Podejmowanie ryzyka finansowego nierozłącznie związane jest z narażaniem się na straty. Wynagradza tych, którzy się go nie boją. A jednak specjaliści w zakresie marketingu finansowego i doradcy ekonomiczni doskonale wiedzą, że nie tak łatwo jest przekonać ludzi do tego, aby decydowali się na długoterminowe lokowanie pieniędzy w akcje. Dlaczego klienci instytucji finansowych są gotowi dobrowolnie pozbywać się przyszłych zysków? Jak dużo kosztuje nas poczucie bezpieczeństwa? Na te pytania coraz dokładniej potrafimy odpowiedzieć wykorzystując wiedzę psychologiczną. Przyjrzyjmy się bliżej niektórym odkryciom psychologów, które rzucają nowe światło na problem niechęci ludzi do oszczędzania poprzez kupowanie akcji.
PRZYKŁAD
Kilka lat temu amerykański psycholog i ekonomista z Uniwersytetu w Chicago Richard Thaler przeprowadził bardzo ciekawy eksperyment. Otóż poprosił grupę studentów biznesu, aby sobie wyobrazili, że będą obserwować zmiany kursów dwóch funduszy powierniczych, oznaczonych literami A i B. Fundusz A był w rzeczywistości bardziej ostrożnym funduszem obligacji, a fundusz B – ryzykowniejszym funduszem akcji, przy czym uczestnicy eksperymentu o tym nie wiedzieli. Wszystkich studentów podzielono na trzy grupy, z których każda otrzymywała co jakiś czas informacje o zmianach kursów obu funduszy. Różnica między grupami polegała na tym, że osoby z pierwszej grupy uzyskiwały informacje o wzrostach lub spadkach kursów w odstępach miesięcznych, osoby z drugiej grupy – w odstępach rocznych, a osoby z grupy trzeciej – w odstępach pięcioletnich. Oczywiście, w czasie eksperymentu jeden rok był tylko rokiem wirtualnym, gdyż trwał znacznie krócej. Istota badania polegała natomiast na sprawdzeniu, jak na decyzje studentów wpłynie częstotliwość informowania ich o dotychczasowym radzeniu sobie przez oba fundusze na rynku kapitałowym.
Pod koniec eksperymentu następowała jego zasadnicza część. Osoby badane miały podjąć ostateczną decyzję o tym, jak podzielą swój kapitał między fundusz A i fundusz B. Jaki był wynik eksperymentu? Osoby z grupy pierwszej (informowane o kursach co miesiąc) ulokowały w funduszu akcji średnio tylko 45 proc. swoich środków finansowych. Osoby z grupy drugiej (informowane o kursach co rok) lokowały w funduszu akcji znacznie większą część środków, bo 69 proc. Jednak najbardziej skłonne kupować
udziały w funduszu akcji były osoby z grupy trzeciej (informowanie o kursach co pięć lat). Średni udział akcji w ich portfelach inwestycyjnych wyniósł ponad 71 proc. A zatem, im rzadziej dowiadujemy się o tym, co się dzieje na rynku, tym bardziej wzrasta nasza skłonność do długoterminowego inwestowania w ryzykowne akcje. Dodajmy, że w dłuższym okresie jest to skłonność całkowicie racjonalna, o czym świadczą przytoczone wcześniej statystyki.
Wyniki badań psychologicznych przekonują, że im rzadziej uzupełniamy naszą wiedzę, tym lepiej dla nas! Wyjaśnienia tego paradoksu należy poszukiwać w silnej awersji człowieka do ponoszenia strat. Ludzie koncentrują swoją uwagę na zmianach kursów w bardzo krótkich okresach, zamiast myśleć o tym, co się stanie za kilka albo nawet za kilkanaście lat.
Jeśli ktoś kupił akcje z zamiarem długoterminowego oszczędzania, a następnie każdego tygodnia (albo nawet każdego dnia) dokładnie śledzi kurs tych akcji, to jest właściwie pewne, że wcześniej czy później zaobserwuje spadek (czasem nawet silny spadek) tego kursu. Spadek jest zazwyczaj chwilowy, ale nie jesteśmy w stanie go zignorować, gdyż natychmiast uruchamia się w naszym umyśle awersja do strat. Co wtedy robimy? Nierzadko wycofujemy się z inwestycji i sprzedajemy kupione wcześniej akcje, by za jakiś czas z żalem obserwować, jak kurs ponownie pnie się w górę.
Najnowsze badania psychologiczne, wykorzystujące techniki obrazowania pracy mózgu, jeszcze dokładniej wyjaśniają problem krótkowzrocznej awersji do strat. Z tych badań wynika, że każda strata wywołuje bardzo silną reakcję mózgu w tych jego obszarach, które są odpowiedzialne za uruchamianie negatywnych emocji, a przede wszystkim emocji strachu. Nawet wtedy, gdy strata jest tylko wirtualna, a więc objawia się tylko poprzez spadek kursu akcji, które kiedyś kupiliśmy, to mózg także wtedy wzbudza coraz silniejsze obawy i zaczyna „zachęcać” nas do wycofania się (czyli sprzedania akcji).
W ankiecie, którą przeprowadził jeden ze studentów, polscy inwestorzy przyznawali się, że gdyby mogli, to chętnie zapłaciliby nawet spore
pieniądze za tabletkę wyłączającą w ich mózgach emocje. Są ludzie, u których negatywne emocje nie uruchamiają się wtedy, gdy wszyscy inni ich doświadczają. Są to pacjenci neurologiczni, których mózgi, wskutek uszkodzeń, nie reagują na ponoszenie chwilowych strat.
PRZYKŁAD 2
Kilku amerykańskich neuropsychologów pod kierunkiem Antoine'a Bechary postanowiło sprawdzić, jak pacjenci z urazami mózgu radziliby sobie z długoterminowym inwestowaniem pieniędzy. W tym celu przygotowano specjalną grę finansową. Polegała ona na tym, że pacjenci 20 razy dokonywali wyboru, czy chcą zagrać w grę, w której z równym prawdopodobieństwem (wynoszącym 50 proc.) można było albo wygrać półtora dolara, albo przegrać jednego. O wyniku każdej rozgrywki decydował rzut monetą. Badani mogli w dowolnym momencie zrezygnować z udziału w grze. Zauważmy, że skoro w każdej rozgrywce można było stracić dolara, to poniesieniu takiej chwilowej straty powinna towarzyszyć negatywna emocja uruchamiająca awersję wobec strat. Ale u pacjentów nie działała przecież emocja strachu, czy zatem dokonywali oni racjonalnych wyborów? Żeby to sprawdzić, autorzy badania porównali
wybory pacjentów z wyborami dokonywanymi przez osoby zdrowe, dla których typowe jest doświadczanie krótkowzrocznej awersji wobec strat.
Co się okazało? Otóż tylko 37 proc. zdrowych uczestników gry decydowało się inwestować dolara, po poniesieniu straty w poprzedniej rozgrywce. Tymczasem pacjenci wydawali się w ogóle nie przejmować chwilowymi porażkami. Aż 85 proc. spośród nich inwestowało pieniądze nawet wtedy, gdy przed momentem ponieśli stratę. Dodajmy, że w całości gry (to znaczy po wszystkich 20 rozgrywkach) pacjenci zarobili znacznie więcej pieniędzy niż zdrowi uczestnicy eksperymentu. Emocje kosztują i to całkiem sporo, gdy inwestuje się kilka tysięcy dolarów, a nie tylko jednego!
Co zatem zrobić, aby zwiększyć racjonalność swoich decyzji w długoterminowych inwestycjach? Pamiętajmy, że awersja przed stratami uruchamia się zawsze wtedy, gdy obserwujemy spadające w dół kursy. Gdy decydujemy się oszczędzać w dłuższym okresie, to powinniśmy się powstrzymać od ciągłego analizowania kursów i bezustannego rozważania, czy nie lepiej się wycofać z inwestycji. Warto też przeanalizować przeszłe zachowanie interesujących nas akcji w długich i krótkich okresach, sprawdzając, czy przeżywały one silne chwilowe wahania kursu. To także ważna wskazówka dla doradców inwestycyjnych, którzy powinni przygotowywać informacje o inwestycjach w taki sposób, aby pokazać różnicę między krótko- i długoterminową zyskownością papierów wartościowych.
Tomasz Zaleśkiewicz