"Nasze badania wykazują generalnie, że potrzeba pracy wyrażana przez ludzi starszych i potrzeba jej przedłużenia bardziej zależy od rodzaju wykonywanej pracy, warunków zatrudnienia, niż wieku danej osoby. Ludzie w dobrych warunkach chcą pracować dłużej i nie przeszkadza im to, że są starsi" - powiedziała w rozmowie z PAP Żołnierczyk-Zreda.
Wskazała, że to nie wiek pracownika determinuje chęć jego dłuższego pozostania na rynku pracy, ale rodzaj wykonywanej pracy, wykształcenie i sytuacja finansowa. "Jeżeli te wskaźniki są wysokie, sprzyjają potrzebie pozostawania na rynku pracy jak najdłużej" - powiedziała. Dodała, że starsi ludzie wykonujący pracę fizyczną w większym stopniu deklarują chęć wcześniejszego zakończenia aktywności zawodowej.
Żołnierczyk-Zreda wskazała, że w związku z tym rząd powinien skupić swoje działania na poprawie warunków pracy - nie tylko pracowników starszych, ale wszystkich, by także młode pokolenie miało chęć i zdrowie do dłuższej pracy.
"Zadaniem rządu jest dbałość o warunki pracy, przestrzeganie prawa, jeśli chodzi o czas pracy, przestrzeganie zasad antymobbingowych" - powiedziała. Jej zdaniem "toksyczne" zarządzanie pracownikami szczególnie łatwo eliminuje ludzi z rynku pracy i skraca ich zdolność do pracy. Zwróciła uwagę na konieczność wprowadzenia zachęt dla pracodawców, by inwestowali w dokształcanie pracowników i ich ciągły rozwój. Zaznaczyła, że ważne jest, by ze szkoleń korzystali także starsi zatrudnieni, a nie tylko młodzi.
"Jeżeli warunki pracy będą dobre, ludzie będą mieć poczucie, że wymagania pracy odpowiadają ich możliwościom, ich praca jest twórcza i mogą się w niej realizować, będą mieć subiektywną potrzebę, aby dłużej pozostać na rynku pracy" - powiedziała.
Dodała, że problem podwyższenia wieku emerytalnego związany jest z globalną koniecznością ekonomiczną, a wyniki badań dotyczących efektywności zawodowej starszych pracowników i ich zdrowia nie podważają tej konieczności.
"Osoby starsze mają w pracy inny potencjał niż młodzi. Co prawda fizyczna zdolność do pracy im się zmniejsza, jednak mają zdecydowanie większy potencjał społeczny i psychologiczny. Charakteryzują się bardziej prospołecznymi zachowaniami w pracy, są bardziej lojalni wobec pracodawcy. To z punktu widzenia pracodawcy bardzo ważne cechy" - podkreśliła.
Żołnierczyk-Zreda uważa, że propozycja rządu dotyczącą zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn może budzić kontrowersje. Poinformowała, że z badań prowadzonych w krajach skandynawskich wynika, iż kobiety mają mniejszą zdolność - w sensie fizjologicznym - do pracy, niż mężczyźni w porównywalnym wieku. "Badania te dotyczą jednak pokolenia, w którym główny ciężar obowiązków domowych spoczywał na kobiecie, były więc one obciążone podwójnie. Teraz to się zmienia. Partnerski układ między ludźmi pozwala odciążać kobiety z części tradycyjnych obowiązków. Być może wnioski byłyby inne, gdyby zamiast badania 60-70-latków przeprowadzić badanie 30-latków" - zaznaczyła.
Premier Donald Tusk zapowiedział w ubiegły piątek w sejmowym expose stopniowe zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn od 2013 roku, docelowo do 67. roku życia. Przekonywał, że zmiany w systemie emerytalnym są konieczne, jeśli - jak mówił - "myślimy na serio o tym, by polskie finanse publiczne były rzeczywiście bezpieczne". "Co cztery miesiące wiek emerytalny przesuwać będziemy o kolejny miesiąc, co oznacza, że z każdym rokiem pracować będziemy dłużej o trzy miesiące, co będzie oznaczało, że ten poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągniemy w roku 2020, a dla kobiet w roku 2040" - powiedział premier.