Zarządzający czy instytucja - co jest istotne przy wyborze funduszu
REKLAMA
Dziewięć miesięcy dominacji trendu spadkowego na giełdzie sprawiło, że roczne stopy zwrotu funduszy akcyjnych są na głębokich minusach. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę największą od siedmiu lat skalę spadków cen akcji. Nie dziwi również poziom umorzeń jednostek funduszy (kilkanaście miliardów złotych od początku roku) i zawiedzione nadzieje ich uczestników. Przedstawiciele funduszy przypominają o konieczności traktowania inwestycji jako długoterminowych, ryzyku, dywersyfikacji, horyzoncie inwestycyjnym itd. Media natomiast coraz częściej zadają pytanie: Kto zarządza naszymi pieniędzmi? Instytucja czy człowiek? Odpowiedź jest oczywista. Zarówno za sukcesami inwestycyjnymi, jak i porażkami stoją konkretni ludzie. Możemy mówić o wieloletnim doświadczeniu firm zarządzających aktywami, często ich międzynarodowych korzeniach, czerpania z wiedzy wielkich grup finansowych itd. Jest to prawda, organizacja procesu inwestycyjnego jest istotna, ale decyzje podejmuje człowiek, a nie instytucja.
Kim zatem są polscy zarządzający? Jest to bardzo zróżnicowana grupa ludzi pod względem zdobytego wykształcenia. Zdecydowanie dominują osoby, legitymujące się dyplomami kierunków ekonomicznych i technicznych, ale nie brakuje w tym gronie również humanistów. Większość zarządzających legitymuje się licencjami maklerów, doradców inwestycyjnych czy CFA (w uproszczeniu - amerykański odpowiednik polskiej licencji doradczej, honorowany na całym świecie). Są to więc ludzie znakomicie teoretycznie przygotowani do wykonywania zawodu. Do tego, żeby odnosić sukcesy na rynku kapitałowym, potrzeba jedna czegoś więcej niż tylko bardzo dobrego wykształcenia. Niezbędna jest odpowiednia konstrukcja psychiczna, pozwalająca, z jednej strony, podejmować ryzyko, a z drugiej strony je kontrolować. Ważna jest również intuicja i odwaga.
Warto więc przy wyborze naszego funduszu zainteresować się, kto będzie zarządzał naszymi pieniędzmi. Jakie są jego (znacznie rzadziej jej) dotychczasowe osiągnięcia inwestycyjne. Oczywiście nikt nie ma patentu na to, żeby zawsze być najlepszym, każdy ma lepsze i gorsze okresy, ale są w naszym kraju ludzie mogący się pochwalić wyróżniająca się historią inwestycyjną i ponadprzeciętnymi wynikami. Warto też zawsze sprawdzić, czy autorzy sukcesu funduszu jeszcze pracują w danym Towarzystwie. Okres dekoniunktury i poniesionych strat daje szansę, że w przyszłości będziemy dokładać większej staranności przy budowie portfela inwestycyjnego i wyborze funduszu, biorąc również pod uwagę osobę, która nim zarządza. Przynajmniej do następnej szalonej hossy, kiedy emocje znów wezmą górę.
Marek Mikuć
wiceprezes zarządu i dyrektor inwestycyjny TFI Allianz Polska
REKLAMA