Kupimy tylko 310 tys. nowych aut
REKLAMA
REKLAMA
W tym roku kupimy około 310 tys. aut - wynika z najnowszych prognoz ekspertów rynku.
- Po dobrym początku roku, z miesiąca na miesiąc notujemy coraz mniejsze wzrosty i na koniec roku będzie to nie więcej niż 5-6 proc. - mówi Jakub Faryś, prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego.
Z danych ACEA, Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów, wynika, że w sierpniu i w lipcu wyniki sprzedaży w Polsce były gorsze niż w analogicznych miesiącach roku ubiegłego. We wrześniu było już nieco lepiej i na podstawie wstępnych danych z rynku można oszacować, że sprzedano około 2 proc. więcej aut niż rok wcześniej.
Wyprzedaż rocznika już teraz
Ale warto przypomnieć, że już we wrześniu salony zaczęły prześcigać się w promocjach i cały czas nie ustają w ogłaszaniu nowych. Można zakładać, że tak będzie aż do stycznia, choć tradycyjnie ogłaszane wtedy promocje starego rocznika zaczęły się już teraz.
- Na razie decydowały się na to m.in. Ford i Fiat, ale wkrótce ich śladem pójdą inni sprzedawcy - mówi Marek Konieczny, z firmy Dealer Consulting Corporation.
REKLAMA
Wyjaśnia, że wyprzedaże są konieczne, bo firmy planujące na początku roku 15-proc. wzrost rynku zamówiły więcej samochodów, żeby nie powtórzyła się sytuacja z 2007 roku, kiedy konserwatywne prognozy wzrostu doprowadziły do braków aut w salonach. Nie oznacza to jednak, że aut jest zdecydowanie zbyt dużo.
- Producenci na bieżąco reagują na to, co się dzieje na rynku i już teraz ogłaszają nawet przestoje w produkcji, stąd nie spodziewam się jakiejś znaczącej nadwyżki aut - mówi Jakub Faryś.
Zagraniczna konkurencja
Trzeba jednak pamiętać, że rodzimi dealerzy konkurują nie tylko między sobą, ale też ze sprzedawcami z innych unijnych rynków. W tym roku znacznie wzrósł udział aut nie starszych niż cztery lata w imporcie, z których sporo było aut nowych lub niemal nowych, które obniżają sprzedaż w salonach. W styczniu udział aut z tego segmentu stanowił 9,2 proc. ogółu, a we wrześniu już prawie 16 proc. Import nowych lub prawie nowych aut dotyczył szczególnie droższych aut.
- Początek roku był bardzo słaby dla sprzedawców aut z segmentu premium, dopiero po korektach cen w dół udało im się zwiększyć zainteresowanie klientów - mówi Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Gorsze wyniki sprzedaży na unijnych rynkach, znacznie bardziej dotkliwe niż w Polsce (np. w wakacje rynki hiszpański czy irlandzki zanotowały ponad 40 proc. spadki), mogą ich skłonić do sporych obniżek.
Niestety dla kupujących nowe auta, importowi z zagranicy coraz mniej sprzyja drożejące euro. Od sierpnia, kiedy euro kosztowało około 3,2 zł, a dolar kosztował nieco ponad 2 zł, nasza waluta znacznie osłabła. Obecnie euro kosztuje już o 12 proc. więcej, a dolar nawet o 30 proc. To znacznie zmniejsza pole manewru do obniżek cen. Jeśli euro jeszcze bardziej się wzmocni w stosunku do złotówki, obecne obniżki mogą być ostatnią w tym roku okazją do korzystnego zakupu auta. Dodatkowym argumentem za jego dokonaniem może być wciąż spory wybór wersji poszczególnych modeli, który będzie mniejszy pod koniec roku. Jeśli jednak euro osłabnie, korzystne zakupy pod koniec roku czy na początku przyszłego będą możliwe. Tym bardziej że przyszły rok zapowiada się niezbyt korzystnie dla sprzedawców i mogą chcieć przyciągnąć klientów w tym roku.
- Na pewno odczujemy skutki kryzysu finansowego, pytanie tylko, jak bardzo - mówi Jakub Faryś.
Dodaje, że już teraz niepewność klientów co do rozwoju sytuacji powoduje wstrzymywanie się z decyzjami o zakupach aut.
- Promocje nie będą ograniczały się do udzielania rabatów - uważa Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badania Rynku Motoryzacyjnego Samar.
Wyjaśnia, że można spodziewać się zwiększenia przypadków, w których producent będzie oferował dodatkowe promocyjne ubezpieczenie czy ofertę kredytową. Ten trend widać już teraz, np. wspominany Ford oferuje ubezpieczenie gratis i kredyt 50/50 z zerowym oprocentowaniem (ale 3-proc. opłatą przygotowawczą) i do tego dodatkowe wyposażenie w promocyjnych cenach.
Trudno o kredyt
REKLAMA
Szczególnie ważna dla klientów może być oferta kredytowa, bo banki mogą być coraz bardziej restrykcyjne w udzielaniu kredytów. Dla osób, które nie mają gotówki, a nie boją się zaciągnięcia kredytu na całą wartość auta, to ostatnie dni na dokonanie takiej transakcji.
- Sądząc po działaniach nadzoru finansowego i jego korespondencji z bankami, należy się spodziewać, że banki zmienią politykę na bardziej konserwatywną - mówi Hubert Skotkowski, członek zarządu GMAC Bank.
Może to oznaczać koniec kredytów samochodowych bez wkładu własnego czy dla osób mających gotówkę w wysokości 10 czy 20 proc. wartości kupowanego auta.
- My na razie nie zmieniliśmy swojej oferty, ale w naszym przypadku kredyty z minimalnym wkładem własnym mają niewielkie znaczenie - mówi Hubert Skotkowski.
Można się więc spodziewać, że promowane będą tylko takie kredyty, w których bank będzie dobrze zabezpieczony, tzn. w każdym momencie umowy kredytowej sprzedaż auta pozwoli mu na odzyskanie pożyczonych pieniędzy.
Niezagrożone są więc raczej kredyty 50/50, w których połowę środków wpłacamy od razu, a drugą za rok.
Niższe ceny nowych aut mogą za to skłaniać sprzedawców do udzielania coraz dłuższych gwarancji. Na przykład Peugeot promuje teraz swoje auta wydłużeniem gwarancji o rok (do 36 miesięcy), pod warunkiem że przejedziemy w tym czasie nie więcej niż 150 tys. km. Również Fiat w ramach najnowszej promocji na wszystkie modele dał trzy lata gwarancji, a wybierając pakiet Free5 na Fiata 500, można uzyskać pięcioletnią gwarancję do 500 tys. km plus pakiet assistance. Obejmuje on m.in. pomoc w zmianie przebitej opony, na wypadek wlania złego paliwa, a także odbiór samochodu spod domu w celu przeglądu i dojazd taksówką po odbiór do serwisu. Ponieważ posiadacze samochodów na gwarancji dłużej jeżdżą z nimi do serwisów, dla koncernów to sposób na zapewnienie sobie większych przychodów z serwisowania kupionych aut.
SZERSZA PERSPEKTYWA - ŚWIAT
Analitycy firmy J.D. Power and Associates spodziewają się, że po obecnie obserwowanym spowolnieniu w sprzedaży w przyszłym roku rynek motoryzacyjny może stanąć na krawędzi prawdziwego załamania. Przy czym skutki gorszej koniunktury mają odczuć bardziej rynki zachodnie, a nie kraje rozwijające się. Analitycy szacują, że w tym roku w USA sprzedaż aut będzie o 16 proc. niższa niż w 2007 roku i osiągnie wartość 13,6 mln sztuk. W Europie spadek ma wynieść 3,1 proc., przy czym na taki wynik złoży się mniejsza o 7,5 proc. sprzedaż na rynkach zachodniej Europy (15,6 mln sztuk) oraz 11,3-proc. wzrost na Wchodzie kontynentu (do około 5,8 mln sztuk).
Rejestracje nowych aut
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Ciekawsze nowe oferty promocyjne
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Marcin Jaworski
marcin.jaworski@infor.pl
REKLAMA