Euro: polityka czy gospodarka
REKLAMA
• Wstąpienie do Unii Europejskiej było zgodą na przyjęcie wspólnego pieniądza
• Wprowadzenie europejskiej waluty stanie się elementem kampanii wyborczych
Trudno znaleźć przedsiębiorcę, a zwłaszcza eksportera, który nie opowiadałby się za przystąpieniem Polski do strefy euro, dzięki czemu w handlu zniknęłaby jedna z największych barier – ryzyko kursowe. Jednak to nie przedsiębiorcy, a politycy będą mieli największy wpływ na to, kiedy, a może czy w ogóle Polska zastąpi złotego euro, choć wchodząc do Unii Europejskiej zdecydowaliśmy już formalnie o zamianie w przyszłości złotego na euro.
Referendum w tej kwestii prawnie jest więc zbędne.
– Euro pomogłoby nam w prowadzeniu działalności, zniknęłoby przede wszytkim ryzyko kursowe – mówi Radosław Celiński, członek zarządu Inter Cars, lidera rynku części zamiennych do samochodów.
– Prowadzimy aktywną działalność w 5 krajach, które weszły do Unii razem z Polską i gdyby te kraje wprowadziły euro w zbliżonym terminie, to znacznie ułatwiłoby konsolidację finansów i księgowości – dodaje Dariusz Pachla, wiceprezes LPP, producenta odzieży Reserved i Cropp Town.
Spośród nowych członków Unii Europejskiej najszybciej w swoich portfelach euro będą mieli obywatele Słowenii, bo już 1 stycznia 2007 r. Malta, Cypr i Estonia chcą mieć euro od 2008 roku, Łotwa od 2009 roku, a Litwa prawdopodobnie od 2010 roku. Natomiast według prognoz ekonomistów sąsiedzi Polski: Czechy, Słowacja i Węgry przyjmą euro tak jak Polska, dopiero po 2010 roku.
W dwa lata po wejściu do Unii najwięcej przeciwników wprowadzenia euro jest na Słowacji (28 proc.), tylko nieco mniej w Polsce (23 proc.), a najmniej na Węgrzech (12 proc.).
Wśród korzyści z przystąpienia do strefy euro wymieniane są m.in. niższe koszty prowadzenia działalności, eliminacja ryzyka kursowego, brak kosztów ochrony przed ryzykiem oraz większa stabilność prowadzenia biznesu.
Korzyści większe niż koszty
– W obecnej sytuacji musimy stosować instrumenty zabezpieczające przed ryzykiem kursowym, a ostatnie umocnienie jest szczególnie niepokojące. To już nie są dla nas normalne poziomy kursu – mówi Krzysztof Duliński, rzecznik firmy Nowy Styl.
– Coraz więcej firm zabezpiecza się stosując instrumenty pochodne. Sprzyja temu ostatni czas i znaczne umocnienie złotego – mówi Wojciech Maciak, doradca klientów korporacyjnych w TMS.
Ponadto przedsiębiorcy zwracają uwagę na niższe stopy procentowe niż w Polsce, czyli tańsze źródła finansowania działalności, ale obawiają się jeszcze większej konkurencji.
– Ważne będą warunki wejścia do euro i to, żeby przyjęty kurs wymiany nie był zbyt mocny – jak to jest obecnie. Jeśli polska gospodarka stanie się bardziej konkurencyjna, a złoty będzie słabszy, to euro będzie korzystne dla polskich firm. Ale ważniejsza niż data jest kondycja polskich firm i kurs wymiany – mówi Marek Ziemiecki, dyrektor finansowy Polmosu Siedlce.
Ekonomiści dodają, że po wejściu do strefy euro wzrosłaby na pewno skala inwestycji zagranicznych, a koszty obsługi długu spadły rocznie o kilka miliardów złotych.
Decyzja polityczna
Obecnie Polska spełnia kryteria z Maastricht dotyczące inflacji, długoterminowej stopy procentowej i długu, a kluczem do spełnienia wszystkich wymogów powinno być obniżenie wydatków i deficytu sektora finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.
– Wszystko zależy od woli politycznej. Na razie spełniamy kryterium długu, korzystając z wysokiego tempa PKB. Ale gdyby gospodarka zwolniła, to mogłyby być problemy z innymi kryteriami, a także z długiem – mówi Marcin Mrowiec, ekonomista z Banku BPH. NBP podkreśla, że Polsce opłaciłoby się spełnienie kryteriów z Maastricht, nawet gdyby nie było strefy euro, a wejście do strefy euro przyspieszyłoby wzrost gospodarczy o 0,2-0,4 pkt proc.
Jednak już przed ostatnimi wyborami przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości wyrażali opinię, że Polska nie powinna spieszyć się z przyjęciem euro, ponieważ wiążą się z tym duże koszty w postaci wzrostu cen i narażenia polskich firm na zbyt dużą konkurencję.
– Najważniejszym argumentem ekonomicznym przeciwko wejściu do strefy euro jest pozbawienie się możliwości prowadzenia własnej polityki monetarnej i uzależnienie od Europejskiego Banku Centralnego, co w takich krajach jak Polska groziłoby niedopasowaniem do sytuacji w kraju – mówi poseł PiS Artur Zawisza.
– Mimo że takiego obowiązku nie ma, istnieje konieczność przystąpienia Polski do strefy euro – dodaje profesor Genowefa Grabowska.
Według ostatnich zapowiedzi wicepremier i minister finansów Zyty Gilowskiej, Polska w 2009 roku może spełnić kryteria fiskalne, co pozwoliłoby przyjąć euro w 2012 roku. W opinii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, Polska jeszcze nie jest gotowa na przyjęcie europejskiej waluty i pod koniec jego kadencji (2010) powinno dojść do referendum.
Euro wróci w kampanii
Ekonomiści zwracają uwagę, że Polska, wchodząc do Unii, nie wynegocjowała takich warunków jak Wielka Brytania czy Dania, które umożliwiłyby podjęcie decyzji o wspólnej walucie w referendum. Oznacza to, że zgoda na wejście do UE była zgodą na wejście do strefy euro.
– Ale w tak ważnych sprawach jak pozbycie się własnej waluty i liczne konsekwencje z tym związane potrzebne jest odwołanie się do opinii społecznej i nieoddawanie tej decyzji rządowi – mówi Zawisza.
– Decyzja na tak byłaby wzmocnieniem decyzji rządu, a decyzja na nie powinna skutkować renegocjowaniem traktatu akcesyjnego – dodaje. Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, już nawet spekuluje, jak mogłoby brzmieć pytanie zadawane Polakom po spełnieniu kryteriów w 2009 roku. – Gdyby pytanie brzmiało „czy chcesz wejścia Polski do strefy euro w roku 2010?” – wszystko byłoby w porządku. Ale to pytanie ma raczej dotyczyć roku 2012 – mówi Jankowiak, pytając, po co Polska ma spełnić kryteria konwergencji już w 2009 roku. – Przecież stabilizacja kursu jest trudna, kosztuje i może zostać opłacona niższym wzrostem gospodarczym – odpowiada.
Wśród zagrożeń związanych z wejściem do strefy euro wymieniana jest jeszcze groźba w postaci podwyżek cen przy okazji przeliczania cen z waluty lokalnej na euro, jak to miało miejsce w Niemczech i Włoszech. Ekonomiści już wskazują, że argument wzrostu cen po zastąpieniu złotego przez euro może stać się głównym tematem kolejnych kampanii wyborczych, najpierw parlamentarnej w 2009 roku, a rok później prezydenckiej. Można oczekiwać, że zamiast sporu o podatek liniowy, pojawi się spór o euro, a w lodówce z reklamy będzie przez to jeszcze mniej produktów.
A strona unijna też nie zachęca nowych członków UE do szybkiego marszu do eurostrefy.
– Zbyt wczesne przyjęcie euro mogłoby mieć negatywne konsekwencje, problemy z utrzymaniem gospodarczej oraz finansowej stabilności i niskiej inflacji – powiedział członek rady Europejskiego Banku Centralnego Jürgen Stark.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
GDZIE BYŁO REFERENDUM
• Dania i Wielka Brytania wynegocjowały w Traktacie z Maastricht klauzulę o nieprzystąpieniu (decyzja o przyjęciu euro lub nie w referendum)
• w 2000 roku Duńczycy powiedzieli NIE dla euro (53,1 proc. do 46,9 proc.) • w 2003 roku Szwedzi powiedzieli NIE dla euro (56,1 proc. do 41,8 proc.)
• niechęć Brytyjczyków do euro widać w badaniach opinii społecznej (za euro 34 proc., przeciw 56 proc.) JAK
FIRMA MOŻE SIĘ ZABEZPIECZAĆ PRZED RYZYKIEM KURSOWYM
Najczęściej wykorzystywane transakcje to:
• transakcje terminowe forward – transakcje wymiany walut (kupna/sprzedaży) między klientem a bankiem w ustalonym terminie w przyszłości według kursu terminowego ustalonego w dniu zawarcia transakcji.
• swap walutowy – zamiana polegająca na kombinacji operacji spotowej i terminowej – z góry ustala się kursy, po jakich następuje wymiana waluty obecnie i wymiana zwrotna w przyszłości.
• opcje walutowe – umowa dająca nabywcy prawo, ale nie obowiązek, do kupna lub sprzedaży waluty, po z góry określonym kursie zwanym kursem realizacji, w określonym dniu w przyszłości. Natomiast sprzedawcy opcji daje obowiązek, a nie prawo, do kupna lub sprzedaży waluty po z góry określonym kursie.
OPINIE
Cezary Mech
współautor programu gospodarczego PiS
Nie jest celowe wchodzenie do strefy euro przed 2013 rokiem. Spełnienie wszystkich kryteriów z Maastricht oznaczałoby konieczność takiego ograniczenia deficytu i wydatków, które mogłoby doprowadzić do znacznego spowolnienia gospodarczego. Wydaje się, że w tym okresie koszty euro byłyby większe niż korzyści w postaci zwiększonego handlu. Ceny wzrosłyby do poziomu w Unii Europejskiej.
Susan Schadler
szefowa misji MFW w Polsce
Wejście Polski do strefy euro miałoby pozytywny wpływ na utrzymanie wysokiego tempa wzrostu gospodarczego, ale byłoby korzystne przede wszystkim dla obywateli i przedsiębiorstw. Dzięki wspólnej walucie wzrósłby jeszcze handel z sąsiednimi krajami, a do Polski – kraju o niskim stopniu oszczędności – napłynąłby większy strumień kapitału i inwestycji. A poza tym likwidacji uległoby ryzyko kursowe.
Paweł Czuryło
REKLAMA