Leki na potencję mogą stanieć o połowę
REKLAMA
Polpharma, największa polska fabryka leków, zamierza wystąpić do Ministerstwa Zdrowia o wpisanie na listę leków refundowanych maxigry, leku na zaburzenia erekcji. Refundacja oznaczałaby dla pacjenta obniżenie ceny maxigry nawet o połowę (dziś jedna tabletka kosztuje 20-24 zł), a dla producenta zwiększenie sprzedaży tego leku.
- Pomysł zgłoszenia maxigry na listy refundacyjne może okazać się dla Ministerstwa Zdrowia zaskakujący. Dlatego chcemy poprzedzić go konsultacjami wśród lekarzy i pacjentów - mówi Grzegorz Michniewski, wiceprezes ds. handlowych Polpharmy.
W 2006 roku na dofinansowanie zakupu leków z budżetu NFZ przeznaczono prawie 6,7 mld zł. I chociaż ta kwota rośnie z roku na rok, to pieniędzy stale jest za mało, a Polska pozostaje w czołówce tych europejskich krajów, gdzie pacjent z własnej kieszeni płaci za leki najwięcej.
Polpharma podkreśla, że pomysł popierają seksuolodzy, i argumentuje, że refundowanie tego leku wpisuje się w Narodowy Program Zdrowia na lata 2007-2015, którego celem jest propagowanie zdrowego i aktywnego stylu życia wśród osób starszych i niepełnosprawnych. Czy maxigra wyprze w Polsce viagrę, światowy prototyp i pierwowzór polskiego specyfiku? To możliwe - jeśli będzie refundowana. Jest na półkach od niespełna pół roku, jest tańsza, a przez to częściej kupowana. Z danych firmy PharmaExpert wynika, że w sierpniu apteki sprzedały prawie 14,7 tys. opakowań maxigry i ponad 9 tys. viagry.
Pfizer, producent viagry, nie wyklucza, że także złoży wniosek o wpisanie leku na listy refundacyjne, ale jeszcze nie teraz.
- Jeśli Ministerstwo Zdrowia wyrazi chęć refundacji leków z tego obszaru terapeutycznego, złożymy wniosek - mówi Adam Linka, rzecznik Pfizer.
Jednak jego zdaniem to nie cena, lecz wstyd powoduje, że mężczyźni się nie leczą i nie zaopatrują w aptekach (viagra i maxigra są sprzedawane na receptę). Zamiast tego przepłacają, kupując w internecie.
Wartość sprzedaży viagry i maxigry oraz co najmniej kilkunastu dostępnych preparatów ziołowych, których zadaniem jest nie tyle leczenie, ile podnoszenie libido, ocenia się na 30 mln zł w aptekach i aż dwa razy tyle - po uwzględnieniu sprzedaży internetowej i bazarowej. Afrodyzjaki to najszybciej rosnący sektor rynku farmaceutycznego. Ich sprzedaż zaledwie w ciągu roku wzrosła o 90 proc.
- Różnica między lekami na zaburzenia erekcji a ziołowymi preparatami na podniesienie potencji jest taka, że mężczyźni cierpiący na to pierwsze chcieliby, ale nie mogą, a ci drudzy mogą, ale im się nie chce - opisuje obrazowo lekarz seksuolog.
6,7 mld zł z budżetu NFZ pochłonęło w 2006 roku dofinansowanie do zakupu leków
Katarzyna Kozińska-Mokrzycka
REKLAMA