Promocyjna karta może się okazać pułapką
REKLAMA
REKLAMA
GP razem z analitykami Open Finance przygotowała raport o najgroźniejszych pułapkach w kartach kredytowych.
Nie ma darmowej karty
Banki niemal na siłę wciskają karty kredytowe za darmo. Tyle tylko że brak opłat obowiązuje w pierwszym roku użytkowania, ale za kolejny trzeba zapłacić.
W niektórych warunkiem zwolnienia z opłaty jest wykonanie transakcji o określonej wartości, która zazwyczaj zależy od typu karty - dla srebrnej wynosi około 1-1,2 tys. zł miesięcznie, a dla złotej będzie to wyższa kwota. W efekcie osoby, które uległy namowom bankowych sprzedawców i wzięły kartę kredytową, ale jej nie używały, po roku dowiadują się o tym, że muszą zapłacić w zależności od typu karty kilkadziesiąt lub kilkaset złotych. O tym banki nie informują wcześniej. Sprytnym wybiegiem jest również oferowanie dodatkowej karty do tego samego limitu. Taki manewr stosuje np. PKO BP. Przykładowo posiadaczom srebrnej karty Visa, bank wysyła kartę organizacji MasterCard. Jeśli klient ją aktywuje, ma dwie karty do tego samego rachunku kredytowego, ale musi każdą z tych kart zrobić średnio w miesiącu transakcje o wartości 1,2 tys. zł, żeby bank zwolnił go z opłat za użytkowanie kart w kolejnym roku. Przy jednej karcie wystarczą zakupy za 1,2 tys. zł, ale przy dwóch już co najmniej za 2,4 tys. zł miesięcznie.
Niskie odsetki tylko chwilowo
Kolejny manewr to kuszenie klientów niskimi odsetkami.
REKLAMA
- Przykładowo oprocentowanie kart Millennium Visa i Millennium MasterCard wynosi 9,9 proc. w pierwszych trzech miesiącach od wydania, potem rośnie do 19,9 proc. Podobną promocję miał Dominet Bank, gdzie przez pierwsze pół roku oprocentowanie wynosiło 6 proc., ale potem rosło do 21,84 proc. - wymienia Mateusz Ostrowski z Open Finance.
Takie rozwiązania kuszą klientów do zaciągania kredytu na karcie, ale są dla nich opłacalne tylko w okresach promocyjnych. Jeśli nie uda się szybko spłacić zadłużenia, to bank odbije sobie koszty promocji dużo wyższym standardowym oprocentowaniem.
Niskim odsetkom od zadłużenia w karcie warto się przyjrzeć uważniej także dlatego, że w wielu bankach nie są one jedynym kosztem związanym z obsługą zadłużenia. Przykład: karta Nordea Aspiracje Standard zachęca bardzo atrakcyjnym oprocentowaniem na poziomie 12,5 proc. Do tego klient jest obdarowywany szerokim pakietem ubezpieczeń.
- Problem w tym, że trzeba za niego zapłacić 0,65 proc. salda zadłużenia. Dla kogoś, kto aktywnie korzysta z karty, będą to spore wydatki, bo przy saldzie na poziomie 3 tys. zł miesięczna opłata wyniesie prawie 20 zł, w skali roku mamy zaś wydatek ponad 230 zł, co czyni z tej karty jedną z droższych, jeśli chodzi o poziom obowiązkowych opłat. Do tego taka konstrukcja zamiast premiować aktywnych użytkowników, jak to robi część banków, tylko ich zniechęca do korzystania z karty - podkreśla Mateusz Ostrowski.
Podobne rozwiązanie stosuje też Santander Consumer Bank, gdzie posiadacze kart muszą płacić 0,4 proc. salda zadłużenia za pakiet ubezpieczeń.
Dużo tańsze ubezpieczenie obowiązkowe ma Bank PKO BP, który pobiera 0,06 proc. kwoty zadłużenia. Tyle tylko że za ubezpieczenie spłaty kredytu, które w rzeczywistości bardziej się przydaje bankowi niż klientowi. To, na czym posiadaczowi karty najbardziej powinno zależeć, czyli ubezpieczenie kradzieży karty, znajduje się w pakiecie dodatkowym, i trzeba za to zapłacić 3 lub 5 zł miesięcznie.
Za wysokie prowizje
REKLAMA
GE Money Bank do końca września miał promocję Owocne wakacje. Polegała ona na tym, że wypłacając pieniądze kartą kredytową z bankomatu, nie zapłacimy prowizji. W ten sam sposób do posiadania karty kredytowej zachęca Getin Bank. Faktycznie w większości banków te prowizje są wysokie (kilka procent) i zniechęcają klientów do przeprowadzania kartą kredytową transakcji gotówkowych. Promocja GE Money i oferta Getin Banku - wprost przeciwnie. Skłaniają do nieracjonalnych z punktu widzenia klienta zachowań. Transakcje gotówkowe nie są bowiem objęte okresem nieoprocentowanego kredytu, odsetki naliczane są od razu. GE Money stosuje inne stawki dla transakcji bezgotówkowych i inne, wyższe, dla gotówkowych. Jest to odpowiednio 20,8 proc. i 21,6 proc. W Getin Banku oprocentowanie przy srebrnej karcie wynosi aż 25 proc., czyli jest to maksymalny, dopuszczalny poziom.
Nie jest to jedyny przypadek. W Pekao oprocentowanie kart kredytowych Visa Regata ustalone jest jako czterokrotność stopy lombardowej NBP, czyli obecnie właśnie 25 proc. (choć na stronie banku nadal widnieje stawka 22 proc.).
Większość promocji ma swoje haczyki, ponieważ banki zarabiają na opłatach za użytkowanie kart, odsetkach od zadłużenia lub części prowizji interchange, którą płaci sprzedawca. Dlatego stosują mechanizm, dzięki któremu jeśli nie zarobią na tym, że klient wykonuje dużo transakcji, odbiją to sobie na opłatach. Karta kredytowa może być więc dobrym rozwiązaniem dla osób, które z niej aktywnie korzystają, ale spłacają całe zadłużenie po okresie bezodsetkowym. Jeśli nie ze środków własnych, to np. z tańszego kredytu odnawialnego.
ZE STRONY PRAWA
Zgodnie z ustawą o elektronicznych instrumentach płatniczych posiadacz karty odpowiada za straty spowodowane przed jej zastrzeżeniem tylko do równowartości 150 euro. Pod warunkiem jednak, że dochował należytej staranności, czyli nie udostępnił PIN-u i samej karty ani jej numeru. Takie zasady wprowadziła ustawa o elektronicznych instrumentach płatniczych. Część banków bierze na siebie całkowitą odpowiedzialność za oszukańcze transakcje, również za operacje poniżej 150 euro lub oferuje ubezpieczenia od takiego ryzyka.
Korzystanie z kart kredytowych
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Rynek kart kredytowych w Polsce
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
MONIKA KRZEŚNIAK
REKLAMA