Jaką przyjąć strategię inwestowania
REKLAMA
Strategia inwestowania na giełdzie jest dzisiaj wręcz odrębną dziedziną wiedzy. Na rynku znajdziemy wiele podręczników uczących takich strategii. I warto się z nimi zapoznać, zwłaszcza jeśli inwestowania na giełdzie nie traktujemy jako incydent czy wręcz przygodę, ale sposób pomnażania oszczędności przez znaczną część życia.
Prezentujemy kilka z najbardziej skrajnych sposobów postępowania przy inwestowaniu pieniędzy na giełdzie - w różnym zakresie, różnym terminie utrzymywania inwestycji, różnej wysokości środków, które można zainwestować.
Strategia 1: akcje jednej spółki
REKLAMA
Jeśli mamy do dyspozycji niewysoką kwotę, np. 3-5 tys. zł, które chcemy pomnożyć na giełdzie w wieloletniej perspektywie czasu, najkorzystniej jest ulokować je w akcjach jednej spółki z tzw. blue chipów, czyli wchodzących w skład indeksu WIG20 spółki o wysokiej kapitalizacji, dużej renomie i zyskownej branży. Za taką uchodzą przede wszystkim banki. W perspektywie trzech-pięciu lat nie powinniśmy na takiej inwestycji stracić, bo instytucje te zawsze notują zyski i większość z nich co roku wypłaca dywidendę. Oznacza to, że jeśli nawet kupimy akcje po kursie zbliżonym do 52-tygodniowego maksimum, z pewnością ich wartość wzrośnie o kilkanaście procent, a ponadto na nasz rachunek pieniężny wpłynie kilka razy dywidenda.
Najbardziej ryzykownym rozwiązaniem byłoby w tych warunkach zainwestowanie tej kwoty w akcje jednej z mniejszych spółek, i to w pobliżu notowań z 52-tygodniowego maksimum, gdyby na dodatek pieniądze te były nam potrzebne przed upływem roku. W przypadku takiej strategii kupujemy akcje i nie musimy się zajmować naszą inwestycją - wystarczy po prostu zachować zimną krew i jedynie od czasu do czasu śledzić, jak się zmienia wartość naszej inwestycji.
Strategia 2: inwestycja na lata
REKLAMA
Z kolei jeśli mamy do dyspozycji kwotę znacznie wyższą, przekraczającą 10 tys. zł i chcemy ją zainwestować również na okres kilku lat, dla zmniejszenia ryzyka powinniśmy zbudować swój inwestycyjny portfel z akcji dwóch, trzech spółek. W przypadku takiej kwoty mamy już troszkę większy wybór sposobów postępowania. Po pierwsze, możemy pozostać wyłącznie w kręgu spółek notowanych w ramach WIG-20, ale zróżnicować branże, np. zainwestować w akcje banku, firmy informatycznej i firmy z branży budowlanej. Innym rozwiązaniem jest ulokowanie części pieniędzy w akcje dwóch spółek z WIG20 (np. bank i budowlaną) oraz w akcje jednej mniejszej spółki, której notowania charakteryzują się dużą amplitudą wahań, jak np. przywołany wyżej Próchnik. Ostateczny wybór to wypadkowa naszej wiedzy i chęci ryzyka dla osiągnięcia maksymalnej stopy zwrotu, czyli pomnożenia potencjalnych zysków.
Wybierając taką strategię, mamy do wyboru wiele sposobów postępowania w toku trwania inwestycji. Przede wszystkim możemy, jak w przypadku wcześniejszej strategii, ulokować pieniądze i czekać na efekty. Ale, w zależności od czasu, który możemy przeznaczyć na śledzenie losów inwestycji oraz wiedzy, możemy nasz portfel modyfikować. Skoro bowiem składa się on z kilku pozycji, to z pewnością wyniki osiągane przez spółki wchodzące jego skład mogą się kształtować różnie w różnym okresie czasu. Gdy więc np. dojdziemy do wniosku, że akcje jednej ze spółek mocno już zwyżkowały i dalej mogą pójść w dół, możemy je w toku okresu inwestowania sprzedać (wszystkie lub część), by za uzyskaną kwotę dokupić akcje innych spółek, jakie mamy w portfelu albo uzupełnić portfel o jakiś inny, nowy instrument finansowy.
Strategia 3: okazjonalnie na giełdzie
Jeśli nie chcemy inwestować długoterminowo, ale zarobić na gwałtownych spadkach i wzrostach notowań, możemy wchodzić na giełdę tylko okazjonalnie, np. w okresach znaczniejszych korekt albo debiutów kolejnych spółek, których notowania na giełdzie nastąpią po raz pierwszy. W obu przypadkach inwestowanie bardziej przypomina grę hazardową niż rozważną metodę pomnażania pieniędzy. W przypadku korekt niezwykle trudno jest ustalić, w którym momencie notowania interesującej nas spółki są najniższe. Zawsze istnieje ryzyko, że pójdą w dół jeszcze bardziej i albo będziemy musieli zamrozić zainwestowane pieniądze na dłużej niż planowaliśmy, albo inwestycja zakończy się stratą - gdy będziemy musieli pieniądze wycofać przed spodziewanym wzrostem notowań akcji. Z kolei w przypadku debiutów częściej dochodzi do wzrostów, nawet kilkunastoprocentowych wartości akcji w stosunku do pierwszego odnotowanego kursu, ale bywają też równie wysokie spadki. Na dodatek akcje debiutujących spółek na rynku pierwotnym są zbywane ze znaczną redukcją. Podczas pierwszej sesji, zwłaszcza gdy zaczną iść w górę, odbywa się swoisty wyścig kupujących. Jeśli ktoś kupi akcje po wysokiej cenie, a potem kurs zacznie spadać, może także albo ponieść stratę szybko akcje zbywając, albo długo czekać, aż wzrost kursu akcji spółki pozwoli mu wyjść z inwestycji choćby ze skromnym zyskiem.
PRZYKŁAD: 63-PROC. STOPA ZWROTU
17 sierpnia notowania akcji spółki Toora podlegały wahaniom w granicach 4,50-5,10 zł. Inwestor indywidualny kupił 1000 akcji po 4,60 i 1000 akcji po 4,65, a następnie pod koniec sesji sprzedał je po średnio 4,95 zł. Zainwestował 9250 zł. Ze sprzedaży uzyskał 9900 zł. Nawet jeśli prowizje maklerskie wyniosły standardowo ok. 0,4 proc. za kupno i ok. 0,4 proc. za sprzedaż (czyli ok. 79 zł), zyskał ok. 570 zł, czyli ponad 6 proc. zainwestowanego kapitału. Oczywiście takie dni jak 17 sierpnia na giełdzie nie zdarzają się często. Zazwyczaj wahania notowań kursów są znacznie niższe, nie przekraczają 2-3 proc. Ale i w takim przypadku powyższa strategia może być korzystna. Załóżmy, że ten sam inwestor kupi 2000 akcji po kursie 4,80 i sprzeda je po kursie 4,92. Na różnicy zyska 240 zł. Prowizje maklerskie wyniosą maksymalnie 77 zł, zysk 163 zł. W stosunku do zainwestowanego kapitału jest to prawie 0,63 proc. Jeśli uda się taką operację przeprowadzić w skali roku np. na 100 sesjach, da to 63-proc. stopę zwrotu z kapitału.
Strategia 4: kontrakty terminowe
Zamiast żmudnie konstruować portfel składający się z akcji wybranych spółek czy innych instrumentów finansowych, możemy zainwestować posiadaną gotówkę w kontrakty terminowe. Kontrakt terminowy jest umową, w której kupujący zobowiązuje się do nabycia w przyszłości określonego towaru, zwanego instrumentem bazowym, po danej cenie, a sprzedający zobowiązuje się do jego sprzedaży. Instrumentem bazowym dla kontraktów terminowych mogą być dowolne wartości ekonomiczne, które da się wycenić w pieniądzu. W przypadku giełdy papierów wartościowych są to zarówno akcje konkretnych spółek, jak i indeksy giełdowe. Oznacza to, że zamiast kupować akcje pojedynczych spółek możemy zainwestować w kontrakt terminowy indeksu giełdowego, np. WIG20. Co istotne, w tym przypadku nie musimy wcale z góry określać terminu zakończenia naszej inwestycji, bo kontrakty terminowe są notowane na giełdzie podobnie jak akcje i wszelkie inne instrumenty finansowe.
Ważne!
W przypadku korekt bardzo trudno jest ustalić, w którym momencie notowania interesującej nas spółki są najniższe
Strategia 5: wykorzystanie wahań
Skrajnie odmienny sposób inwestowania prezentują osoby preferujące tzw. daytrading. Polega on na wykorzystywaniu znacznych wahań notowań kursów akcji określonej spółki czy innych instrumentów finansowych w ciągu jednej sesji giełdowej. Taki inwestor stara się kupić akcje, zazwyczaj znaczny ich pakiet, w momencie niskich notowań, by potem, gdy ich wartość wzrośnie, np. o 1 proc., sprzedać je. Przypomina to trochę handel hurtowy, gdzie marża jest niska, ale dzięki ogromnemu obrotowi uzyskuje się duży wolumen zysku.
Taką strategię wykorzystują profesjonalni inwestorzy giełdowi, którzy płacą prowizje maklerskie według specjalnych, minimalnych taryf, dzięki czemu codziennie mogą uzyskiwać zyski stanowiące choćby ułamki procenta w stosunku do kapitału, ale przemnożone przez ponad 200 dni sesji giełdowych dają ostateczną stopę zwrotu liczoną w dziesiątkach procent.
Nie ma jednak przeszkód, by strategię taką stosował indywidualny inwestor, zwłaszcza w okresach dużych wahań kursów. Trzeba jednak pamiętać, że, by na dłuższą metę stosować taką strategię, trzeba mieć dużą płynność finansową bo jej istota polega na tym, by na koniec sesji mieć pusty portfel, czyli sprzedać wszystkie instrumenty finansowe, które się tego dnia kupiło. Bywa więc, że przy mylnej ocenie sytuacji trzeba pod koniec dnia sprzedać akcje ze stratą albo zaryzykować ich pozostawienie na kolejny dzień. A wówczas trzeba mieć na koncie pieniężnym rezerwę, by kolejnego dnia mieć za co rozpocząć rozgrywkę w ramach daytradingu.
Ważne!
Bywa, że przy mylnej ocenie sytuacji trzeba pod koniec dnia sprzedać akcje ze stratą albo zaryzykować ich pozostawienie na kolejny dzień
EDWARD DĄBROWSKI
REKLAMA