszenia. Bez nich nie zostanie wszczęte postępowanie przed sądem cywilnym ani karnym. Nieoznaczenie danych pozwanego blogera, który korzysta z pseudonimu, stanowi brak formalny pozwu.
Jak wyglądają szanse na ewentualne uruchomienie postępowania karnego w takich przypadkach?
– Postępowanie w przypadku zniesławienia jest prywatnoskargowe, co oznacza, iż to oskarżyciel prywatny jest zobowiązany do wskazania danych oskarżonego w akcie oskarżenia. Oczywiście może zdarzyć się, iż w przypadku zniesławienia prokurator wystąpi z aktem oskarżenia. Jeżeli nie są znane dane osoby dopuszczającej się zniesławienia – w trybie art. 488 k.p.k. policja na żądanie pokrzywdzonego powinna zabezpieczyć dowody. Niekiedy sąd sam zobowiązuje policję do dokonania działań umożliwiających identyfikację oskarżonego. Jednak policja nie zawsze ma możliwości, a przede wszystkim chęć zajmowania się takimi sprawami.
Czyli najłatwiej jest walczyć z blogerem z internetowej wersji gazety?
– Istotnie. W przypadku gdy mamy do czynienia z blogiem internetowej wersji dziennika wydawanego drukiem – kwestia pozwanego nie stwarza trudności. Pozwanym może być dziennikarz, który jest autorem, redaktor, który dopuścił do publikacji, a także wydawca. Poszkodowany sam wybiera podmiot odpowiedzialny, z tym że wydawca nie jest zobowiązany do udzielenia informacji o danych dziennikarza.
Ireneusz Matusiak
dyrektor działu prawa własności intelektualnej w kancelarii TGC Corporate Lawyers
REKLAMA