W Polsce banki nie spieszą się z wydawaniem kart z mikroprocesorem. Nie dopinguje ich nawet to, że od początku tego roku odpowiedzialność za oszukańcze transakcje ponosi ta strona, która nie wprowadziła nowej technologii. Z duchem czasu idą za to centra rozliczeniowe.
W obiegu jest 500 tys. kart z chipem, czyli 2,6 proc. wszystkich znajdujących się w portfelach Polaków. Na razie tylko BZ WBK wziął się ostro za wprowadzenie plastików w nowym standardzie. Wydał już ponad 440 tys. kart z chipem, a za dwa lata wszystkie jego karty będą wyposażone w mikroprocesor. BZ WBK dostosował także swoje bankomaty do nowej technologii. Do lidera dołącza Lukas Bank, który wszystkie nowe karty VISA Classic wydaje w standardzie EMV, czyli zaopatruje je w chip. Przedstawiciele banku nie chcą jednak ujawnić, ile z nich działa już w tym systemie.
Niewiele kart
Inne banki (BRE Bank, Kredyt Bank, PKO BP) mogą pochwalić się jedynie niewielką liczbą kart z chipem wydanych w ramach programów pilotażowych lub dostępnych tylko dla klientów z grupy private banking. Największy polski detalista PKO BP w ramach pilotażu wydał w trzech emisjach kilkanaście tysięcy kart debetowych PKO Ekspres (Visa Electron) z mikroprocesorem. Obecnie w obiegu jest ich 7,6 tys.
– Proces wymiany kart z paskiem magnetycznym na karty z mikroprocesorem będzie odbywał się stopniowo i w dłuższym czasie. Nie została jeszcze podjęta decyzja, które rodzaje kart będą wymieniane w pierwszej kolejności – wyjaśnia Marek Kłuciński z PKO BP.
Liczba wszystkich kart wydanych przez PKO BP przekroczyła w październiku 6 mln.
Można się jednak spodziewać, że skoro należące do PKO BP centrum rozliczeniowe eService chce w przyszłym roku dostosować swoje terminale do kart chipowych, największy detalista na rynku bankowym zacznie w tym samym czasie na poważną skalę wydawać karty w nowej technologii.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.Większe bezpieczeństwo
Od początku roku obowiązuje zasada (liability shift) wprowadzona przez organizacje płatnicze Visa i MasterCard, zgodnie z którą odpowiedzialność za oszukańcze transakcje ponosi ten podmiot uczestniczący w rozliczeniu transakcji, który nie wprowadził technologii kart z mikroprocesorem. W Polsce banki nie kwapią się z szybkim przechodzeniem na technologię EMV, ponieważ odsetek transakcji oszukańczych jest niewielki i ewentualne straty z tytułu odpowiedzialności za transakcje oszukańcze są mniejsze niż koszty wymiany kart magnetycznych na droższe, w technologii EMV.
A karty z chipem to przede wszystkim większe bezpieczeństwo. Nie można ich skopiować. Dodatkowo transakcje potwierdza się kodem PIN, a nie podpisem. W przypadku utraty karty chipowej przez jej właściciela stanie się ona bezużyteczna dla przestępców, którzy nie będą znali jej kodu PIN. Przekonali się o tym Brytyjczycy. W pierwszym półroczu poziom oszustw wynikających z kradzieży lub podrabiania kart kredytowych spadł niemal o 30 proc. Główną przyczyną tej zmiany jest wprowadzenie do powszechnego użycia kart chipowych.
Rośnie sieć
Argumentem polskich banków przeciw szybkiemu wprowadzaniu kart była niewielka sieć akceptacji. Jednak tak nie jest, gdyż centra rozliczeniowe powiększają sieć akceptującą karty z chipem. Przykładem jest CardPoint, który ma około 14 tys. czytników (terminali i punktów kasowych), 9,5 tys. akceptuje karty z mikroprocesorem, a w przyszłym roku również wszystkie pozostałe. Z kolei eService za kilkanaście dni przedstawi szczegółowy harmonogram dostosowania urządzeń do technologii EMV, a wdroży go w przyszłym roku. Polcard – największe centrum autoryzacyjne – ma na razie około 6 tysięcy terminali obsługujących karty chipowe (na 70 tys. urządzeń). Docelowo
firma zakłada, że wszystkie urządzenia będą zgodne z formatem EMV, ale proces ich dostosowania do akceptowania kart chipowych będzie następował stopniowo. Według szacunków firmy ostatni terminal zostanie wymieniony w ciągu kilku lat.
Sieć akceptująca karty z mikroprocesorem zaczyna się powiększać. Bankom odpada więc koronny argument, którym zasłaniały się przed wdrażaniem kart nowej generacji. Na wszelki
wypadek banki wydające karty w nowym standardzie wyposażają je zarówno w pasek magnetyczny, jak i chip. Zaletą takiego rozwiązania jest to, że można nimi płacić także tam, gdzie nie ma terminali czytających chip, ale z drugiej strony walor bezpieczeństwa jest mniejszy.
Monika Krześniak