Jeszcze w tym roku możliwa decyzja ws. pozwoleń na emisję CO2
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
"Pracujemy w Komisji Europejskiej nad przeglądem funkcjonowania unijnego rynku handlu emisjami, który powinniśmy zeprezentować w przyszłym roku, ale chcemy uczynić to w tym roku. W ramach tego przeglądu wystąpimy też z propozycjami ukształtowania następnego okresu aukcji (na lata 2013-2020), by w krótkim okresie zrobić, to co należy. (...) Mamy nadzieję na decyzję ze strony krajów przed końcem roku" - poinformowała w poniedziałek unijna komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard.
Chodzi o zmniejszenie liczby pozwoleń na emisję CO2 (ETS) na rynku UE, by podnieść ich niską obecnie cenę, która nie zachęca do zielonych inwestycji. Na mocy obecnego rozporządzenia o ETS, KE nie może zmniejszyć całej puli pozwoleń dostępnych na rynku od 2013 r., ale może zaproponować np. zmniejszenie ich liczby w 2013 i w 2014 roku, by zwiększyć ją w następnych latach. Potem KE nie wyklucza propozycji "długoterminowych rozwiązań" dotyczących tzw. set-aside, czyli wycofania pewnej liczby pozwoleń z rynku. Tymczasem Polska sprzeciwia się sztucznemu podwyższaniu ceny uprawnień na emisję CO2, które po części będzie zmuszony nabywać polski przemysł.
Hedegaard spotkała się w poniedziałek z ministrami środowiska z krajów wysp Pacyfiku, Ameryki Łacińskiej i Afryki. Kraje te, ponieważ są mniej rozwinięte, nie przyczyniają się do zmian klimatycznych, ale są na nie najbardziej narażone. "Nie ma biegu wstecznego (w walce ze zmianami klimatycznymi). To, czego potrzebujemy, to więcej, aniżeli mniej ambicji" - mówiła komisarz na konferencji po spotkaniu.
REKLAMA
Ministrowie środowiska z Gambi i Bangladeszu podkreślali, że choć nie wytwarzają znaczących emisji, to i tak usprawniają technologie np. irygacyjne, by zrobić, co możliwe dla środowiska w ich krajach. "Jeśli globalne emisje nie będą ograniczone do poziomu uzgodnionego w Durbanie, to wyspy Marschalla na Pacyfiku będą pierwszymi, które pójdą pod wodę. To jest kwestia przetrwania, nie tylko czystego powietrza" - mówił minister, doradca prezydenta wysp Marshalla Tony de Brum.
Pytany na konferencji przez PAP o ewentualne zwiększanie redukcji emisji CO2 w UE z 20 do 30 proc. do 2020 roku, duński minister ds. energii i klimatu Martin Lidegaard odparł, że UE "trzyma się swojego zobowiązania" i jest gotowa na 30 proc., jeśli to samo uczynią inne kraje. Dodał, że są inne możliwości wspierania klimatu jak np. wycofanie się z subsydiowania paliw kopalnych.
Przy okazji spotkania organizacja Oxfam w informacji dla mediów nawoływała do zwiększenia ambicji klimatycznych UE, o których blokowanie oskarżana jest Polska.
"To spotkanie odbywa się w czasie, w którym Europa zmaga się, by podwyższyć cele redukcji emisji CO2 z 20 do 30 proc. do 2020 roku (...) bezkompromisowość niektórych krajów UE może narazić na ryzyko dyplomatyczną strategię Europy" - czytamy w informacji. "W tym krytycznym momencie walki przeciwko zmianom klimatycznym, Europa wygląda jakby stała w miejscu, a nie szła naprzód" - powiedział cytowany w informacji ekspert Oxfam Lies Craeynest.
Polska - w obawie przed kosztami dla gospodarki - po raz drugi zawetowała w marcu zwiększanie celów redukcji emisji CO2 w UE po 2020 r. zanim nie zrobią tego globalni partnerzy UE. KE zaproponowała ścieżkę obniżania emisji CO2 w UE do 2050 r. z tzw. krokami milowymi, by do 2030 r. UE zredukowała emisję CO2 o 40 proc., a do 2040 r. - o 60 proc. i o 80 proc. - w 2050 r. w porównaniu z 1990 r.
Wszystkie zmiany prawa w jednym miejscu > www.zmianyprawa.infor.pl
REKLAMA