Tanieją telewizory i laptopy
REKLAMA
REKLAMA
Zaczynają się pielgrzymki klientów, głównie mężczyzn, szukających nowego telewizora na Euro 2008 - cieszą się pracownicy dużych sieci handlujących w Polsce elektroniką. Taka impreza jak mistrzostwa Europy w piłce nożnej, dodatkowo z udziałem polskiej reprezentacji, rozkręci sprzedaż głównie płaskich telewizorów. Producenci obawiają się jednak, że ubiegłoroczny szturm Polaków do sklepów, w efekcie którego sprzętu nawet brakowało, w tym roku raczej się nie powtórzy.
REKLAMA
- Nie ma dziś żadnych problemów z dostępnością sprzętu, a zawsze były. Nie wygląda na to, żeby towaru miało zabraknąć też w końcówce roku - uważa Krzysztof Sulowicz, country menedżer BenQ w Polsce, producent m.in. płaskich monitorów, laptopów, aparatów cyfrowych oraz projektorów.
- Powtórka wzrostów sprzedaży z ubiegłego roku jest raczej niewykonalna - twierdzi Marcin Bołbot, dyrektor sprzedaży i marketingu elektroniki użytkowej Samsung Electronics Polska, lidera sprzedaży telewizorów.
Dla klientów oznacza to dwie rzeczy. Po pierwsze - towaru będzie pod dostatkiem. Po drugie - będzie można kupić taniej. Ale - niestety - stanieje nie każdy dostępny na półkach sprzęt. Telewizory, które kosztują dziś między 2-2,5 tys. zł, już raczej nie będą tańsze. Laptopy, lustrzanki, AGD kosztowały będą podobnie jak dziś. Na okazje liczyć mogą natomiast klienci z portfelem grubszym niż przeciętny, ci, którzy i tak przymierzali się do zakupu droższego sprzętu.
Drogie stanieją, tanie bez zmian
- Cykl życia produktu jest niestety nieubłagany. Już po pół roku sprzęt ustępuje technologicznie temu, który wchodzi na rynek. To trend, który dotyczy telewizorów, laptopów czy monitorów - tłumaczy Krzysztof Sulowicz.
A to przekłada się na ceny. Podczas ostatnich mistrzostw świata w piłce nożnej w Niemczech w 2006 roku Polacy kupowali najczęściej telewizory LCD 32-calowe, płacąc za nie średnio 3,5 tys. zł.
REKLAMA
- Dziś za podobny sprzęt, ale w lepszej technolgii HD Ready, zapłacimy poniżej 3 tys. zł. Obecnie można już kupić telewizor 37-, a nawet 40-calowy, mieszcząc się w kwocie 2,5 - 3 tys. zł. A dopłacając jeszcze około 500 zł, można mieć już technologię Full HD - tłumaczy Artur Adamowicz, rzecznik prasowy sieci sklepów z elektroniką Electro World.
Według Electro World Polacy wciąż najchętniej szukają telewizorów w przedziale cenowym 2-2,5 tys. zł, najczęściej o przekątnych ekranu 32-37 cali. Ci, którzy liczą na dalszy spadek cen w tym właśnie segmencie, na pewno się zawiodą. Powód? Producenci przestają inwestować w takie przekątne.
- Teraz koncentrują swoje inwestycje w modele o przekątnych 46-70 cali. To powoduje, że nie ma nadprodukcji telewizorów 32-calowych, stąd nie ma co liczyć na dalszy spadek cen - wyjaśnia Marcin Bołbot.
Ceny będą więc spadać, ale właśnie w przypadku droższych telewizorów.
- Telewizor 52-calowy będzie można kupić na przykład nie za 15 tys. zł, ale za 9-10 tys. zł - dodaje Marcin Bołbot.
Według Wioletty Batóg, rzecznika prasowego Media Saturn Holding Polska, w przypadku telewizorów LCD o przekątnych ekranu od 40 cali wzwyż spadki cen w ciągu ostatniego roku sięgnęły 2-30 proc.
- Ceny telewizorów o mniejszych przekątnych pozostają na niezmiennym poziomie - dodaje.
Laptopy przekroczyły barierę
Kolejną barierę cenową przekroczyły laptopy. Jeszcze w ubiegłym roku trudno było kupić markowy komputer w cenie poniżej 2 tys. zł. Dziś nie stanowi to już problemu.
- Laptopy wraz z systemem można kupić już w cenie do 1,5 tys. zł - mówi Wioletta Batóg.
Segment ten zdominowali głównie tacy producenci jak Fujitsu-Siemens i Acer. Powyżej 2 tys. zł walczą także Toshiba, HP i Lenovo.
- Kiedyś laptopy tych firm były w tej cenie nieosiągalne - dodaje Artur Adamowicz.
Niskie ceny, zwiększające popularność laptopów, sprawiają, że maleje sprzedaż komputerów stacjonarnych, a w efekcie - ich ceny już nie spadają. A Krzysztof Sulowicz przypomina, że w tym roku pojawić się mogą jeszcze tańsze laptopy.
- Spodziewać się można sprzętu tańszego niż tysiąc złotych, o przekątnej ekranu 7-10 cali i uboższego technicznie niż droższe laptopy. Na pewno znajdzie on pewną grupę odbiorców. To będzie kolejny poważny skok cenowy - dodaje.
Zdaniem Wioletty Batóg, nie widać w ostatnich miesiącach spadków cen sprzętu kosztującego w granicach 1,5 tys. zł, ale w tych samych cenach co przed rokiem kupimy laptopa o lepszych parametrach. Dodaje, że jeśli chodzi o sprzęt fotograficzny, produktem powszechnym stają się również lustrzanki, a korekty cen w tym segmencie wyniosły 20-40 proc. Podobny trend - lepszy sprzęt za te same pieniądze co rok temu - widać też w kompaktowych aparatach cyfrowych oraz sprzęcie AGD. Jak podkreśla Marcin Bołbot, sprzęt, który od jakiegoś czasu kosztuje w granicach 1-1,5 tys. zł, tańszy już nie będzie.
- Niżej z ceny już zejść po prostu raczej nie można - mówi.
- Ruchów cenowych można natomiast spodziewać się w przypadku droższego sprzętu, na przykład lodówek.
Telefony - średnia półka górą
Przedstawiciele producentów podkreślają, że wraz z upływem czasu od premiery komórki tanieją.
- Telefon wprowadzany na rynek za 130-150 euro po jakimś czasie kupowany jest u producenta po 80-100 euro - mówi GP Grzegorz Kania, dyrektor w LG Polska.
W Polsce - według producentów - dominuje tzw. średnia półka.
- Ok. 80 proc. sprzedaży to telefony kosztujące u producenta (bez marż pośredników i sprzedawców oraz podatków - przyp. GP) od 50 do 150 euro. Większość kosztuje od 70 do 100 euro - mówi Grzegorz Kania.
- Poniżej 100 euro można już kupić u dostawców telefony dostosowane do usług trzeciej generacji. Najtańsze modele Nokii z 3G kosztują 80-90 euro. Kilka lat temu tyle kosztowały najtańsze komórki - mówi GP przedstawiciel jednego z operatorów.
- 3G przestaje być domeną telefonów biznesowych - dodaje Piotr Bubak, dyrektor strategii i rozwoju w Nokia Poland.
- W Polsce tradycyjnie pojęty segment najtańszych telefonów wymiera. Za chwilę minimum będzie telefon z aparatem fotograficznym VGA i odtwarzaczem mp3 - mówi GP Wojciech Wasilewski, dyrektor w Samsung Electronics Polska.
Trudniejszy rok producentów
Zdaniem Artura Adamowicza w tym roku sprzedaż sprzętu wzrosnąć może o 20-30 proc. To, że w końcówce kwietnia w sklepach pojawiło się więcej klientów szukających nowego telewizora, w którym będzie można śledzić mecze Polaków na mistrzostwach Europy, nie oznacza jednak, że czeka nas taki sam boom zakupowy jak w ubiegłym roku.
- Po I kwartale mamy mieszane uczucia. Co prawda GUS i inne instytucje pokazują, że mamy wzrost, ale wydaje nam się, że dobrych wyników ubiegłego roku nie powtórzymy. Ten rok będzie wciąż dobry, ale już nie tak jak poprzedni - mówi Marcin Bołbot.
Według niego pierwsze symptomy zwolnienia widać było już na koniec grudnia 2007 roku, kiedy w magazynach zostało wiele niesprzedanego sprzętu. A teraz na gorsze nastroje konsumentów wpłyną wzrost cen innych produktów oraz informacje o kryzysie gospodarczym na świecie.
- Już po gorszych wynikach sprzedaży kredytów przez banki w I kwartale widać, że nastroje konsumentów nie są tak dobre jak rok temu - dodaje.
- Nasz rynek jest już dość nasycony, zwłaszcza w tej grupie, której zarobki w ostatnim czasie wzrosły na tyle, aby wymienić sprzęt na nowy. Z drugiej strony mamy serię różnych podwyżek, więc pewnie wielu klientów zaczyna się zastanawiać przed kolejnymi wydatkami - dodaje Krzysztof Sulowicz.
Dlatego Samsung skorygował tegoroczne prognozy sprzedaży. W ubiegłym roku wzrosła ona o 70 proc., w tym spółka założyła, że będzie to około 30 proc. Firma szacuje, że w tym roku Polacy kupią około 1,4-1,5 mln telewizorów, w ubiegłym kupili około 1 mln.
Krzysztof Sulewicz podkreśla, że wzrostu cen można by obawiać się jedynie w sytuacji drastycznego skoku wartości dolara. BenQ zakłada w tym roku wzrost przychodów o około 5 proc., choć ilościowo zamierza sprzedać nawet 30 proc. więcej projektorów, 25-30 proc. więcej notebooków i 3-4 proc. więcej monitorów.
- Ale przy coraz niższych cenach i dużej konkurencji wzrost przychodów będzie jednocyfrowy - dodaje.
SZERSZA PERSPEKTYWA - RYNEK
Do 2012 roku zapotrzebowanie na płaskie telewizory zwiększy się ponad dwukrotnie do poziomu 180 milionów tego typu urządzeń - prognozuje organizacja Japan Electronics and Information Technology Association (JEITA). Według JEITA, za pięć lat światowy popyt na telewizory LCD sięgnie poziomu 155 milionów odbiorników wobec 74,8 miliona sprzedanych w roku ubiegłym. W przypadku telewizorów plazmowych liczba ta zwiększy się w tym samym okresie z 11,4 do 25 milionów. Liderami światowego rynku telewizorów LCD są Samsung i Sony, podczas gdy 1/3 rynku plazm kontroluje Matsushita produkująca telewizory marki Panasonic.
Rynek elektroniki w Polsce
MICHAŁ FURA
michal.fura@infor.pl
GP radzi
Kupiłem odtwarzacz DVD trzy dni temu, ale chcę oddać sprzęt. Czy mam do tego prawo?
Tak. Ale zależy to od tego, gdzie kupiliśmy sprzęt. Jeśli w sklepie tradycyjnym, sprzedawca może odmówić przyjęcia towaru bez podania istotnej przyczyny, na przykład wcześniej niezauważonej wady. W takim przypadku klient nie ma bowiem ustawowo zagwarantowanego prawa do zwrotu towaru. W wielu sklepach można jednak umówić się ze sprzedawcą na możliwość oddania towaru. Sieci odzieżowe same informują, że towar można oddać bez podania przyczyny np. w ciągu trzech dni. Sytuacja klienta wygląda lepiej, gdy kupuje przez internet. Ponieważ kupujemy na odległość, czyli nie widzimy towaru w momencie sprzedaży, mamy możliwość oddania go bez podania przyczyny w ciągu dziesięciu dni od otrzymania produktu. Tak samo jest, gdy zamówiliśmy towar przez telefon. Żeby odstąpić od umowy, trzeba najpierw wysłać do sklepu oświadczenie w tej sprawie. Wcześniej jednak sklep musi poinformować o możliwości oddania towaru. Jeśli tego nie zrobi, mamy aż trzy miesiące na oddanie towaru. Pieniądze powinny do nas wrócić nie później niż w ciągu 14 dni od otrzymania naszego oświadczenia. E-sklep nie może też domagać się pokrycia przez klienta kosztów związanych z zawarciem i rezygnacją z umowy, przesyłki, jak też kosztów marketingowych oraz innych opłat ustalonych przez firmę. I to nawet, jeśli jakieś opłaty zostały zapisane w umowie.
MF
REKLAMA