Więzienie za sprzedaż pirackich płyt
REKLAMA
REKLAMA
Mogłoby się wydawać, że problem sprzedaży pirackich filmów i oprogramowania zniknął wraz z zamknięciem bazaru na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Informacje, jakie niemalże codziennie przekazują media, oraz własne obserwacje utwierdzają nas jednak w przekonaniu, że proceder w dalszym ciągu kwitnie na lokalnych bazarach, giełdach elektronicznych, a od dłuższego czasu także w internecie. Handlarze nie baczą na organy ścigania i za nic mają prawo autorskie, które od kilkunastu lat proceder handlu pirackimi płytami uznaje za przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności.
Biznes na oczach tłumu
Handel nielegalnymi płytami tolerują nie tylko bywalcy targowisk, ale także policja, która jeszcze do niedawna przymykała oko na problem. Nawet w przypadkach, gdy dochodziło do wszczęcia postępowania karnego i oskarżenia sprawców, polskie sądy poprzestawały na wymierzaniu kar więzienia w zawieszeniu. Formalnie sprawcy zostawali więc ukarani, jednak pozostawali na wolności i często kontynuowali nielegalną praktykę. Sytuacja wydaje się jednak zmieniać. Kilka tygodni temu uprawomocniło się pierwsze postanowienie sądu, w którym zarządzono wykonanie łącznej kary dwóch lat pozbawienia wolności wobec obywatela Armenii, Tigrana T.
Nowe podejście sądów
REKLAMA
Precedensowe orzeczenie zapadło na skutek ponownego popełnienia przestępstwa w okresie warunkowego zawieszenia wykonania wcześniej orzeczonej kary. 26-letni obywatel Armenii znany był od lat bydgoskiej policji z handlu nielegalnym oprogramowaniem, a także filmami i nagraniami muzycznymi. Po raz pierwszy został skazany wyrokiem karnym w 2005 r. Sąd udowodnił obcokrajowcowi kilkukrotne popełnienie czynu z art. 118 ust. 3 ustawy o ochronie praw autorskich (nielegalne nabywanie pirackich utworów lub pomaganie w ich zbyciu albo przyjmowanie lub pomaganie w ukryciu) w związku z art. 291 kodeksu karnego (paserstwo umyślne). Z danych policji wynika, że przy handlarzu znaleziono blisko 300 płyt DVD, m.in. z oprogramowaniem i grami komputerowymi (m.in.: Adobe, Microsoft, Symantec) o łącznej rynkowej wartości przynajmniej 111 804 zł (nie licząc wartości płyt z filmami i muzyką).
Orzekając wyrok, sąd zawiesił wykonanie kary dwóch lat pozbawienia wolności, zawieszając ją na okres próby (trzy lata), i karę 800 zł grzywny. Niecały rok później Tigran T. kolejny raz popełnił to samo przestępstwo. Wówczas Sąd Rejonowy w Bydgoszczy stwierdził naruszenie warunków okresu próby i postanowił o odwieszeniu i wykonaniu kary dwóch lat więzienia.
- Sprawa Tigrana T. dowodzi, że wyrok w zawieszeniu to nie tylko grożenie palcem. To także realne ryzyko, że kontynuowanie przestępczego procederu prowadzi wprost za kratki. To pierwszy taki przypadek w Polsce, ale można się spodziewać, że nie ostatni. Powinien być przestrogą szczególnie dla osób, wobec których orzeczono już warunkowe zawieszenie wykonania kary i które - sądząc, że im się upiekło - kontynuują działalność przestępczą - podkreśla Bartłomiej Witucki z Business Software Alliance w Polsce.
Łapani od święta
Handel pirackimi płytami jest w świetle prawa traktowany tak samo, jak sprzedaż skradzionej biżuterii czy samochodu. W wypadku gdy tego rodzaju czyny stanowią stałe źródło dochodu albo sprawca organizuje lub kieruje działalnością przestępczą, sąd może orzec karę nawet pięciu lat pozbawienia wolności.
Mimo tego do pociągania sprawców do odpowiedzialności karnej dochodzi zazwyczaj po spektakularnych akcjach policji (takich jak ta, która miała miejsce w tym roku we Wrocławiu). Wyst
REKLAMA
© Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A.