Budownictwo zwalnia, bo w gminach brakuje planów zagospodarowania przestrzennego. Na dzisiejszym wspólnym posiedzeniu sejmowych Komisji Infrastruktury oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej odbędzie się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym gmin, mającej rozwiązać gorący problem.
Deweloperzy alarmują, że ilość miejsca pod budownictwo wielorodzinne kurczy się w zastraszającym tempie. W dodatku obecny wzrost gospodarczy poprawia koniunkturę i zwiększa popyt na
mieszkania, co w niedługim czasie przy malejącej podaży może doprowadzić do wzrostu cen. Tymczasem szanse na poprawę sytuacji są niewielkie.
– Mamy do czynienia z radykalnym spadkiem liczby wydawanych pozwoleń na budowę. Brak planów i bariery mnożone przez obecne przepisy sprawiają, że za rok liczba oddawanych mieszkań spadnie – mówi Barbara Blida, członek zarządu JW Construction.
W roku 2000 w całym kraju wydano łącznie 237 468 pozwoleń na budowę, natomiast w pierwszym półroczu ubiegłego roku już tylko 71 729 (Główny Urząd Nadzoru Budowlanego podsumuje cały 2004 rok w lutym). Podobny spadek jest widoczny w budownictwie wielorodzinnym: rok 2000 to 2237 pozwoleń na budowę, pierwsze półrocze 2004 roku – tylko 726.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.Nic dziwnego, skoro średni udział powierzchni gmin miejskich objętych planami miejscowymi wynosił na koniec 2003 roku (ostatnie dane Ministerstwa Infrastruktury) zaledwie 27,38 proc., a miast na prawach powiatu 12,13 proc.
– Mamy jeszcze działki w Krakowie, Warszawie i Poznaniu, ale chcielibyśmy rozszerzyć ofertę na inne miasta. Brak planów to utrudnia – twierdzi Marek Pytlewski, dyrektor działu zakupów w Echo Investment.
Choć przepisy umożliwiają rozpoczęcie budowy w sytuacji braku planu, to jednak procedura uzyskania warunków zabudowy, a następnie pozwolenia budowlanego jest długa i skomplikowana, co hamuje lub wręcz uniemożliwia inwestycję. Bez zmiany przepisów budownictwo nie ruszy do przodu.
Wydaje się, że nowa ustawa o zagospodarowaniu przestrzennym gmin w wersji rządowej nie przybliży rozwiązania problemu, choć jej intencją jest przyspieszenie procedur, także pod rygorem kar nakładanych na te gminy, które będą działać zbyt opieszale.
– Mamy nadzieję, że nowe przepisy zmobilizują samorządy do sprawniejszego i szybszego ustalania terenów pod budownictwo – mówi Elżbieta Szelińska, dyrektor departamentu ładu przestrzennego w Ministerstwie Infrastruktury.
Gminy jednak zasłaniają się brakiem pieniędzy i nie dają szybszym terminom sporządzenia planów większych szans.
– Planów nie ma i szybko nie będzie, bo musielibyśmy wydać na nie miliony – argumentuje Józef Kocurek, wiceprezydent Katowic, gdzie przygotowanie planu tylko dla dzielnic południowych dwa lata temu kosztowało 400 tys. zł i wywołało ok. 400 protestów. Zaznaczył jednak, że
miasto robi wszystko, żeby budownictwa nie utrudniać.
Adam Woźniak