Fiskus nie uwzględni faktur
REKLAMA
Jedna z najgłośniejszych spraw podatkowych ostatnich lat zakończyła się połowicznym sukcesem. Podatnicy, którzy domagali się zwrotu całej akcyzy, uznając ją za niezgodną z prawem unijnym, dostaną jedynie zwrot nadpłaty podatku. Ponadto stawka akcyzy nie będzie liczona od kwoty deklarowanej na fakturze, ale od wartości rynkowej podobnych samochodów. Oznacza to, że faktury nie będą miały dla organów celnych większego znaczenia. Nikt nie potrafi również określić, co znaczy „podobny samochód”.
WSA wyjaśnia
Określenie sądu, co jest nadpłatą ciągle jest nieprecyzyjne.
- Nadpłatą będzie kwota, która przewyższa górną granicę podatku akcyzowego zawartego w podobnym samochodzie krajowym z uwzględnieniem rezydualnej, czyli miejscowej stawki podatku. Należy więc porównać te dwie wielkości. Sposób porównywania i metoda należą do organów administracji państwowej - uzasadniała ustnie przewodnicząca składu orzekającego wojewódzkiego sądu administracyjnego.
- Sąd powtórzył nieprecyzyjny fragment orzeczenia ETS. Wyrok nie rozwiązuje więc sprawy. Spodziewaliśmy się jasnej interpretacji, jak wyliczyć nadpłatę - powiedział Gazecie Prawnej Jerzy Martini, doradca podatkowy Baker&McKenzie i obrońca Macieja Brzezińskiego.
Jego zdaniem trudno określić, co oznacza „podobny samochód”.
- Trybunał orzekł, że nie można dopuścić do sytuacji, aby samochody sprowadzane z zagranicy były wyżej opodatkowane niż krajowe. Jeśli przyjmiemy średnią wartość rynkową w wyliczeniu akcyzy, to do takiej sytuacji dojdzie - stwierdził Jerzy Martini.
Maciej Brzeziński z kolei tłumaczył, że chodziło o to, aby wartość podatku liczyć od rzeczywiście zapłaconej kwoty, a nie średniej, a zatem, aby urzędy nie kwestionowały wartości samochodu z faktur. Stało się niestety inaczej.
Obaj podkreślają również, że w Dyrektywie UE nie ma mowy o wartości rynkowej.
- Z Dyrektywy UE wynika, że przy określaniu akcyzy na samochody należałoby stosować cenę rezydualną. Nie ma upoważnienia ani w przepisach unijnych, ani w polskich, aby stosować ceny rynkowe. Jest to możliwe jedynie w szczególnych przypadkach, ale nie wynika to z przepisów akcyzowych - powiedziała Gazecie Prawnej dr Irena Ożóg, doradca podatkowy z kancelarii Ożóg i Wspólnicy.
Zdecydują organy
Obrońca Macieja Brzezińskiego przyznał, że na organy celne został przerzucony cały ciężar dotyczący określenia sposobu określenia nadpłaty i jej wysokości w poszczególnych przypadkach. To one mają decydować o rzeczywistej wielkości nadpłaty i o zwrocie podatku.
WSA w uzasadnieniu określił również, jakie czynności będą musiały podjąć organy.
- Organ będzie musiał najpierw określić, jakie jest prawidłowe zobowiązanie podatkowe, a następnie stwierdzić, czy jest ewentualna nadpłata w podatku akcyzowym, czy też nie - powiedziała sędzia przewodnicząca.
Jak dowiedziała się jednak Gazeta Prawna Ministerstwo Finansów przygotuje specjalną ustawę określającą zasady zwrotu nadpłaconej akcyzy.
Skorzystają nieliczni
Wyrok WSA oznacza, że jeśli ktoś nie dopłacił podatku, nie powinien występować z wnioskiem o zwrot akcyzy ani o stwierdzenie nadpłaty w podatku. Jeśli bowiem urząd stwierdzi, że „podobny” samochód kosztował więcej, a więc należało zapłacić wyższą stawkę akcyzy, to podatnik będzie musiał dopłacić tę różnicę. Stwierdzenie zaniżenia podatku rodzi również skutki karne skarbowe.
- Trudno odnosić się do sytuacji zaniżenia podstawy opodatkowania, ponieważ są to sytuacje naganne. Jeśli ktoś oszukuje, musi liczyć się z tym, że wysokość podatku może być zweryfikowana - uważa Jerzy Martini.
Praktyka obniżania wartości samochodów na fakturach była stosowana przez sprowadzających samochody z UE dość często. Organy celne nie kwestionowały natomiast wysokości faktur. Po wyroku WSA może się to zmienić, ponieważ organy będą w pierwszej kolejności weryfikowały wartości samochodów.
Po 1 maja 2004 r. podatnicy sprowadzili do Polski ok. 2,5 mln samochodów, od których odprowadzili ok. 2,4 mld zł akcyzy.
Sygn. akt III SA/Wa 254/07
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Łukasz Zalewski
REKLAMA