Choć pod koniec roku import używanych aut zwolnił, to i tak jest ciągle za wysoki, czterokrotnie wyższy od rynku nowych pojazdów. Wydaje się jednak, że nasz rynek coraz bliższy jest nasycenia starymi autami. W listopadzie sprowadzono do Polski łącznie 81,8 tys. używanych samochodów, z czego 80,5 tys. pochodziło z krajów unijnych – wynika z najnowszych danych służb celnych. Ponad 10 tys. pojazdów zostało odprawionych tylko w dwóch izbach celnych – w Poznaniu i Wrocławiu.
Od września obserwujemy powolny spadek zainteresowania używanymi pojazdami, choć import ten jest nadal wysoki, czterokrotnie przewyższa sprzedaż nowych aut na polskim rynku. Drugiego takiego kraju w UE nie znajdziemy.
Według zweryfikowanych danych, napływ pojazdów używanych w okresie od maja do końca listopada wyniósł łącznie prawie 698 tys. szt. Dla porównania, od stycznia do końca kwietnia granice naszego kraju przekroczyło zaledwie 16,3 tys. aut używanych z zagranicy.
Wpływy do budżetu z tytułu podatku akcyzowego na sprowadzone auta używane wyniosły od maja do końca listopada ponad 839 mln zł.
Ogromny import używanych samochodów ma wpływ na ceny aut na rynku wtórnym. Większość sprowadzonych do Polski w ciągu ostatniego półrocza samochodów ma datę produkcji sprzed 1998 roku, często z wyraźnymi śladami powypadkowych uszkodzeń. Te właśnie auta stały się konkurencyjne dla krajowych, w dobrym stanie technicznym. – W ciągu ostatnich kilku miesięcy ceny samochodów używanych spadły nawet do 30 proc., ale nasycenie rynku powoduje, że coraz mniej na nie chętnych – twierdzi Sylwia Wiszowata z Eurotax Polska. Najmniej tracą na wartości samochody młode, do 3 lat, dla których auta z importu nie stanowią realnego zagrożenia. Używane trzylatki mają w kraju sporo zwolenników, którzy jednocześnie wykazują brak zainteresowania starszymi autami z importu. Samochody młode trzymają cenę, spadek wartości jest tu nieduży, średnio o 10 proc.
