Fundusze inwestycyjne wychodzą za granicę
REKLAMA
REKLAMA
Zarządzający funduszami rekomendują inwestycje w krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
Portfel typowego polskiego inwestora indywidualnego należy do najbardziej patriotycznych na świecie. Jego majątek, a więc nieruchomości, są polskie, za pośrednictwem funduszy inwestuje w polskie akcje i obligacje. Dodatkowo co najmniej 95 proc. aktywów, gromadzonych w otwartych funduszach emerytalnych, lokowanych jest w Polsce (fundusze emerytalne nie mogą inwestować za granicą więcej niż 5 proc. aktywów).
- Wynika to z tego, że kiedy polska giełda przynosi rocznie około 60-proc. stopę zwrotu, jak to miało miejsce w ostatnim czasie, polscy inwestorzy nie czują potrzeby wychodzić poza tak dobrze prosperujący rynek - mówi Artur Wolak, doradca ds. portfeli inwestycyjnych Union Investment TFI.
Nie ma się jednak co łudzić, że tak spektakularna hossa na warszawskiej giełdzie trwać będzie bez końca. Zdaniem ekspertów korekta, która prędzej czy później zawita na giełdę, skłoni Polaków do odważniejszego inwestowania za granicą.
- Uważam, że może już koniec 2007 roku i rok 2008 będzie okresem, kiedy polscy inwestorzy odkryją, że dobrze zarabiać można nie tylko na rodzimym rynku - prognozuje Artur Wolak.
230-proc. wzrost aktywów
Polskie fundusze inwestujące na zagranicznych rynkach akcji już teraz są najdynamiczniej rozwijającą się grupą funduszy. W ciągu ostatniego roku ich aktywa wzrosły o prawie 230 proc., z 1,7 do 5,5 mld zł i stanowią 4 proc. aktywów ogółem. Fundusze realizują zróżnicowane strategie: inwestują globalnie, na rynku amerykańskim, rynkach rozwiniętych lub tylko w akcje spółek europejskich czy w Azji.
Taką inwestycję warto rozważyć nie tylko ze względu na wyczerpujący się potencjał wzrostu polskiego rynku. Inwestowanie w takie fundusze wpisuje się w podstawową zasadę inwestowania - dywersyfikację portfela. Żeby ograniczyć ryzyko, klasyczny portfel inwestycyjny powinien składać się z różnych klas aktywów oraz - poprzez dywersyfikację geograficzną - pozwalać na osiąganie zysków również na innych rynkach.
Kierunek Europa Środkowa
Jednak to, ile będzie można zarobić, w dużym stopniu zależy od wyboru właściwego rynku, a omijania tych, które mają mniejszy potencjał wzrostu.
Gdzie zatem lokować pieniądze?
- W szeroko rozumianej Europie Środkowo-Wschodniej. Podobnie jak Polska, większość krajów naszego regionu notuje silny wzrost gospodarczy. Cały region korzysta na globalizacji, a zwłaszcza na integracji europejskiej. Jeżeli ktoś wierzy w długoterminowy wzrost polskiej gospodarki, analogicznie takie myślenie powinien zaaplikować na wszystkie rynki regionu: Czechy, Węgry, Bułgarię, Rosję czy Turcję - przekonuje ekspert Union Investment TFI.
Za wyborem tego kierunku inwestowania przemawia również kwestia ryzyka walutowego. Kraje regionu są ogromnym importerem kapitału, dlatego ich waluty mają naturalną tendencję do umacniania się. Inwestując w akcje zachodnioeuropejskich czy amerykańskich spółek, oprócz znacznie niższego potencjału wzrostu tych gospodarek (na poziomie około 2 proc. rocznie), stosunkowy niski zysk dodatkowo pomniejszony będzie stratą na kursie walutowym.
Zdaniem Artura Wolaka, inwestowanie na dojrzałych i stabilnych rynkach (USA, Europa Zachodnia, Japonia), a taką możliwość daje kilka polskich funduszy, jest raczej propozycją dla inwestorów, którzy chcą dodatkowo zwiększyć bezpieczeństwo swojego portfela, a nie osiągać atrakcyjne stopy zwrotu. Ostrożnie trzeba też podchodzić do bardzo wzrostowych rynków, takich jak Chiny czy Indie, ponieważ mimo silnego wzrostu gospodarczego w tych krajach, rynki te nie są jeszcze całkowicie wiarygodne.
- Jeżeli ktoś chce zarabiać na chińskiej gospodarce, bo wierzy w dalszy jej wzrost, nie powinien inwestować bezpośrednio w akcje chińskich spółek, ale w akcje firm korzystających na boomie gospodarczym w Chinach, np. spółek surowcowych - radzi Artur Wolak.
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Fundusze inwestycyjne wychodzą za granicę
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Ile są warte akcje spółek z WIG20
Kliknij aby zobaczyć ilustrację.
Przykładowe inwestycje
Surowce, banki i nieruchomości
Na nasz region stawia też Arka BZ WBK AIB TFI. Towarzystwo wprowadziło do oferty fundusz akcji Środkowej i Wschodniej Europy, a na drugą połowę planuje uruchomienie jeszcze trzech funduszy, które zarabiać będą w tej części Europy (w tym dwa zamknięte).
- Będziemy inwestować w spółki postrzegane jako relatywnie tanie i działające na rynkach, gdzie należy spodziewać się wysokiego wzrostu gospodarczego. A takimi, w naszym przekonaniu, będą kraje naszego regionu. Stawiamy zwłaszcza na Węgry i Turcję - mówi Błażej Bogdziewicz, doradca inwestycyjny w BZ WBK AIB Asset Management.
W kręgu zainteresowania polskich funduszy znajdują się, oprócz spółek surowcowych, przede wszystkim akcje banków, które notują rekordowe wyniki. A wyniki mają szanse być jeszcze lepsze, ponieważ stopień korzystania z usług bankowych przez społeczeństwa Europy Środkowej pozostaje jeszcze daleko w tyle za krajami rozwiniętymi. Jednak głównym motorem wzrostu banków w tej części Europy będą kredyty hipoteczne.
- Udział kredytów hipotecznych w stosunku do PKB waha się od 1 proc. w Rosji do 12 proc. w Czechach, podczas gdy w Hiszpanii wynosi 53 proc., a w Wielkiej Brytanii 84 proc. - podkreśla Błażej Bogdziewicz.
Wśród atrakcyjnych branż eksperci wymieniają też budownictwo, zwłaszcza infrastrukturalne oraz sektor sprzedaży i usług detalicznych.
SZERSZA PERSPEKTYWA - RYNEK
Inwestycje zagraniczne polskich inwestorów indywidualnych w dużym stopniu ograniczają limity inwestycyjne narzucone ustawowo na otwarte fundusze emerytalne - OFE nie mogą zainwestować za granicą więcej niż 5 proc. swoich aktywów. O podniesienie tego limitu do 30 proc. wystąpił Krzysztof Rybiński, członek Komisji Nadzoru Finansowego i wiceprezes NBP. Przeciwnikiem takiego rozwiązania jest Ludwik Sobolewski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie. W tej sprawie odbędzie się debata z udziałem KNF i Ministerstwa Finansów.
Maciej Bednarek
maciej.bednarek@infor.pl
REKLAMA