System e-myta ruszył z dwudniowym opóźnieniem
REKLAMA
REKLAMA
System poboru e-myta, tzw. viatoll miał zacząć działać od 1 lipca. Tak się jednak nie stało. Jak informowała w piątek wdrażająca system austriacka firma Kapsch, przyczyną opóźnienia było niepodłączenie urządzeń zamontowanych na bramownicach naliczających samochodom przejechane kilometry do systemu informatycznego.
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad poinformowała w piątek, że firma Kapsch została zobowiązana umownie do wypłacania Skarbowi Państwa 1 mln zł kary za każdy dzień opóźnienia we wdrożeniu systemu.
REKLAMA
E-myto będą płacić kierowcy ciężarówek i autobusów oraz samochodów osobowych, do których doczepiona jest przyczepa, co powoduje, że masa auta z przyczepą przekracza masę 3,5 t. Kierowcy aut osobowych będą nadal płacić za autostrady na bramkach. Z elektronicznego systemu poboru opłat będą mogli dobrowolnie korzystać od przyszłego roku. Obecnie system e-myta obejmuje sieć 1560 km dróg.
Wysokość opłaty będzie uzależniona od przejechanych kilometrów. Będzie je rejestrowało przymocowane do przedniej szyby samochodu urządzenie Viabox. Urządzenia z aut będą się komunikować z czujnikami na bramownicach ustawionych przy płatnych odcinkach dróg.
Stawki opłaty za drogi będą wynosić od 0,20 zł do 0,53 zł za kilometr autostrad i dróg ekspresowych oraz od 0,16 zł do 0,42 zł za kilometr dróg krajowych. Więcej za przejazd będą płaciły samochody cięższe i bardziej zanieczyszczające środowisko, a lżejsze i przyjaźniejsze środowisku - mniej.
Dochody z e-myta mają trafiać do Krajowego Funduszu Drogowego. Pieniądze te będą przeznaczane na budowę, modernizację i utrzymanie polskich dróg.
REKLAMA