Prawie połowa oszczędności Polaków leży na kontach bankowych. Wprawdzie stopniowo lokaty przegrywają z bardziej zyskownymi funduszami inwestycyjnymi, jednak w dalszym ciągu inwestowanie jest dla większości Polaków równoznaczne z ulokowaniem kapitału na bankowym koncie.
Zapewne za kilka lat to się zmieni, jednak na razie lokaty terminowe biją na głowę
fundusze inwestycyjne, akcje i obligacje. Wprawdzie
pieniądze wartkim strumieniem płyną do bardziej zyskownych TFI, jednak jeszcze dużo czasu minie, zanim ich aktywa dorównają gotówce zebranej na lokatach.
Prosta inwestycja
Nic dziwnego, skoro lokata to najprostsza z możliwych form inwestowania. Jej założenie nie wymaga żadnego wysiłku, gdyż oferują ją praktycznie wszystkie banki. Wystarczy odwiedzić oddział, podpisać umowę i wpłacić pieniądze. Odsetki rosną same bez jakiejkolwiek ingerencji inwestora i jeżeli w międzyczasie nic złego się nie wydarzy, po roku czy dwóch można odebrać kapitał powiększony o kilka procent. W porównaniu z zyskami, jakie w tym czasie można by uzyskać w funduszach inwestycyjnych, nie mówiąc już o giełdzie, są one niewielkie. Cóż, za wygodę i poczucie bezpieczeństwa trzeba płacić. Mniejszy zysk to cena za brak ryzyka.
Jednak nawet na lokacie trzeba inwestować z głową. Jeżeli inwestor ma do dyspozycji niewielką gotówkę, sięgającą 500-1000 złotych, musi najpierw sprawdzić, jaka jest minimalna kwota lokaty. Banki ustalają ją na zróżnicowanym poziomie. W większości przypadków nie warto jednak zaczynać oszczędzania na lokacie terminowej bez 500 zł w kieszeni. Taki minimalny pułap cenowy wyznaczyły dwa największe banki w Polsce – PKO BP i Pekao SA. Poprzeczka stoi wyżej w kolejnych bankach – w Banku BPH, BZ WBK czy ING Banku Śląskim. Tam minimalny wkład wynosi 1 tys. zł. Oczywiście, są i dużo wyższe pułapy. Na przykład w Fortis Bank Polska lokaty terminowe są przyjmowane od 5 tys. zł, a w Deutsche Bank PBC – od 2 tys. zł.
Niewielka konkurencja
Przy wyborze lokaty warto też zwrócić uwagę na promocje. Trzeba jednak przyznać, że jest ich niewiele. Jeszcze rok, półtora roku temu było ich dużo, a teraz – jak na lekarstwo. Banki nie konkurują o lokaty tak jak o kredyty hipoteczne i karty kredytowe. To przede wszystkim one zaprzątają ich uwagę. Lokaty terminowe znalazły się na marginesie akcji promocyjnych banków, trudno więc znaleźć coś, co może zachęcić do złożenia kapitałów na dłuższy lub krótszy okres. Owszem, na przykład PKO BP promował jeszcze niedawno lokatę 12-miesięczną lub lokatę z programem inwestycyjno-ubezpieczeniowym, ale w zamian za jej założenie proponował zaledwie... udział w konkursie. Można ewentualnie skusić się na promocję w Fortis Bank Polska, który pod hasłem Złota Jedynka promuje lokatę miesięczną o oprocentowaniu 3,40 proc. (największe oprocentowanie standardowej lokaty wynosi tam 3,25 proc. dla 3-miesięcznego depozytu, ale żeby je uzyskać, trzeba dysponować stosunkowo dużymi pieniędzmi).
Na rynku lokat konkurencja jest więc niewielka. Czy banki postawiły już krzyżyk na tradycyjnych formach oszczędzania, wierząc bezgranicznie w prognozy zapowiadające zwycięstwo innych, bardziej nowoczesnych pomysłów na inwestycje, przede wszystkim w TFI? Być może zrobiły do przedwcześnie. Zresztą chyba nie wszystkie, gdyż na przykład Bank Pocztowy czy Lukas Bank wcale nie odstawiają lokat terminowych do lamusa. Są to jednak banki zorientowane na bardziej tradycyjnego i masowego klienta, który chętniej niż po jednostki TFI sięgnie po znane – choć dające mniejsze zyski – standardowe lokaty.
Nie zrywać przed terminem
Kolejny ważny krok przy wyborze lokaty to sprecyzowanie terminu, na jaki chcemy złożyć pieniądze w banku. Jest to kwestia pierwszorzędnej wagi, gdyż zerwanie lokaty ma poważne konsekwencje finansowe. W przypadku lokaty tradycyjnej oznacza to zazwyczaj pożegnanie się z odsetkami, a to znaczy, że na pieniądzach złożonych na koncie nic nie zarobimy (biorąc pod uwagę inflację, może się okazać, że nawet straciliśmy na tej inwestycji). Na lokaty tradycyjne nie można wpłacać dodatkowych pieniędzy ani ich wypłacać – jest to bowiem równoznaczne z zerwaniem umowy.
Dlatego – jeżeli decydujemy się na taką lokatę – lepiej nie ryzykować i zamrozić gotówkę na taki termin, w którym rzeczywiście nie przewidujemy większych wydatków. Możliwości jest dużo: standardowa lokata mieści się w przedziale od jednego miesiąca do trzech lat. Im zadeklarujemy dłuższy termin, tym możemy liczyć na wyższe odsetki.
Oprocentowanie można również zwiększyć, wpłacając pieniądze przez
internet. Na przykład w Invest-Banku można liczyć na oprocentowanie wyższe o około 0,2 pkt proc., a w Lukas Banku – o 0,1 pkt proc.
Wysokość oprocentowania zależy też od wysokości wpłacanej kwoty. Zasada ta obowiązuje w przypadku nie tylko lokat rentierskich, negocjowanych czy overnight (wpłacanych na jeden dzień), ale również tradycyjnych. PKO BP ustalił trzy progi, po przekroczeniu których oprocentowanie wzrasta: do 10 tys. zł, od 10 tys. zł do 50 tys. zł i ponad 50 tys. zł. Jeżeli złożymy do 10 tys. zł na lokatę trzyletnią, będzie przysługiwało nam oprocentowanie w wysokości 2,75 proc., jeżeli powyżej 10 tys. zł – 3,25 proc., a ponad 50 tys. zł – 3,95 proc. W Invest-Banku progi ustalone są podobnie, a oprocentowanie rośnie w zależności od wysokości zdeponowanej kwoty – od 3,4 proc., poprzez 3,6 proc. do 3,8 proc.
Można elastyczniej
Te najbardziej tradycyjne z lokat mają jedną podstawową wadę – zamrażają kapitał inwestora na czas trwania umowy. Jeżeli ją zerwiemy, nie dostaniemy odsetek. Banki mają jednak w swoich ofertach nieco bardziej elastyczne produkty. Są to lokaty terminowe, na które można wpłacać dodatkowe pieniądze. Taki charakter ma na przykład roczna lokata Fortuna w PKO BP. Założona na 3 miesiące przyniesie 1,85 proc. odsetek w skali roku, na 6 miesięcy – 2,05 proc., a na rok – 2,65 proc. Lokaty tego typu mają jednak ograniczenia, nawet jeżeli chodzi o wpłaty (nie mówiąc już o wypłatach, które oznaczają zerwanie umowy) – na Fortunę można wpłacać pieniądze tylko dwa razy w miesiącu, a nie kiedy się chce. Istnieją też takie lokaty terminowe, z których można z kolei wypłacać pieniądze. W ich przypadku nie można natomiast wpłacać dodatkowych środków.
Stanisław Koczot
stanislaw.koczot@infor.pl