Menedżer nie zawsze odpowiedzialny
REKLAMA
REKLAMA
Mamy już pierwsze informacje o możliwych roszczeniach z polis D&O w związku z opcjami - przyznaje Paweł Krak z Allianz.
Podkreśla jednak, że od poinformowania przez menedżera o możliwym roszczeniu do jego złożenia przez poszkodowanych, a tym bardziej ewentualnej wypłaty odszkodowania, droga jeszcze daleka. Do tej pory to jeden z niewielu takich sygnałów.
- Do nas nie trafiły ani żadne zgłoszenia możliwych roszczeń, ani informacje o samych roszczeniach - mówi Magdalena Sonnenberg z ACE.
Przypuszcza, że wynika to z faktu, że jej firma nie ma w swoim portfelu spółek giełdowych, w których taki scenariusz jest najbardziej prawdopodobny.
- Nie widzimy na razie większej liczby roszczeń z polis D&O, które byłyby skutkiem kryzysu, a w szczególności problemów firm z opcjami - mówi Robert Woźniak z AIG Polska.
Dodaje, że być może jest to efekt tego, że ewentualne szkody dopiero są szacowane i na przygotowanie pozwu trzeba kilku miesięcy.
Roszczenia już blisko
- W czerwcu będą odbywały się walne zgromadzenia, na których część zarządów nie uzyska skwitowania. Na tej podstawie w lipcu mogą już pojawić się pierwsze pozwy - mówi Robert Mikulski, partner zarządzający w kancelarii Stopczyk i Mikulski.
Dodaje, że teraz jest najwyższy czas na przygotowanie linii obrony.
- Dopóki jest się w firmie, łatwiej gromadzić dokumenty poświadczające brak winy takiego menedżera. Później może być z tym problem - dodaje Robert Mikulski.
Menedżerowie, którzy mają polisę D&O, mogą w takiej sytuacji spróbować wykorzystać jej pierwszy moduł: ochronę prawną.
- Menedżer, który znajduje się w sytuacji mogącej skutkować roszczeniem z tytułu strat na opcjach, powinien się do nas zgłosić - mówi Magdalena Sonnenberg z firmy ACE.
Na podstawie dostarczonej dokumentacji ubezpieczyciel ocenia, jak realne jest ryzyko takiego roszczenia i dopiero gdy ono istnieje, uruchamia procedury mające na celu przygotowanie linii obrony.
Trudno udowodnić winę
REKLAMA
Jeśli pojawi się już konkretne roszczenie (a nie tylko sama obawa), menedżer ma zwykle około 14 dni na jego zgłoszenie do ubezpieczyciela, choć wciąż w niektórych warunkach obowiązujących umów można znaleźć zapisy mówiące o niezwłocznym przekazaniu informacji.
Wczesna reakcja na możliwość roszczenia i szybka po jego pojawieniu się jest w interesie zarówno ubezpieczyciela, jak i jego klienta m.in. ze względu na łatwiejsze gromadzenie dowodów na niewinność tego ostatniego, co zmniejsza prawdopodobieństwo wypłaty odszkodowania z drugiego modułu polisy D&O. A to o tyle istotne, że przepisy przerzucają ciężar dowodu na menedżera. Kodeks handlowy stanowi bowiem, że członek zarządu odpowiada przed spółką, chyba że nie ponosi on winy.
- Trudno uznać winę za straty kogoś, tylko dlatego że wydarzyła się rzecz nieprzewidywalna, czyli kryzys finansowy, który spowodował takie osłabienie złotego - mówi Robert Woźniak.
W zgodnej opinii pytanych przez GP ekspertów spokojnie mogą spać menedżerowie, którzy wykorzystywali opcje jako mechanizm zabezpieczenia się przed wahaniami kursów, w przypadku gdy firma zajmowała się eksportem. Dodatkowo jeśli tylko menedżer zawierał takie umowy przy doradztwie prawników czy dyrektora finansowego i są na to pisemne dowody, to menedżer nie powinien mieć problemu z udowodnieniem dochowania należytej staranności.
Spekulanci będą płacić
- Większy problem mają ci, którzy działali tylko na rynku polskim, a opcje wykorzystywali tylko jako wehikuł służący do spekulacji. Oni mogą spotkać się z roszczeniami - mówi Robert Mikulski.
Na szczęście dla menedżerów nawet w takim wypadku trudno byłoby się uwolnić ubezpieczycielom, którzy wystawili im polisy D&O, od odpowiedzialności odszkodowawczej.
- W praktyce jest to możliwe tylko w przypadku umyślnego przekroczenia uprawnień, np. w sytuacji gdy rada nadzorcza wyraźnie zakazała zawierania takich kontraktów, a mimo to menedżer podpisywał takie umowy - mówi Robert Woźniak.
Przesłanki uniknięcia odpowiedzialności przez ubezpieczyciela muszą mieć solidne podstawy.
- W takich wypadkach wiele zależy od rozstrzygnięcia sądu, który musi orzec winę umyślną, co w praktyce jest bardzo trudne - mówi Paweł Krak.
Przypomina, że w przypadku orzeczenia uchybienia w ramach winy umyślnej ubezpieczyciel nie tylko nie pokryje roszczeń i menedżer będzie musiał to zrobić sam, ale też będzie żądał zwrotu kosztów wydanych na obronę takiego menedżera.
- Ubezpieczyciel może też wyłączyć swoją odpowiedzialność na podstawie zapisów ogólnych warunków mówiących np. o zakazie samodzielnego uznawania roszczenia, działań mających na celu uzyskanie korzyści majątkowych czy niedopełnieniu obowiązków informacyjnych dotyczących terminu zgłoszenia roszczenia - przypomina Paweł Krak.
Ważne!
Większość polis D&O nie da ochrony tylko w wypadku stwierdzenia przez sąd winy umyślnej
REKLAMA