Banki postawiły na kredyty hipoteczne. Trafiły w dziesiątkę, gdyż chętnych na pożyczki przybywa – w pierwszym półroczu było ich o 50 proc. więcej niż rok wcześniej. Wartość kredytów hipotecznych sięgnęła w tym roku już 10,5 mld zł, czyli więcej o 50 proc. w porównaniu z pierwszą połową 2004 r.
Rośnie dostępność kredytów – banki oferują je już osobom, które osiągają dochody z mniej stabilnych źródeł (akceptowany jest nie tylko etat, ale też umowa o dzieło, działalność gospodarcza itp.). Sprzedaż stymuluje także spadek stóp procentowych, gdyż raty kredytów są coraz niższe. Obniżka stóp nie była jednak tak znaczna, by nagle poszerzyła się grupa klientów, których stać na kredyt.
Wzrasta nie tylko liczba udzielanych kredytów, ale również średnia ich wartość.
– Dla banków segment detaliczny jest priorytetem – przyznaje Agnieszka Nachyła, dyrektor departamentu marketingu i rozwoju bankowości hipotecznej banku Millennium.
Kredyty hipoteczne są dla banków ważne, gdyż dzięki nim mogą nawiązać wieloletnią relację i oferować inne produkty finansowe. W rezultacie konkurencja między bankami powoduje systematyczny spadek marż i opłat.
Rośnie także zainteresowanie refinansowaniem drogich kredytów hipotecznych, zaciągniętych kilka lat temu w innych bankach. Ten segment rynku przyczynia się do dynamicznego wzrostu nowej sprzedaży kredytów, raportowanego przez banki, chociaż de facto zadłużenie netto z tego tytułu na polskim rynku nie rośnie tak szybko.
Na wysoką sprzedaż, zdaniem Piotra Kwiatkowskiego z departamentu rynku mieszkaniowego PKO BP, ogromny wpływ mają też rosnące ceny nieruchomości.
– Sytuacja ta powoduje wzrost zainteresowania inwestycjami. W powiązaniu z dostępnością kredytów, liczba transakcji zakupu mieszkań czy domów finansowanych tymi kredytami stale rośnie. I to zarówno na rynku pierwotnym, jak i wtórnym – mówi Piotr Kwiatkowski.
Z kolei rolę pośredników w dystrybucji oferty kredytowej podkreśla Maciej Kossowski z Expandera.
– Do wzrostu konkurencyjności ofert i świadomości klientów przyczyniły się firmy brokerskie, które w tej chwili obsługują nawet ok. 15 proc. rynku. Sądzę, że udział brokerów skupiających oferty wielu banków będzie nadal dynamicznie rósł – nawet do 50 proc. rynku tak jak w Wielkiej Brytanii czy USA. To z kolei będzie zmuszać banki do silniejszej konkurencji stymulując zainteresowanie klientów kredytami hipotecznymi – mówi Maciej Kossowski.
Według niego, w drugim półroczu dynamika sprzedaży utrzyma się na wysokim poziomie. Na większą korektę przyjdzie nam pewnie poczekać do 2008 roku.
Podobne opinie można też usłyszeć w bankach.
– Z naszych doświadczeń wynika, że w kolejnych miesiącach popyt na kredyty hipoteczne powinien utrzymać się na wysokim poziomie. Przyczyni się do tego również ogromna luka mieszkaniowa, oceniana na 1,5-2 mln lokali – mówi Anna Wydrzyńska, dyrektor departamentu finansowania nieruchomości Banku BPH.
Analitycy nie oczekują w ciągu następnych miesięcy dużych zmian na rynku – liczą raczej na kontynuację dotychczasowego trendu. Drugie półrocze powinno być jednak równie dynamiczne jak pierwsze.
