Jak zostać inwestorem giełdowym
REKLAMA
REKLAMA
Równie szybko można bowiem stracić zainwestowany tu kapitał - w przypadku gwałtownego spadku wartości akcji oraz innych papierów wartościowych lub serii nierozważnych operacji.
Każdy, kto szuka dla swoich oszczędności wyższego oprocentowania (wyższej stopy zwrotu - jak mówią fachowcy) niż oferowane przez banki na lokatach terminowych, musi w swoich rozważaniach uwzględnić inwestowanie na giełdzie. Składa się na to kilka powodów.
Dlaczego na giełdzie
Po pierwsze, dlatego że na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie notowane są akcje największych i najlepszych spółek, a więc najwydajniejszych przedsiębiorstw prowadzących działalność gospodarczą. Akcje notowane na giełdzie dają możliwość każdemu, kto ma wolne środki na uczestniczenie w zyskach tych firm. Kupując akcje określonego przedsiębiorstwa, dostarczamy mu kapitał, który zarząd wykorzysta na jego działalność, dla zwiększenia zysków z tej działalności. I poprzez te posiadane przez nas akcje w konsekwencji uczestniczymy później w podziale wypracowanego przez firmę zysku. Formalnie odbywa się to poprzez dywidendę wypłacaną wszystkim akcjonariuszom, a są nimi osoby, które na dzień określony wcześniej jako dzień ustalenia prawa do dywidendy posiadają akcje tej spółki. Określenie takiego dnia jest konieczne, ponieważ akcje spółek notowanych na giełdzie są w nieustannym obrocie - każdego dnia, na każdej sesji giełdowej tysiące, a nawet setki tysięcy akcji zmieniają właścicieli.
Jakie ryzyko
REKLAMA
Oczywiście, kupując akcje, a tym samym dostarczając określonej spółce kapitału, ponosimy ryzyko. Wartość akcji podlega bowiem nieustannej weryfikacji poprzez notowania giełdowe. Jeśli spółka nie osiąga oczekiwanych rezultatów, o czym akcjonariusze - aktualni oraz potencjalni - dowiadują się z komunikatów, jakich opinii publicznej muszą dostarczać w określonych terminach wszystkie spółki notowane na giełdzie (stąd ich określenie - spółki publiczne, bo muszą upubliczniać takie dane), nie tylko dywidenda jest niższa od oczekiwanej, ale i spada wartość akcji. W notowaniach na giełdzie podlegają one bowiem cały czas grze rynkowej - ich cena jest płynna, weryfikowana nieustannie poprzez popyt (chęć zakupu akcji) i podaż (wola zbycia akcji) ze strony akcjonariuszy, którzy są uczestnikami obrotu giełdowego.
Tak jak posiadając akcje zakupione na giełdzie mamy szansę na zysk dwojakiego rodzaju: udział w dywidendzie, czyli corocznym udziale w potencjalnym zysku spółki z jej działalności oraz z racji wzrostu wartości akcji, ryzykujemy podwójnie. Po pierwsze, że jeśli wyniki działalności spółki będą złe, nie będzie dywidendy, a więc bezpośrednich odsetek od kapitału, jaki ulokowaliśmy w akcjach. Po drugie, że sam nasz kapitał (kwota wydatkowana na zakup akcji) straci na wartości, w związku ze spadkiem notowań posiadanych przez nas akcji.
I właśnie ten drugi element różni inwestowanie na giełdzie od lokowania w banku. W banku bowiem mamy gwarancje (poza rzadkim przypadkiem, że bank zbankrutuje), że nasz kapitał nie stopnieje (na giełdzie stopnieć może, gdy akcje będą notowane niżej niż wtedy gdy kapitał lokowaliśmy). Bank też z góry określa, jak zysk z tego kapitału, czyli odsetki, będą nam się należały. Na giełdzie oba elementy są niewiadomą. Ale dzięki temu z inwestowania można osiągać dużo lepsze wyniki niż z lokowania.
Odporność na stres
REKLAMA
Jeśli więc chcemy pomnażać nasze oszczędności na giełdzie, musimy mieć świadomość, że inwestowanie w takiej formie wymaga czasu, cierpliwości, a także odporności na stres. Wydarzenia z połowy sierpnia tego roku, gdy w ciągu jednego dnia akcje wielu naprawdę bardzo dobrych małych spółek straciły na wartości ponad 20 proc., a gigantów po 6-10 proc., są najlepszym tego dowodem. Wielu akcjonariuszy, którzy zareagowali nerwowo, straciło znaczną część nie tylko oczekiwanych zysków, ale i swojego kapitału. Sprzedawali oni akcje po niskich kursach, często niższych od tych, po których je kupowali, obawiając się, że notowania spółek pójdą jeszcze bardziej w dół, a w konsekwencji stracą jeszcze więcej.
Natomiast inwestorzy o mocniejszych nerwach potrafili na tych spadkach zarobić. Mając wolne środki kupowali akcje po niskim kursie. Ci zaś, którzy gotówki nie posiadali, znając mechanizmy paniki, sprzedawali akcje gdy tylko zaczęły one tracić na wartości, by za uzyskane środki kupić ich znacznie więcej w momencie, gdy były one bliskie maksymalnie niskich notowań.
Z inwestowania
na giełdzie można osiągać dużo lepsze wyniki niż z lokowania pieniędzy w banku
PLUSY INWESTOWANIA NA GIEŁDZIE
- Maksymalna elastyczność: w czasie tej samej sesji możemy po wielekroć zmieniać skład swojego portfela inwestycyjnego, szybciej możemy też reagować na duże spadki i wzrosty.
- Nasze wyniki zależą wyłącznie od naszych decyzji, na które składają się umiejętności, ale i szczęście.
- Nie dzielimy się zyskiem - zarabiamy na wzrostach instrumentów finansowych, płacąc jedynie za pośrednictwo w zakupie i zbyciu instrumentów finansowych.
PRZYKŁADY
- Inwestor giełdowy A kupił na początku maja akcje 500 akcji spółki notowanych po 10 zł. Zapłacił za nie 5000 zł (pomijam opłaty dla domu maklerskiego). Do końca lipca zyskały one na wartości, gdyż notowane były po około 11,20 zł. Wskutek korekty, która miała miejsce na giełdzie w połowie sierpnia, wartość akcji spadła do 7,80 zł. Inwestor zareagował nerwowo i sprzedał wszystkie akcje po kursie 7,80 zł. Stracił nie tylko potencjalny zysk ze wzrostu akcji - 600 zł (czyli 500 razy 1,20 zł jako przyrost ich wartości do momentu przed korektą), ale i uszczuplił swój kapitał o 1100 zł (ze sprzedaży akcji po kursie 7,80 uzyskał tylko 3900 zł, podczas gdy wcześniej zainwestował 5000 zł).
- Inwestor giełdowy B podobnie kupił na początku maja akcje 500 akcji spółki notowanych po 10 zł i zapłacił za nie 5000 zł. Gdy zaczęła się korekta, sprzedał akcje po 10,90 zł. Zachowując kapitał w wysokości 5000 zł uzyskał dochód 450 zł z przyrostu wartości akcji.
- Inwestor giełdowy C, który także na początku maja kupił 500 akcji tej spółki po 10 zł, zlekceważył korektę na giełdzie, ale tylko do pewnego momentu; gdy zaczęła ona przybierać groźne rozmiary, sprzedał akcje po 9,50 zł. Stracił w ten sposób, podobnie jak inwestor A, nie tylko 600 zł potencjalnego zysku ze wzrostu wartości akcji między majem a lipcem, ale o 250 zł uszczuplił zainwestowany uprzednio kapitał. Ale działał świadomie, oczekując, że notowania spółki spadną jeszcze bardziej. I gdy tak się stało, 16 sierpnia za ten uszczuplony kapitał kupił 601 akcji tej spółki po 7,90 zł. Gdy notowania wrócą do poziomu wyjściowego (10 zł, gdy kupował akcje po raz pierwszy), wartość ich wyniesie 6010 zł. W ten sposób inwestor nie tylko uchroni swój kapitał, ale i odniesie w przyszłości pokaźne zyski.
- Inwestor giełdowy D wszedł do gry z gotówką dopiero wtedy, gdy zaczęły się ostre spadki. Mając 5000 zł do zainwestowania, kupił 625 akcji tej samej spółki po kursie 8 zł 16 sierpnia. Po południu 17 sierpnia akcje spółki o najniższych notowaniach poprzedniego dnia 7,80 zł wzrosły o 11,50 proc. do 8,70 zł. Wartość 625 akcji wyniosła więc 5437,50 zł. Inwestor D w ciągu jednego dnia zyskał więc prawie 9 proc. od zainwestowanego kapitału.
EDWARD DĄBROWSKI
REKLAMA