Ostatnio jeden z pracowników mojej firmy wpadł samochodem do rowu i zalał w nim silnik. Koszty naprawy to ok. 7000 zł, ale i tak samochód stracił sporo na wartości – jest to rocznik 2005, a już był „bity”. Zakład ubezpieczeń odmówił wypłaty odszkodowania twierdząc, iż uzasadnia to rażące niedbalstwo mojego podwładnego.
Według eksperta ubezpieczeniowego jechał on z prędkością 120 km/h na śliskiej nawierzchni. Nie mam ochoty na wszczynanie długotrwałego sporu z firmą ubezpieczeniową. Czy mogę zażądać zwrotu pieniędzy od kierowcy? Byłby to dobry przykład dla innych pracowników, ponieważ ostatnio kupiłem 6 takich samochodów. – Juliusz D. z Poznania
ODPOWIEDŹ:
Może Pan żądać odszkodowania w pełnej wysokości, o ile uda się wykazać, że
pracownik spowodował
wypadek z winy umyślnej.
WYJAŚNIENIE:
Co do zasady odszkodowanie za działania pracownika jest limitowane, niezależnie od rzeczywistych rozmiarów szkody. Ustala się je w wysokości wyrządzonej szkody, jednak nie może ono przewyższać kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia przysługującego pracownikowi w dniu wyrządzenia szkody. Jednak zgodnie z art. 122 k.p., jeżeli pracownik umyślnie wyrządził szkodę, jest obowiązany do jej naprawienia w pełnej wysokości. Musimy zatem zastanowić się nad pojęciem umyślności, w jego postaci funkcjonującej na obszarze prawa pracy. Pojęcie to zostało zaczerpnięte z prawa karnego i oznacza, że osoba popełniła dany czyn umyślnie, jeżeli chciała go popełnić (w naszym przypadku spowodować wypadek) albo przewidując możliwość jego popełnienia godziła się na to. Co do zasady przestępstwo spowodowania wypadku drogowego jest przestępstwem nieumyślnym. Polega ono bowiem na umyślnym lub nieumyślnym naruszeniu zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, czego następstwem jest właśnie nieumyślne spowodowanie wypadku. Musimy jednak pamiętać, iż prawo cywilne nieco odmiennie definiuje winę umyślną, abstrahując od samego czynu, a skupiając się na okolicznościach zaistnienia szkody, a nie na psychicznym nastawieniu sprawcy. Nie inaczej jest i w prawie pracy – musimy się zastanowić nad faktem, czy z okoliczności zajścia da się wywnioskować, że zachowanie pracownika było na tyle nieroztropne, że możemy je zrównać ze zgodą na wypadek (zgodę rozumiemy jako akceptacja możliwych do przewidzenia następstw podejmowanego ryzyka).
Wydaje się, że w analizowanej sytuacji możemy przypisać Pańskiemu pracownikowi umyślne wyrządzenie szkody i obciążyć go kosztami naprawy. Osoba, która prowadzi samochód z tak dużą prędkością po śliskiej nawierzchni, choćby była niedoświadczonym kierowcą, musi zdawać sobie sprawę z faktu, że możliwy jest wypadek. Jest to bowiem wiedza powszechna, którą dysponuje każdy przeciętny człowiek. Możemy zatem przyjąć, że w naszym wypadku można przyjąć natężenie złej woli w stopniu umyślności. Jak wskazał SN w uchwale z 12 października 2001 r. (sygn. akt III CZP 57/2001, OSNCP z 2002 r. nr 5, poz. 57): odszkodowanie za uszkodzenie samochodu może obejmować oprócz kosztów jego naprawy także zapłatę sumy pieniężnej odpowiadającej różnicy między wartością tego samochodu przed uszkodzeniem i po naprawie. Może Pan zatem z powodzeniem wystąpić do sądu z powództwem o zapłatę oszacowanej szkody wraz z ustawowymi odsetkami (od 10 stycznia 2005 r. wynoszą one 13,5% w skali roku) oraz zażądać ponadto wypłaty utraconych zysków, które mógł Pan osiągnąć w czasie gdy samochód nie nadawał się do użytku. Odszkodowanie bowiem w naszym prawie składa się z dwóch części – rzeczywistej straty, czyli realnego ubytku wartości ekonomicznej majątku poszkodowanego oraz z utraconych korzyści, czyli przysporzeń, do których by doszło gdyby nie zaistnienie szkody. Przy nieumyślnej winie pracownika można dochodzić tylko pierwszego elementu, ale w naszej sytuacji uprawnione jest żądanie wyrównania wszelkiego uszczerbku.
Oczywiście poszczególne kwestie muszą być należycie udowodnione w postępowaniu przed sądem. Dopuszczalne są tu wszelkie środki dowodowe (zeznania świadków, dokumenty, opinia biegłych itd.). Od tego też zależeć będzie końcowy werdykt.
PODSTAWA PRAWNA:
• art. 361 § 2 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 z późn. zm.; ost. zm. Dz.U. z 2005 r. nr 48, poz. 462),
• art. 122 oraz art. 300 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 1998 r. nr 21, poz. 94 z późn. zm.; ost. zm. Dz.U. z 2005 r. nr 86, poz. 732).
Czy zakład ubezpieczeń może żądać zwrotu pieniędzy?
PYTANIE:
Jestem pracownikiem firmy budowlanej i ostatnio podczas prac hydraulicznych w jednym z mieszkań spaliła się nowa zgrzewarka. Niestety stało się to na skutek naszego zaniedbania i szef zażądał zwrotu pieniędzy w całości (ok. 10 000 zł). Potem jednak po konsultacji z prawnikiem zwróciliśmy mu tylko po 500 zł, ponieważ maszyna i tak była ubezpieczona. Po pewnym czasie jednak zakład ubezpieczeń zażądał od nas zwrotu całej kwoty. Szef oświadczył, że nie będzie nas bronił, bo sami jesteśmy sobie winni. Jak to jest zgodnie z prawem? – Ludwik S. z Krakowa
ODPOWIEDŹ:
Zakład ubezpieczeń nie ma prawa żądać od Panów zwrotu pieniędzy.
WYJAŚNIENIE:
Stosownie do art. 114 k.p. pracownik, który wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych ze swej winy wyrządził pracodawcy szkodę, ponosi odpowiedzialność materialną za szkodę w granicach rzeczywistej straty poniesionej przez pracodawcę i tylko za normalne następstwa działania lub zaniechania, z którego wynikła szkoda. Pracodawca jest obowiązany wykazać okoliczności uzasadniające odpowiedzialność pracownika oraz wysokość powstałej szkody. Pracownik odpowiada za normalne następstwa swych działań tj. takie, które przezorny i rozsądny pracownik mógłby przewidzieć jako skutek swego działania lub bezczynności. Jako przyczynę szkody uwzględniamy zatem tylko takie zdarzenie, które w normalnym, zwykłym, typowym następstwie zgodnie z doświadczeniem prowadzi do powstania lub zwiększenia szkody.
Pracownik nie ponosi odpowiedzialności za szkodę w takim zakresie, w jakim
pracodawca lub inna osoba przyczyniły się do jej powstania albo zwiększenia. Nie ponosi również ryzyka związanego z działalnością pracodawcy, a w szczególności nie odpowiada za szkodę wynikłą w związku z działaniem w granicach dopuszczalnego ryzyka. Ten przepis adaptowany do naszej sytuacji oznacza po prostu, że maszyny mają pewną żywotność i nie można żądać od pracownika pieniędzy w sytuacji, gdy maszyna po prostu popsuła się sama z siebie (np. wskutek wad technicznych lub zużycia). Odszkodowanie ustala się w wysokości wyrządzonej szkody, jednak nie może ono przewyższać kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia przysługującego pracownikowi w dniu wyrządzenia szkody.
W ramach wskazanych przepisów została też uregulowana w art. 120 § 2 k.p. sprawa regresu zakładu pracy w stosunku do pracownika, który przy wykonywaniu swoich obowiązków wyrządził szkodę osobie trzeciej, którą to szkodę pokrył ubezpieczyciel. Poza tym przepisem normującym sprawę regresu brak w kodeksie wyraźnego przepisu, który by wprost regulował przejście uprawnień poszkodowanego zakładu pracy na osobę pokrywającą szkodę zaistniałą w jego mieniu. W związku z tym powstaje wątpliwość, jaki jest stosunek art. 828 k.c. – według którego roszczenie ubezpieczającego przeciwko osobie trzeciej odpowiedzialnej za szkodę przechodzi z mocy prawa na zakład ubezpieczeń aż do wysokości zapłaconego przez zakład odszkodowania – do przepisów normujących odpowiedzialność pracownika za szkodę wyrządzoną szefowi. Stosownie do art. 300 k.p. w sprawach nieunormowanych przepisami prawa pracy stosuje się odpowiednio kodeks cywilny, jeżeli nie stoi on w sprzeczności z zasadami prawa pracy.
Rozważając przedstawione zagadnienie w tej płaszczyźnie pamiętajmy, że przepisy normujące odpowiedzialność pracownika stanowią pewien jednolity system prawny, który wyłącza stosowanie prawa cywilnego, jeżeli chodzi o przedmioty uregulowane w kodeksie pracy. Kodeks pracy wprowadził określone zasady tej odpowiedzialności, w szczególności wysokość szkody, za którą pracownik ponosi odpowiedzialność (art. 119 § 1 k.p.), prawo zakładu pracy zaniechania nawet w określonych przypadkach dochodzenia od pracownika naprawienia szkody (art. 119 § 2 k.p.), możliwość obniżenia odszkodowania w drodze ugody (art. 121 § 1 k.p.). U podłoża takiego unormowania leży zasada ograniczenia odpowiedzialności pracownika, który nieumyślnie wyrządził szkodę przy wykonywaniu swych obowiązków. Wskazane założenia są ściśle związane z zakładem pracy i jako takie nie mogą być przenoszone w dziedzinę stosunków prawnych o innym charakterze. Prowadzi to z kolei do wniosku, że zakład ubezpieczeń, który w ramach polisy pokrył szkodę wyrządzoną szefowi nieumyślnie przez pracownika, nie może jej dochodzić od pracownika nie tylko w pełnej wysokości, lecz również w takich granicach, w jakich mógłby odszkodowania domagać się od pracownika jego zakład pracy (uchwała SN z 16 października 1976 r., sygn. akt III CZP 38/76, OSNCP z 1977 r. nr 2, poz. 19). Takie też stanowisko zajął SN w uchwale z 7 listopada 1977 r. (sygn. akt III CZP 80/77, OSNCP z 1978 r. nr 5-6, poz. 84), w której czytamy: w przypadku gdy pracownik spowodował nieumyślnie szkodę swemu zakładowi pracy, zakład ubezpieczeń nie może dochodzić od niego na podstawie art. 828 § 1 k.c. zwrotu świadczeń wypłaconych poszkodowanemu.
Jak zatem widzimy trzeba należycie rozgraniczyć kwestie odszkodowania wypłaconego na podstawie umowy ubezpieczenia i kwestie odszkodowania za zaniedbanie pracownicze. W naszym przypadku zakład ubezpieczeń wykonał po prostu swe ustawowe obowiązki i wypłacił pracodawcy ekwiwalent za opłacane wcześniej składki, natomiast kwestia wewnętrznych rozliczeń między pracownikami a szefem już nie powinna pozostawać w kręgu jego zainteresowań. Na koniec można jeszcze wskazać, że pracownik odpowiada tylko za rzeczywista stratę. Można by zatem kwestionować zasadność wpłaty po 500 zł tytułem odszkodowania, a to z tej przyczyny, że
pracodawca, jak wynika z listu, otrzymał zwrot wszystkich pieniędzy i w efekcie żadnej straty nie poniósł. Możecie więc Panowie zażądać zwrotu wpłaconej kwoty (która jest nienależnym świadczeniem), co naprawiłoby zachwiane proporcje ekonomiczne. Pracodawca nie może bowiem zarabiać w opisany sposób na pracownikach. Podstawą roszczenia będzie art. 410 § 2 k.c., zgodnie z którym świadczenie jest nienależne, jeżeli ten, kto je spełnił, nie był w ogóle zobowiązany lub nie był zobowiązany względem osoby, której świadczył, albo jeżeli podstawa
świadczenia odpadła lub zamierzony cel nie został osiągnięty, albo jeżeli czynność prawna zobowiązująca do świadczenia była nieważna i nie zostało to naprawione.
PODSTAWA PRAWNA:
• art. 115–117, art. 119–120 oraz art. 300 ustawy z dnia 26 czerwca 1974 r. – Kodeks pracy (t.j. Dz.U. z 1998 r. nr 21, poz. 94 z późn. zm.; ost. zm. Dz.U. z 2005 r. nr 86, poz. 732),
• art. 410 § 2 oraz art. 828 § 1 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (Dz.U. nr 16, poz. 93 z późn. zm.; ost. zm. Dz.U. z 2005 r. nr 48, poz. 462).
Hanna Wiktorowicz, Adam Muszyński