AC po szkodzie nie zawsze musi być droższe
REKLAMA
REKLAMA
Jeśli posiadacze aut, którzy mają pakiet ubezpieczeń z autocasco, zostaną poszkodowani w wypadku, mają do wyboru albo skorzystać z polisy OC sprawcy, albo ze swojego AC. Kierowcy najczęściej decydują się na to pierwsze rozwiązanie. Korzystanie ze swojej polisy AC ma sens głównie w przypadku nowych samochodów, z szerokim zakresem ochrony (np. z prawem do napraw w autoryzowanych stacjach obsługi) lub przy stosunkowo małych szkodach. Z AC bowiem szybciej jest wypłacane odszkodowanie.
Kiedy lepsze OC sprawcy
REKLAMA
Posiadacze starszych aut, z polisami AC o ograniczonym zakresie, powinni raczej wybierać odszkodowanie z OC sprawcy. Jego uzyskanie potrwa dłużej, ale może dać pełniejsze zaspokojenie roszczeń. Przed decyzją warto rozważyć wszystkie realne za i przeciw, a nie kierować się obawą o utratę zniżek za polisę AC czy koniecznością dopłaty dodatkowej składki tytułem tzw. doubezpieczenia.
W niektórych towarzystwach wypłacone odszkodowanie odejmuje się od sumy ubezpieczenia zapisanej na polisie. To tzw. konsumpcja sumy ubezpieczenia, która powoduje, że po wypłacie np. 10 tys. zł odejmuje się tę kwotę od sumy ubezpieczenia - załóżmy, że w wysokości 20 tys. zł. Efekt jest taki, że auto warte 20 tys. zł jest ubezpieczone na 10 tys. zł. W razie jego całkowitego zniszczenia lub kradzieży odzyskać można tylko te 10 tys. zł. Mało tego, niektóre towarzystwa stosują tzw. zasadę proporcji. Oznacza ona, że odszkodowanie pomniejsza się w takim samym stopniu, w jakim zaniżono sumę ubezpieczenia do wartości auta. W konsekwencji, jeśli samochód nie zostanie doubezpieczony po szkodzie, to w omawianym tu przykładzie niedoubezpieczenie wyniesie 50 proc. W konsekwencji, jeśli dojdzie do kolejnej szkody w roku, np. na 8 tys. zł, posiadacz auta dostanie tylko połowę z tej kwoty, czyli 4 tys. zł.
Na szczęście przed tym drugim problemem można się już zabezpieczyć.
- W AXA nie stosujemy konsumpcji sumy ubezpieczenia - mówi Magdalena Barcicka, dyrektor departamentu ubezpieczeń w AXA Ubezpieczenia.
Takie podejście to zresztą dobry standard również u innych ubezpieczycieli, którzy sprzedają polisy przez internet lub telefon, np. Link4 czy Liberty Direct.
Jeśli taka opcja nie jest dostępna w standardzie, zwykle można ją dokupić po opłaceniu dodatkowej składki. Wtedy konsekwencja zgłoszenia szkody ze swojego AC nie jest dolegliwa. Jeśli jej nie dokupimy, trzeba pamiętać o dopłaceniu składki po każdej wypłacie odszkodowania.
Problem utraty zniżek
REKLAMA
Cały czas pozostaje jednak problem utraty zniżek. Ale i tego można uniknąć (podobnie jak w przypadku konsumpcji sumy ubezpieczenia), jeśli ubezpieczyciel poszkodowanego odzyska od ubezpieczyciela sprawcy wypadku odszkodowanie wypłacone z polisy poszkodowanego.
- Po uzyskaniu refundacji od ubezpieczyciela sprawcy, dana szkoda jest wykreślana z historii szkodowości klienta. Składki są ponownie przeliczane i różnica jest zwracana klientowi - mówi Magdalena Czerwińska, rzecznik Uniqa.
Najpierw jednak trzeba opłacić dodatkową składkę tytułem doubezpieczenia (jeśli, jak wspomnieliśmy, suma ubezpieczenia jest zmniejszana) lub zapłacić składkę z uwzględnieniem utraty części zniżek - jeśli akurat skończy się komuś stara umowa lub trzeba zawrzeć nową, bo samochód nie nadaje się do naprawy. A potem pozostaje czekać na efekty postępowania ubezpieczyciela.
Odzyskanie odszkodowania
- Klient nie traci zniżek w swojej polisie AC tylko w przypadku odzyskania w drodze regresu całej kwoty odszkodowania z polisy OC sprawcy - mówi Krzysztof Michałek z Liberty Direct.
W praktyce nie jest to problemem, ale tylko jeśli wyłączną winę ponosi sprawca wypadku.
- Zniżka może być przywrócona, jeżeli klient nie przyczynił się do powstania szkody - mówi Marek Baran, rzecznik Allianz.
Zniżek nie uda się uratować, jeżeli są wątpliwości co do winy uczestników szkody i towarzystwo może uznać, że poszkodowany przyczynił się do niej np. w 20 proc., przekraczając prędkość dozwoloną na danym terenie. Co ważne, nie dostanie on też pełnego odszkodowania z polisy OC sprawcy.
Ważne!
Skorzystanie z własnego AC nie zamyka drogi do zgłaszania roszczenia o uzupełnienie odszkodowania z polisy OC sprawcy, jeśli AC miało ograniczony zakres i nie dało pełnej rekompensaty
ZALETY I WADY KORZYSTANIA Z WŁASNEGO AC
Plusy
• szybsza likwidacja szkody w swoim towarzystwie niż w wybranym przez sprawcę. Dotyczy to szczególnie drobnych szkód (1-5 tys. zł), które z AC często wypłacane są niemal od ręki, tuż po oględzinach rzeczoznawcy,
• w przypadku nowych samochodów (od 3 miesięcy w standardowych umowach do 12 miesięcy w tzw. pakietach dealerskich), z AC jest możliwość uzyskania wypłaty odszkodowania równej wartości fakturowej. Z OC dostaniemy równowartość rynkową auta, która np. po ośmiu miesiącach jest o 20 proc. niższa niż fakturowa),
• uniknięcie z towarzystwem sporów co do wartości o rodzaju zastosowanych części, bez względu na wiek auta - jeśli w umowie mamy zapewnione naprawy w ASO, na oryginalnych częściach,
• jeśli polisa AC przewiduje wynajem pojazdu zastępczego na czas naprawy, dostaniemy go bez problemu, bez względu na sposób użytkowania auta. W OC cały czas trzeba udowadniać wykorzystywanie auta do pracy i brak możliwości jazdy np. autobusami.
Minusy
• ryzyko utraty zniżek i zastosowania tzw. konsumpcji sumy ubezpieczenia (jeśli jest ona stosowana lub nie została wykupiona jako opcja) - można tego uniknąć, jeśli nasz ubezpieczyciel odzyska pieniądze od towarzystwa sprawcy,
• przy starszych autach łatwiej jest o orzeczenie tzw. szkody całkowitej. W AC granicą opłacalności naprawy auta jest 70 proc. wartości z dnia szkody. W OC 100 proc.,
• przy gorszych polisach AC, przewidujących wpłaty na tzw. kosztorys, odszkodowanie nie będzie obejmowało VAT. Kosztorysy na OC będą uwzględniały VAT,
• gorsze polisy AC przewidują naprawę na tanich, nieoryginalnych częściach. Z OC, jeśli tylko auto jest serwisowane, nie powinno być problemu z naprawą w ASO, na oryginalnych częściach,
• jeśli polisa AC przewiduje udziały własne (np. 20 proc. szkody mamy pokryć z własnej kieszeni), lepiej skorzystać z OC, bo tam takich potrąceń nie ma.
MARCIN JAWORSKI
marcin.jaworski@infor.pl
REKLAMA