Podwyższanie wieku emerytalnego kobiet do 65 lat musi być rozłożone na co najmniej dziesięć lat i może się rozpocząć najwcześniej za kilka lat - mówi GP Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.
Jej zdaniem konieczne jest wydłużanie aktywności zawodowej Polaków, a dłuższa aktywność kobiet może je ochronić przed niskimi emeryturami w przyszłości. Proces ten już wcześniej rozpoczął się niemal we wszystkich krajach OECD, którym podobnie jak Polsce nieuchronnie grozi pogarszanie się sytuacji demograficznej. Spośród 30 najlepiej rozwiniętych krajów świata zrzeszonych w tej organizacji, 13 jest w trakcie podwyższania tego wieku, a w 15 wynosi już co najmniej 65 lat dla obojga płci.
Emerytura premiuje aktywność
Janusz Kochanowski, rzecznik praw obywatelskich, zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego niższy o pięć lat wiek emerytalny kobiet. W jego opinii są one dyskryminowane, a ich świadczenia będą w przyszłości niższe.
- Niższy wiek emerytalny kobiet powoduje, że krócej niż mężczyźni oszczędzają na emeryturę, a dłużej pobierają świadczenie - mówi Janusz Kochanowski.
Ta zależność będzie szczególnie ważna przy wyliczaniu świadczeń według nowej formuły, która zacznie obowiązywać już w 2009 roku. Reforma emerytalna ściśle uzależniła wysokość świadczenia od wysokości kapitału, jaki uda się zgromadzić. Wysokość emerytury będzie w większym stopniu niż obecnie zależeć od momentu odejścia z rynku pracy. Wprawdzie teraz każdy rok pracy to dodatkowy rok składkowy, ale obecna formuła wyliczania emerytury (z dużym udziałem części socjalnej wyliczanej jako 24 proc. kwoty bazowej) nie premiuje wyraźnie osób decydujących się na dłuższą aktywność.
Zmieni się to w sposób zasadniczy, od kiedy emerytury będą wyliczane na nowych zasadach. Wysokość świadczenia (z ZUS i OFE) będzie w uproszczeniu pochodną operacji podzielenia kapitału zgromadzonego na emeryturę przez tzw. przeciętne dalsze trwanie życia dla osoby w danym wieku (wartość tę podaje GUS). Na wysokość przyszłego świadczenia zasadniczy wpływ będzie mieć moment odejścia z rynku pracy. Im szybszy koniec kariery zawodowej, tym niższa emerytura, bo więcej lat pozostanie statystycznie do przeżycia, a mniej pieniędzy będzie na kontach w ZUS i OFE. Niższy kapitał będzie więc dzielony przez więcej lat.
- Każdy rok dodatkowego oszczędzania będzie podwójnie premiował przyszłego emeryta - zauważa prof. Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej.
Tłumaczy, że, po pierwsze, będzie miał on więcej pieniędzy na emeryturę, a po drugie, kapitał ten będzie dzielony przez mniejszą wartość. Jak podaje GUS, kobieta 60-letnia ma statystycznie do przeżycia 22,84 roku, a 65-letnia - 18,76 roku. W pierwszym przypadku każde 100 tys. zgromadzone na emeryturę kapitału da jej około 360 zł, a w drugim prawe 450 zł miesięcznie.
Eksperci zwracają uwagę, że nowa formuła wyliczania świadczeń może przekonywać do pozostawania dłużej na rynku pracy. Są jednak zwolennikami zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
Niższy wzrost gospodarczy
Julian Zawistowski, wiceprezes Instytutu Badań Strukturalnych, podkreśla, że zmiany na polskim rynku pracy, na którym zaczyna brakować pracowników, powinny skłonić ustawodawcę do podjęcia działań zmierzających do wydłużania aktywności zawodowej Polaków. W przeciwnym razie firmy mogą mieć kłopoty z dalszym rozwojem. Oznacza to, że Polska nie będzie mogła rozwijać się w szybkim tempie.
- W kraju pracuje zaledwie 28 proc. osób w wieku od 55 do 64 lat i jest to jeden z najniższych wskaźników w UE - mówi Julian Zawistowski.
Podobnego zdania jest Grażyna Zielińska, wiceprzewodnicząca Naczelnej Rady Zatrudnienia. Zwraca uwagę, że problemem, przed jakim stoi obecnie Polska, jest zapewnienie firmom kadr.
- Ich brak grozi spowolnieniem wzrostu gospodarczego - zauważa Grażyna Zielińska.
Dostrzega to także Jolanta Fedak.
- Musimy podjąć kroki, aby na rynek pracy wróciły osoby w wieku przedemerytalnym, które otrzymują niewysokie świadczenia i nie są aktywne zawodowo - mówi.
Eksperci zwracają też uwagę, że oprócz podwyższenia ustawowego wieku emerytalnego trzeba wygaszać i likwidować obowiązujące przywileje emerytalne, które prowadzą do szybkiego opuszczania rynku pracy przez stosunkowo młode osoby. W efekcie tzw. efektywny wiek emerytalny w Polsce (wiek faktycznego przechodzenia na świadczenia) należy do najniższych w UE. W ubiegłym roku kobiety korzystające z emerytur w ZUS miały średnio 56 lat, a mężczyźni 57,9 roku. W UE wiek ten wynosi odpowiednio 60,4 i 61,4 roku.
- Malejąca liczba rodzących się dzieci i starzejące się społeczeństwo powodują, że Polacy muszą dłużej pracować - podkreśla Bogusława Nowak-Turowiecka, ekspert Konfederacji Pracodawców Polskich.
Jej zdaniem, jeśli nadal będzie przybywać osób korzystających ze świadczeń, a coraz mniej rodaków będzie pracować, systemowi ubezpieczeń grozi niewypłacalność.
Gigantyczne dopłaty
Już obecnie ZUS zasilany jest z budżetu gigantycznymi dopłatami. Z ostatniej prognozy jego wydatków i wpływów wynika, że w latach 2008-2012 Fundusz Ubezpieczeń Społecznych (administruje nim ZUS) będzie miał niedobór wynoszący od 152,9 mld zł do 198,6 mld zł. Budżet będzie więc dopłacał do ZUS co najmniej 30 mld zł rocznie.
W skład FUS wchodzą cztery fundusze - emerytalny, rentowy, wypadkowy i chorobowy. Odpowiadają za pobieranie poszczególnych składek i wypłatę świadczeń. Z prognozy wynika, że największy deficyt będzie miał właśnie fundusz wypłacający emerytury.
Na niską aktywność zawodową Polaków nakłada się też problem starzejącego się społeczeństwa. Nie dość, że niewiele osób pracuje, to szybko przybywa osób w wieku poprodukcyjnym, które urodziły się w latach powojennego wyżu demograficznego. Ponadto rodzi się coraz mniej dzieci. W latach 2002-2005 więcej było zgonów niż urodzeń.
- Żyjemy coraz dłużej i musimy też dłużej pracować - podkreśla Marek Rymsza z Instytutu Spraw Publicznych.
Eksperci zauważają, że jeśli zmiany nie zostaną wprowadzone wcześniej, to wymusi je demografia i mający coraz większe problemy system ubezpieczeń. Wtedy nie tylko trzeba będzie radykalnie ograniczyć przywileje i szybko podnosić wiek emerytalny, ale może się okazać, że trzeba będzie obniżać świadczenia oraz podwyższać podatki i składki.
Marek Rymsza podkreśla też, że państwo powinno prowadzić spójną politykę społeczną.
- Z jednej strony Sejm wydłuża z roku na rok obowiązywanie przywilejów emerytalnych, a z drugiej mówi się o konieczności podnoszenia wieku emerytalnego - mówi Marek Rymsza.
Na świecie podnoszą
Podobnie jak w Polsce problem starzejącego się społeczeństwa i trudności z wypłacalnością systemów emerytalnych występuje też w innych państwach. Powoduje to, że w wielu krajach UE i OECD wiek emerytalny kobiet i mężczyzn jest taki sam albo jest w trakcie wyrównywania. Robią tak m.in. kraje nowej Unii, czyli te, które razem z nami przystąpiły do UE. Wszystkie - poza Polską - podwyższają wiek emerytalny.
Na przykład Czesi podnoszą go o cztery miesiące rocznie. W 2013 roku wyniesie on 63 lata dla bezdzietnych kobiet, 59-62 dla tych, które wychowały dzieci (w zależności do ich liczby) i 63 lat dla mężczyzn. Podobnie postępują Węgrzy. W tym roku wiek emerytalny wzrośnie tam do 61 lat, a do końca 2009 roku do 62 lat.
W 2009 roku proces podwyższania tego wieku zakończą Łotysze (wyniesie 62 lat), a już w tym roku Litwini (wiek emerytalny kobiet wzrósł do 60 lat). Estonki natomiast będą pracować od 2014 roku do 63 roku życia. Ich wiek emerytalny wzrasta każdego roku o pół roku.
Podobnie dzieje się na całym świecie. Z raportu OECD Pension at glance 2007 (patrz infografika) wynika, że spośród 30 krajów zrzeszonych w tej organizacji niemal połowa podwyższa wiek emerytalny. W większości krajów wynosi on już co najmniej 65 lat dla kobiet i mężczyzn.
Wiek emerytalny w krajach OECD
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Bartosz Marczuk
bartosz.marczuk@infor.pl