Inwestorzy posiadający akcje spółek notowanych na giełdzie zazwyczaj wybierają dwie strategie inwestycyjne w odniesieniu do spadków notowań: przeczekania lub sprzedaży akcji zaraz po ich nastąpieniu.
Są to dwa główne sposoby radzenia sobie z nieuchronnymi korektami notowań akcji i kontraktów terminowych. Obie
strategie mogą przynieść spore zyski, jednak tylko w przypadku trafnego przewidzenia momentu zmiany kursów akcji.
Strategia „przeczekam spadki” polega na rezygnacji z prób sprzedaży akcji w przypadku nieprzewidzenia spadku notowań przez inwestora. Ta strategia inwestycyjna opiera się na przekonaniu, że nawet bardzo dynamiczny
spadek notowań ma w rozsądnej perspektywie czasowej charakter przejściowej korekty. Wymaga ona posiadania żelaznych nerwów, ponieważ
inwestor decydujący się na nią może być zmuszony do obserwowania, jak jego pakiet akcji traci na wartości np. 50%. Strategia „przeczekam spadki” najczęściej jest jednak efektem błędu inwestora, który za późno zorientował się w zmianie kierunku notowań. Stosuje wtedy tę strategię nie dlatego, że uważa ją za dobrą, lecz z przymusu. W tego typu postawach jest zazwyczaj więcej nadziei na powrót hossy niż chłodnej analizy.
Z taką sytuacją nie mamy do czynienia w strategii „sprzedam akcje tuż po rozpoczęciu spadków”. Inwestor, który ją stosuje, nie godzi się nawet na najmniejsze spadki. Sprzedaje więc od razu akcje licząc, że spadki się pogłębią. Wtedy ponownie inwestuje swoje
pieniądze. Osoby, które potrafią zastosować tę strategię, są uważane za mistrzów gry giełdowej. Ich zyski w skali roku są liczone w setkach procent.
Zmiany indeksów giełdowych na przykładzie indeksu WIG
Warto prześledzić losy indeksu WIG. To pierwszy indeks warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych (GPW). Reprezentuje on, w porównaniu z innymi indeksami giełdy, największą liczbę spółek. W obliczaniu indeksu uwzględnia się ceny zawartych w nim akcji oraz dochody z dywidend i praw poboru. Oblicza się go od pierwszej giełdowej sesji, która miała miejsce 16 kwietnia 1991 r.
Pierwsza wartość indeksu WIG wynosiła 1000 punktów. Pod koniec lipca 2006 r. była ona 45-krotnie większa. Tylko w 2006 r., do końca lipca, WIG wzrósł o 29%. Wartości te wskazywałyby, że warto było nabyć akcje tworzące ten indeks na początku 1991 r. i przetrzymać je jako inwestycję długoterminową do lipca 2006 r. To oczywiście uproszczenie. Nie każda inwestycja w pierwsze akcje notowane na giełdzie przyniosłaby zyski do 2006 r. Przypomnijmy, że pierwszymi spółkami notowanymi na giełdzie były: Tonsil, Próchnik, Krosno, Kable i Exbud. Obecnie z tej piątki na GPW są notowane: Krosno, Kable i Próchnik. Przy czym Próchnik otarł się o bankructwo. Tonsil nie jest już notowany na giełdzie z uwagi na poważne kłopoty finansowe. Słynna niegdyś spółka giełdowa Exbud została wycofana z giełdy z powodu przejęcia jej akcji przez inwestora branżowego.
Inwestycja w WIG, która pozwoliłaby od 1991 r. do 2006 r. osiągnąć 4500% zysku wymagałaby stałego dostosowywania składu portfela inwestora do składu WIG. Byłoby to trudne. Z końcem lipca 2006 r. indeks WIG miał 142 różne pozycje. Wartość akcji objętych tym indeksem wynosiła około 133 mld zł. Dla porównania, indeks największych spółek WIG20 tworzy tylko 20 największych spółek (skład tego indeksu jest ruchomy)*.
Na koniec 2005 r. wartość WIG wyniosła 35 600,79 pkt. W 2006 r. indeks WIG poprawiał swój rekord 26 razy. Między majowym a lipcowym rekordem WIG przez giełdę przeszła jednak fala spadku. Indeks spadł w tym okresie o blisko 25%. Spadki wielu akcji sięgnęły 50% ich notowań z początku maja 2006 r., po czym ceny wróciły do rekordowych poziomów.
W związku z tym już po rozpoczęciu się spadków notowań w maju 2006 r. wielu inwestorów miało dylemat, czy zatrzymać posiadane akcje w portfelu, czy też je sprzedać. Dylemat ten, przy dużej dynamice spadków, często należało rozwiązać w ciągu kilkunastu minut. Im dłużej inwestorzy czekali z podjęciem decyzji o sprzedaży akcji, tym spadki się pogłębiały. Ostatecznie okazało się, że obie strategie – „sprzedać akcje tuż po rozpoczęciu spadków” i „przeczekać spadki” mogły przynieść inwestorom zyski.
W przypadku sprzedaży akcji na początku spadków, w pierwszej połowie maja 2006 r., i następnie zainwestowaniu uwolnionych w ten sposób środków w bezpieczne instrumenty rynku pieniężnego (np. krótkoterminowe bony skarbowe) inwestor miał komfortową sytuację. Mógł przez dwa miesiące obserwować bez stresu giełdę oraz rynek walutowy (nastąpiło w tym okresie duże osłabienie złotówki) i w dowolnym momencie podjąć decyzję o ewentualnym powrocie ze swoimi pieniędzmi na giełdowy parkiet. Nawet gdyby nie kupił przecenionych akcji, a na giełdę wrócił dopiero, gdy WIG ponownie pobił rekord notowań, to i tak miałby od początku roku średnio 30% zysku. Nadzwyczajne zyski osiągnąłby kupując akcje już po spadkach, tuż przed ich ponownym odbiciem w górę. Jego zyski z inwestycji w akcje do końca lipca 2006 r. wyniosłyby wtedy średnio około 60%.
Zmiany kursów akcji na przykładzie spółki KGHMWzrost cen akcji spółki KGHM do początku maja był jedną z głównych przyczyn hossy w okresie styczeń–maj 2006 r. Powodem wzrostu była drożejąca cena miedzi, której KGHM jest liczącym się w świecie producentem. W szczycie notowań
akcje te były warte około 130 zł. W trakcie załamania kursów spadły do około 80 zł. Spadek o 40% zrobił na inwestorach równie wielkie wrażenie, jak wcześniej ich wzrost. Zwłaszcza że po spadku cen miedzi wydawało się, że spadek cen akcji KGHM może mieć charakter trwały. W czerwcu 2006 r. sporej odwagi wymagało przyjęcie założenia, że kurs akcji KGHM szybko powróci do poziomu około 130 zł.
Sytuacja inwestora w głównej mierze zależała od tego, po ile kupił te akcje. Jeżeli zapłacił za nie np. 120 zł, to obserwowanie notowań
spółki KGHM po 80 zł za akcję wymagało od niego zachowania zimnej krwi. Większy spokój zapewne zachowywali inwestorzy, którzy jeszcze w 2005 r. nabyli akcje KGHM po niższych cenach (np. 70 zł). Ostatecznie okazało się, że inwestorzy, którzy zachowali zimną krew i mimo spadków nie sprzedali akcji, odnieśli sukces. Akcje te pod koniec lipca 2006 r. kosztowały już około 120 zł. Największymi wygranymi byli jednak inwestorzy, którzy sprzedali akcje KGHM w okolicach szczytu notowań i następnie mieli odwagę odkupić je po około 80 zł. Inwestorzy ci – zakładając, że inwestowali w akcje KGHM od początku 2006 r. – mieli szansę podwoić swój kapitał (
przykład 1).
Przykład 1
W połowie maja 2006 r. akcje KGHM kosztowały około 130 zł. Spółka z o.o. X ulokowała kilka miesięcy wcześniej 2,7 mln zł w 30 tys. akcji KGHM kupując je po 90 zł. Spółka sprzedała akcje KGHM tuż po rozpoczęciu spadków uzyskując za swój pakiet 3,9 mln zł (zysk 1,2 mln zł przed opłaceniem podatków). Dyrektor finansowy
spółki spokojnie obserwował krach na giełdzie. Podjął decyzję o ponownym zainwestowaniu pieniędzy spółki w
akcje KGHM, gdy notowania osiągnęły około 80 zł. Akcje te zostały przez niego sprzedane po 120 zł (ponownie zysk wyniósł 1,2 mln zł przed opłaceniem podatków).
Zmiany cen kontraktów terminowych na przykładzie kontraktów na akcje KGHM
Prawie każdy podręcznik opisujący grę na giełdzie zawiera zastrzeżenie, że w przypadku spadku cen instrumentów pochodnych należy natychmiast zakończyć inwestycję. Wynika to z zastosowania ogromnej dźwigni finansowej. Inwestor, lokujący np. 5000 zł własnych pieniędzy, może nabyć kontrakt terminowy o wartości 50 000 zł. 10-procentowy spadek notowań oznacza utratę 5000 zł, a więc 100% zainwestowanego kapitału. Przeczekanie spadków notowań w przypadku posiadania w portfelu instrumentu pochodnego wymaga jednak akceptacji poważnych strat oraz wolnej gotówki. W odróżnieniu bowiem od strat z inwestycji w akcje straty w kontraktach terminowych wymagają dopłacania „na bieżąco”, na koniec sesji, pieniędzy na konto biura maklerskiego (przykład 2).
Przykład 2
Na początku maja 2006 r. spółka z o.o. zainwestowała 100 000 zł w 10 kontraktów opartych na akcjach KGHM przy cenie 130 zł. Wybrała pozycję długą, czyli zysk z niej mogła osiągnąć tylko przy dalszym wzroście notowań akcji. Po spadku notowań do 94 zł spółka straciła 180 000 zł dopłacając na konto biura 80 000 zł. Inwestycja w kontrakty była jednak kontynuowana. Po odbiciu notowań KGMH spółka odzyskała 160 000 zł i dopiero wtedy wycofała pieniądze z giełdy.
Tomasz Król
ekspert w zakresie finansów, współpracownik redakcji
* Na ostatniej sesji lipca 2006 r. WIG pobił rekord. W pierwszej połowie sierpnia 2006 r. obniżył się o około 7%. Pokazuje to zmienność polskiego rynku akcji.