Jak skutecznie inwestować na rynkach finansowych
REKLAMA
REKLAMA
Wielu uczestników rynku - zwłaszcza tych ze spekulacyjnym zacięciem - po kolejnych stratach ponoszonych na swoich transakcjach wpada w pułapkę poszukiwania nowego, lepszego świata. Czyli miejsca, w którym teraz już na pewno będzie zarabiać.
Początek kariery zwykle zaczyna się niepozornie od rynku akcji. Tu wszystko jest właściwie w najlepszym porządku, dopóki trwa hossa. W momencie bessy umiejętności zostają mocno zweryfikowane i do inwestora (spekulanta) zaczyna docierać, że rynek akcji go ogranicza. W warunkach polskich brak krótkiej sprzedaży jest poważnym ograniczeniem, więc wcześniej czy później amator łatwych zysków próbuje swoich sił na rynku terminowym. Najczęściej na rynku kontraktów na WIG20. Tu zaczyna się jazda bez trzymanki. Jeśli tylko nie nauczył się na rynku akcji pewnych zasad (na przykład jak najszybszego zamykania pozycji na wcześniej założonym poziomie), drenaż jego rachunku zacznie przyspieszać. Sfrustrowany zacznie testować rynek kontraktów na akcje, a może nawet opcji. Szybko jednak zrozumie, że nie jest wcale łatwiej, zaś wciąż ograniczona płynność może być ogromnym problemem przy złej pozycji.
REKLAMA
W końcu zachęcony różnego rodzaju sloganami i reklamami ma szansę trafić na rynek forex. Rynek, który często jest reklamowany jako działający 24 h na dobę, bez przerwy z dziesiątkami par walut do wyboru. Rynek, na którym zawsze gdzieś jest jakaś hossa. Mimo to nagle się okaże, że 24 godziny to teoria, zaś podczas ważnych zdarzeń (np. publikacji danych) może być problem z wykonaniem zleceń po pożądanych cenach. Sam zaś wybór dziesiątków par walut i tak zakończy się na dwóch, trzech podstawowych, bo reszta jest po prostu pochodną.
Być może kolejnym krokiem będą jakieś inne rynki terminowe (surowców, czy to w formie kontraktów czy certyfikatów). Każda próba może jednak prowadzić do zmniejszania stanu rachunku. Będzie tak dopóty, dopóki do spekulanta nie dotrze, że problem nie leży w wyborze rynków tylko jego własnych metodach i podejściu do działania. Dopóki nie wypracuje własnej techniki, niczym nie będzie różnił się od nastolatka, który koniecznie chce być gwiazdą rocka, jednak uciążliwość ćwiczeń powoduje, że w jednym tygodniu chce być gitarzystą, w drugim gitarzystą basowym, a w kolejnych perkusistą lub wokalistą. A bez ćwiczeń wynik jest w każdym wypadku równie mizerny.
Grzegorz Zalewski
ekspert DM BOŚ, założyciel portalu futures.pl
REKLAMA