Głosowało 431 posłów. Wniosek poparło 199 posłów, 232 było przeciw, żaden nie wstrzymał się od głosu.
Projekt przewiduje, że deficyt w przyszłym roku nie przekroczy 35 mld zł. Wydatki budżetu państwa mają wynieść nie więcej niż 328,7 mld zł, a dochody 293,7 mld zł. Według rządu realizacja budżetu w przyjętym kształcie umożliwi obniżenie w 2012 r. deficytu sektora finansów publicznych poniżej poziomu 3 proc. PKB, do czego Polska się zobowiązała.
Projekt zakłada zamrożenie płac w państwowej sferze budżetowej i waloryzację od marca 2012 r. świadczeń emerytalno-rentowych o 4,8 proc. We wrześniu 2012 r. podwyżkę w wysokości 3,8 proc. dostaną nauczyciele. Rząd założył, że w 2012 roku wzrost gospodarczy wyniesie 2,5 proc., inflacja 2,8 proc., a bezrobocie na koniec roku 12,3 proc.
Środowa debata trwała prawie 11 godzin. Minister finansów Jacek Rostowski oraz koalicjanci z PO i PSL tłumaczyli, że przygotowanie projektu, ze względu na kryzys w strefie euro, było trudne.
Rostowski mówił, że rząd przygotował po wyborach nowy projekt, ponieważ w wrześniu, kiedy pierwszy projekt skierowano do Sejmu, nikt nie mógł przewidzieć głębokości kryzysu w strefie euro, zawirowań wokół referendum greckiego, czy upadku rządów Grecji i Włoch. Zdaniem ministra, gdyby nie to, co się dzieje w strefie euro, zamiast obniżać prognozę przyszłorocznego wzrostu PKB z 4 proc. do 2,5 proc., można by ją podwyższyć. Przyznał, że ma świadomość, iż w "nieprzewidywalnych warunkach w gospodarce europejskiej" można się mylić. "Dlatego nie zawahamy się nowelizować budżet w ciągu roku, jeśli na skutek kryzysu euro nastąpi taka potrzeba" - zaznaczył.
Dariusz Rosati (PO) uważa, że projekt jest wyjątkowy, ponieważ wyjątkowa jest skala niepewności dotyczących uwarunkowań zewnętrznych realizacji budżetu. Wskazał, że budżet jest sprawiedliwy - przewiduje ochronę najuboższych i najsłabszych, a jednocześnie wzbudza zaufanie rynków finansowych. Według niego wiarygodność na rynkach jest rzeczą bezcenną, a jej utrata jest początkiem katastrofy finansowej.
Także Jan Łopata (PSL) wskazał na skalę niepewności podczas przygotowania projektu. Zwrócił uwagę, że projekt ma na celu wywiązanie się przez Polskę z zobowiązań wobec UE i zejście z deficytem do 2,9 proc. PKB w 2012 r.
Inne zdanie o projekcie miała opozycja. Według PiS projekt jest nierealny, nierzeczywisty, antyspołeczny i powinien zostać odrzucony już w pierwszym czytaniu. Zdaniem posłanki Beaty Szydło został on skonstruowany według zasady: ludzie niech zaciskają pasa, byle Bruksela była zadowolona, byle rozwijała się biurokracja oraz zadowolenie klubu PO.
O odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu apelował też Janusz Palikot, przewodniczący Ruchu Palikota. Według niego w dokumencie ukryto podstawowe kłamstwo - całkowicie zawyżone dochody z tytułu podatków. Zarzucił rządowi, że nie zaproponował żadnych kluczowych reform. "W budżecie nie ma śladu po jakichkolwiek reformach, poza zamrożeniem płac i podwyżce składki rentowej" - ocenił.
Natomiast szef SLD Leszek Miller uważa, że procedura uchwalania ustawy budżetowej naruszyła prawo, ponieważ rząd nie dotrzymał procesu konsultacji ustawy z partnerami społecznymi. "Została naruszona ustawa o Komisji Trójstronnej i jak sądzę wystąpiły wszystkie przesłanki, aby odpowiedni wniosek wpłynął do Trybunału Konstytucyjnego" - powiedział.
Rostowski odnosząc się do tych zarzutów powiedział, że w latach wyborczych inne rządy też tak postępowały, w tym rząd samego Millera. Oskarżenia o załamanie prawa nazwał "żenującym spektaklem udawanego oburzania się". Podkreślił, że pozostawienie państwa bez procedowanego budżetu byłoby skrajną nieodpowiedzialnością.
Sejm ma uchwalić ustawę 27 stycznia 2012 r., a najpóźniej 6 marca ma ona trafić do prezydenta.